Jak większość kobiet uwielbiam zakupy. Kupowanie kosmetyków, czy perfum płynie w mojej krwi. Ale mam duży problem z kupowaniem ubrań. Wchodzę do sklepu z ubraniami, przeglądam kilka wieszaków, ogarnia mnie panika, wychodzę. Ten scenariusz powtarza się prawie za każdym razem. a ja w efekcie prawie nic nie kupuję.
Wiem, czemu tak się dzieje. Zgubiłam swój styl. Kiedyś byłam pewna tego, co mi się podoba, ale z czasem mój styl ewoluował w ... nie wiadomo co. Rzeczy które podobały mi się wcześniej, już mi nie odpowiadają, a to co podoba się teraz to jeden wielki chaos. Wiem, że powinno kupować się koncepcyjnie. Kupować takie elementy, które można ze sobą łączyć. A nie na przykład bluzkę, której nigdy nie założę, bo nie pasuje do niczego z mojej aktualnej szafy. Patrzę z podziwem na stylizacje na blogach, czy w moim ulubionym "In style" i też bym chciała z taką odwagą dobierać dodatki, mieć to przysłowiowe wyczucie do komponowania strojów.
Wiem, czemu tak się dzieje. Zgubiłam swój styl. Kiedyś byłam pewna tego, co mi się podoba, ale z czasem mój styl ewoluował w ... nie wiadomo co. Rzeczy które podobały mi się wcześniej, już mi nie odpowiadają, a to co podoba się teraz to jeden wielki chaos. Wiem, że powinno kupować się koncepcyjnie. Kupować takie elementy, które można ze sobą łączyć. A nie na przykład bluzkę, której nigdy nie założę, bo nie pasuje do niczego z mojej aktualnej szafy. Patrzę z podziwem na stylizacje na blogach, czy w moim ulubionym "In style" i też bym chciała z taką odwagą dobierać dodatki, mieć to przysłowiowe wyczucie do komponowania strojów.
Przez dłuższy czas nie przywiązywałam do tego większej wagi, ale zaczęło mi sprawiać coraz większy problem wyszukiwanie ubrań, jakie mam na siebie założyć. To mi się nie podoba, tamto źle leży, tu nie taki kolor.
Dodatkowo chcę czuć się ładnie, a nie chować się po kątach. Chcę mieć świadomość, że jestem w 100 % zadowolona z tego jak wyglądam, a nie iść boczkiem, żeby przypadkiem nie spotkać kogoś znajomego. Ładny wygląd dodaje pewności siebie, energii i poprawia samopoczucie. Sprawia, że chce się żyć bardziej aktywnie, towarzysko, a nie zaszywać w domu pod kocem.
Dodatkowo chcę czuć się ładnie, a nie chować się po kątach. Chcę mieć świadomość, że jestem w 100 % zadowolona z tego jak wyglądam, a nie iść boczkiem, żeby przypadkiem nie spotkać kogoś znajomego. Ładny wygląd dodaje pewności siebie, energii i poprawia samopoczucie. Sprawia, że chce się żyć bardziej aktywnie, towarzysko, a nie zaszywać w domu pod kocem.
Na szczęście w dzisiejszych czasach mamy tak swobodny dostęp do informacji, że wszystkiego można się nauczyć. I ja postanowiłam swój modowy problem rozwiązać, przełamać się i zacząć w końcu wyglądać nie byle jak, a fantastycznie. Zaczęłam od kupna książek blogerek modowych Radzki i Charlize Mystery. A w końcu wylądowałam na kanale Mimi Ikonn i to ona w konkretny sposób pokazała mi co mam zrobić.
Po czytaniu, oglądaniu, przemyśleniom opracowałam plan działania. Oto on:
1. Porządkowanie szafy
2. W jakim kolorze mi do twarzy
3. W poszukiwaniu inspiracji
4. Idę na zakupy
Żeby bardziej nie przedłużać tego posta, sekrety powyższego planu zdradzę Wam już wkrótce w kolejnej części.
Do napisania!!
Powodzenia, nie ma nic gorszego niż ubrania w których źle się czujemy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Martusiu :))
UsuńCzasem sama świadomość własnego stylu nie wystarczy. Ja wiem, jaki mam, ale wciąż (zwykle z powodu braku odpowiedniej ilości pieniędzy) łagodzę go i przeobrażam, będąc z tego nie do końca zadowoloną. Choć teraz mam już znacznie mniej problemów z wywaleniem czegoś, co mi nie odpowiada i zastanawiam się długo nad jakimś zakupem. Zwykle. Czasem jestem zdesperowana (jak z kurtką zimową) i muszę znaleźć substytut... Na szczęście istnieje pewne zaklęcie, które sprawia, że można wyglądać świetnie we wszystkim - należy się w tym świetnie poczuć i nagle zaczyna pasować do wszystkiego :).
OdpowiedzUsuńI tą radę postaram się mieć cały czas w głowie, myślę że nasze wyzwanie temu sprzyja, żeby właśnie lepiej się poczuć :) Ty masz rewelacyjną figurę, mogłabyś nosić wszystko, włącznie z workiem na ziemniaki :P
UsuńAle jestem do tego tak malutka, że w wielu rzeczach wyglądam na jeszcze mniejszą ;P. I z racji rozmiarów mojego biustu ciężko znaleźć ubrania dla mojego malutkiego ja, które i w biuście by dobrze leżały - i na odwrót. Nawet "rewelacyjna" figura w ubraniowych zakupach nie pomaga ;P.
UsuńKażdy ma swoje zakupowe bolączki :-)
UsuńJa nie wiem jeszcze jaki mam styl, to taki misz masz wszystkiego, ale dzięki blogowi go odkrywam. Ja większość ubrań mam w kolorze czerni i bieli i dobieram do tego dodatki :) Powodzenia w postanowieniach!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://alekssandrasssss.blogspot.com
Byłam u Ciebie na blogu i super się ubierasz, zazdroszczę pomysłów :)) I tego, że sprawia Ci to frajdę.
UsuńBuziaki
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy... Sama mam chaos w szafie i chętnie się dowiem co z tym zrobic.
OdpowiedzUsuńJutro rano powinnam opublikować :))
UsuńJa w tym roku zdecydowanie chcę wprowadzić więcej ruchu - podchodzę do Twojego wyzwania 100km do walentynek i jutro idę biegać do parku! I książki czytam, mam nadzieję, że będzie ich tyle ile tygodni w roku - już kończę drugą! :)
OdpowiedzUsuńChętnie przyjrzę się Twojej metamorfozie. Podobne rzeczy mi ostatnio chodzą po głowie, chociaż u mnie problemem nie jest to, w czym się dobrze czuje i w czym dobrze wyglądam, ale sama niechęć do takich zakupów. Chociaż po świętach się wybrałam na takie malutkie i sprawiło mi to przyjemność :)
Bardzo miło mi czytać, że masz tyle fajnych postanowień na nowy rok. Czytanie, bieganie, wszystko to co sama bardzo, bardzo lubię. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wszystko, co zamierzyłaś. Buziaki
UsuńTo, co sama bardzo lubisz, bo podpatrzone u Ciebie :) Ale zdecydowałam się też bardziej kontrolować swoją dietę i posiłki, i na razie świetnie mi idzie! Nawet jestem nieźle zorganizowana z zakupionym kalendarzem i dokładnym planem co, jak i kiedy :)
UsuńSuper, ja też muszę się zabrać za rozpisanie planu.
UsuńChętnie zobaczę efekty modowej metamorfozy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy podzielę się efektami, nie jestem blogerką modową :) Ale może coś pokażę jakieś zakupy ciuchowe, czy coś w tym stylu. "Outfitów"na pewno nie będzie ;)
UsuńJa mam swój styl. GRUNGE <3 Ale nie nawidzę swojego ciała i za każdym razem gdy coś przymierzam,to wiem że to nie ma sensu. Nie ma sensu kupowania nowych rzeczy skoro we wszystkich wyglądam jak upiór. A jeszcze te pochudzające lustra w przymierzalniach- dobijające. Nic nie kupuję nowego jakbym się chciała ukarać za to ,że nie umiem wyglądać inaczej. Na zakupy zawsze chodzę sama i zazwyczaj wracam z pustymi rękoma. Bo jak idę z przyjaciółką i ona pokazuje mi się w nowo zakupionych ciuchach i wygląda w tym wszystkim tak ładnie że chce mi sie płakać. A nie chce swoimi fochami dołować ludzi. Tak wiem... Komentarz to idealne miejsce na wyżalenie się.-,- Sory ;)
OdpowiedzUsuńMnie akurat lustra w przymierzalniach pogrubiają :) I możesz się wyżalać, nie ma problemu i nie ma za co przepraszać ;) Wchodziłam na Twojego bloga i jesteś piękna, myślę że z czasem nauczysz się kochać siebie :*
UsuńŚciskam
Czekam na kolejną częśc - sama ostatatnio zrobiłam porządki w szafie :)
OdpowiedzUsuńUkażą się jeszcze dwie części :-)
UsuńChętnie przeczytam kolejne posty, nie mam problemu z kupowaniem ubrań, wiem dokładnie co mi się podoba. Czasem muszę się hamować przed kolejną koszulą, bo staram się nie mieć zbyt wielu rzeczy. Koniec końców i tak chodzę najczęściej w ulubionych rzeczach, a reszta wisi w szafie..Dobrze wiedzieć co nam pasuje i robić przemyślane zakupy:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, taka wiedza jest bardzo przydatna, można oszczędzić na ubrania lepszej jakości, do których bardzo często będziemy wracać i będą wyborem trafionym w 100 %.
UsuńPowodzenia Kasiu, ja miałam ten sam problem. Najpierw zrobiłam rozrachunek z szafą i zostawiłam tylko ubrania, które nie są zniszczone i które lubię. Potem zastanawiałam się jak nazwac to co mi sie podoba, koniec końców bardzo mało kupuję ciuchów, a jak juz to dobrej jakości i stawiam na klasykę:)
OdpowiedzUsuńChcę właśnie poprzestać na kilku klasycznych elementach, dobrej jakości Anetko. Zobaczysz w przyszłym poście, co konkretnie planuję. Ale takie wyjście wydaje mi się najlepsze :) Interesuje mnie ten moment Twoich poszukiwań, który określasz jako: " zastanawiałam się jak nazwac to co mi sie podoba". Możesz napisać o tym więcej?
Usuńja mam bardzo mało ubrań w szafie, ale za to "wyselekcjonowanych" jak coś mi się nie podoba już- oddaje. Mam pustki w szafie, ale tak jest dla mnie najlepiej
OdpowiedzUsuńChciałabym właśnie tak, jak Ty! :D
UsuńJa mam podobnie, że wchodzę do sklepu i ogarnia mnie panika i wychodzę. I nie dlatego, że nie mam swojego stylu, ale dlatego, że te ubrania są tragiczne. Krzywo uszyte, sztuczne tkaniny, fasony pasujące tylko szczupłym dziewczynom bez piersi (wszystkie koszule nie dopinają mi się w biuście, a w pozostałych miejscach są dobrze dopasowane), albo fakt, że wszystko ma jedną długość, więc wyższym dziewczynom mało co pasuje. Do tego dochodzą wysokie ceny za tą marną jakość. Szukam po niszowych, polskich markach (ale tam ceny są często dla mnie za wysokie) i lumpeksach, bo nie potrafię zapłacić za bluzkę 100 zł w sieciówce, która po jednym sezonie nie będzie się nadawała do noszenia. :/
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne notki i wyniki Twojej modowej metamorfozy. ;)
Jakość to osobna kwestia. I też mnie to załamuje, biorę do ręki bluzkę za kilkaset złotych, patrzę na metkę i co? Sztuczna tkanina! I odwieszam, bo nie wydam takiej kwoty, tak jak napisałaś na rzecz, która "po jednym sezonie nie będzie się nadawała do noszenia". Kolejny problem, znaleźć coś, co ładnie leży.
UsuńJa mam tak zawsze jak ide z moim do sklepu - nic a nic mi sie nie podoba ;D
OdpowiedzUsuńI wychodzisz z niczym?
UsuńJa z kolei wiem co mi się podoba, ale nie mam pojęcia co z czym połączyć i gdzie to kupić. Nigdy nie mogę znaleźć tego co by mi bardzo odpowiadało. Może mam za duże oczekiwania... :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja mam w sumie bardzopodobnie, bo widzę coś, potrafię bez problemu określić, czy mi się podoba, ale mam problem z łączeniem elementów i szukaniem w sklepach, tego co sobie wymyślę.
UsuńCzasem idzie się pogubić w tym wszystkim. Ale najważniejsze by czuć się dobrze sama ze sobą a nie koniecznie trzymać się trendów.
OdpowiedzUsuńMnie akurat trendy nie obchodzą :-) Nie zależy mi, żeby ubierać modnie, chciałabym ubierać się tak, żeby się dobrze czuć i podobać się sobie.
UsuńKilka lat temu moje ulubione firmy szyły z bawełny, wełny. Teraz wszędzie plastik i jakaś chłamowata niby wełna prosto od Schina. Byłam ost w sklepach - naturalnych tkanin że świecą szukać, a ceny jak za kaszmir :/
OdpowiedzUsuńDokładnie, mnie to przeraża! Trzeba szukać jakiś niszowych, polskich marek, które szyją na małą skalę :(
UsuńNie znam osobiście takich marek, kojarzę tylko z gazet. Stylistyka i ceny, hm, dyskusyjne... Rozwiązaniem jest krawcowa, tylko skąd wziąć naprawdę dobrą. Moje koleżanki próbowały same szyć - jakość rękodzieła dyskretnie przemilczę ;)
UsuńCoś wykombinuję :P Nie tracę nadziei.
UsuńPS. Kiedy idziemy na tartę cytrynową?
Trzymam kciuki za akcję! Na pewno Ci się uda! Wierzę w Ciebie! Zawsze jak sobie postanowisz, to dopinasz swego celu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję moja Kochana :*
Usuń