Hej, hej!
Pamiętacie może serię postów, które opublikowałam na początku roku zatytułowaną Modowa Metamorfoza? Jednym z moich postanowień na 2015 rok było - odnaleźć swój styl. Modowa Metamorfoza miała pomóc mi w osiągnięciu celu. Plan metamorfozy zakładał następujące etapy:
1. Porządkowanie szafy
2. W jakim kolorze mi do twarzy
3. W poszukiwaniu inspiracji
4. Idę na zakupy
2. W jakim kolorze mi do twarzy
3. W poszukiwaniu inspiracji
4. Idę na zakupy
Niestety modowa metamorfoza zakończyła się jedynie zakupem nowej piżamy i kilku par skarpet. Temat poszukiwania własnego stylu wrócił niespodziewanie na skutek lektury książki "Slow Fashion. Modowa rewolucja" Joanny Glogazy autorki bloga Style Digger. Dzięki książce Asi uświadomiłam sobie, czemu mój plan się nie powiódł i co robiłam źle. A także jak zadziałać skutecznie unikając poprzednich błędów.
Chciałaby wspólnie z Wami przejść jeszcze raz modową drogą, przeanalizować błędy, podzielić się wnioskami, wybrać się w poszukiwaniu inspiracji i na zakupy. Tym razem na skarpetkach i piżamie się nie skończy, obiecuję :)
Oto jak tym razem przedstawia się plan działania:
Dziś zajmę się dwoma pierwszymi punktami.
PORZĄDKOWANIE SZAFY
Pamiętacie jak przeprowadzić porządkowanie szafy? Jeśli nie zerknijcie tutaj - (KLIK). Asia w swojej książce radykalnie odrzuca wszystkie zalegające w szafie ubrania. Nie robi wyjątków dla ubrań trzymanych z sentymentu, czy tych wymagających poprawek krawieckich. Proponuje też zabrać się do tematu raz, a dobrze, a nie niepotrzebnie rozciągać realizację zadania w czasie.
Należy zacząć od posegregowania odzieży na kategorie (bluzki, spodnie, spódnice itp.) Dzięki temu mamy zyskać jasny obraz układu sił, jaki panuje w naszych szafach. Później analizujemy każdą sztukę odzieży i zadajemy sobie trzy pytania:
- Czy noszę tę rzecz regularnie?
- Czy odczuwam prawdziwą przyjemność, kiedy mam ten strój na sobie?
- Czy czuję się w niej najlepszą wersją siebie?
Jeżeli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiemy "nie" lub "nie wiem", odrzucamy daną rzecz, bo "w mojej szafie nie ma miejsca na bylejakość".
Asia poświęciła sporo stron zagadnieniu porządkowania szafy, serdecznie Was odsyłam do jej książki, znajdziecie tam wszystkie potrzebne informacje, a nawet więcej niż się możecie spodziewać.
Mnie jeszcze zostało porządkowanie szuflad z bielizną, dodatków i butów. Segregowanie ubrań mam już za sobą. Mąż mi pozazdrościł i w weekend planujemy posprzątać jego szafę.
ANALIZA KOLORYSTYCZNA - czy warto?
Co do analizy kolorystycznej postanowiłam odpuścić. Ciągle zgadzam się z tym, że: "Nie ma czegoś takiego, jak nieodpowiedni kolor, możemy nosić wszystko, diabeł tkwi w odcieniach". Postanowiłam bardziej skupić się na kolorach, które lubię, w których się najlepiej czuję i które jako pierwsze niezmiennie przyciągają mój wzrok, gdy wchodzę do sklepu.
A będą to: chabrowy, koralowy, turkusowy.
Uwielbiam też połączenia złota, beżu z bielą,
motywy marynarskie - paski, połączenie bieli i błękitu, niebieskiego i bieli (jak na chińskich wazach), szarości w zestawieniu z różem i motywy kwiatowe.
I wiecie co, mam wrażenie że kierując się wyłącznie swoimi upodobaniami i intuicją, nie zaważając na analizę kolorystyczną, wybrałam kolory, w których najbardziej mi do twarzy.
Już teraz zapraszam na kolejną część posta i pozdrawiam serdecznie
Już teraz zapraszam na kolejną część posta i pozdrawiam serdecznie
Przydałaby mi się porządki w szafie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem właśnie na etapie porządków w szafie tzn przymierzam się do nich ;)
OdpowiedzUsuń:) Ja takie 'porzadki' w szafie przeprowadzalam czesto, glownie dlatego, ze czesto zmienialam miejsce zamieszkania i po prostu fizycznie nie moglam zabrac ze soba wszystkich ubran. Generalnie na przestrzeni lat nauczylo mnie to przekladac jakosc ubran nad ich ilosc.
OdpowiedzUsuńTez nie do konca trzymam sie analiz kolorystycznych i nosze takie kolory, w ktorych po prostu czuje sie dobrze.
Z moim Niemcem przeprowadzamy takie sprzątanie szafy raz do roku, latem właśnie :). Poza tym ja staram się regularnie to robić. Gdy stwierdzam, że czegoś nie lubię, bądź się to do niczego nie nadaje - pozbywam się. Wciąż mam rzeczy, co do których mam wątpliwości, ale wiem, że nadejdzie właściwy czas (mam na tyle mało ubrań, że akurat tych parę więcej mi nie przeszkadza).
OdpowiedzUsuńJa też robię podobnie, od czasu do czasu sprzątam szafę. Jakoś nie ciągnie mnie do drastycznych rozwiązań, wolę to robić etapami, wtedy zyskuję pewność, że na pewno chcę się rozstać z daną rzeczą i że będzie ona miała zastępstwo.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że potrzeba czasu, żeby nauczyć się zminimalizować przypadkowe wybory. Sądzę też, że takie pierwiastek spontaniczności jest od czasu do czasu potrzebny w zakupach. Nie wszystko trzeba zaplanować ;)
OdpowiedzUsuńCzyli idziesz z duchem "slow fashion" od dawna, zanim ten nurt stał się modny :)
OdpowiedzUsuńI jak, udało się? :-)
OdpowiedzUsuńNie dałam, po prostu pierwszy plan jaki sobie założyłam, to nie byłam ja. Dlatego poniosłam porażkę. Teraz jestem już po pierwszych zakupach i naprawdę czuję, że się przełamałam. O wszystkim napisze, jak będę miała chwilę czasu. Cieszę się, że zrobiłam dzięki książce Asi, drugie, skuteczne podejście i udaje mi się zrealizować postanowienie. Bardzo serdecznie pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
OdpowiedzUsuń