Witajcie Kochanie,
Zapraszam na ostatnią cześć posta opowiadającego o moich modowych zmaganiach.
Przypominam plan działania:
Dziś zajmiemy się ostatnim punktem, zakupami. Po przeanalizowaniu stylizacji, które mi się podobają i stworzeniu mapy stylu, spisałam listę potrzebnych elementów ubioru. Jak się okazało niektóre z nich już miałam (np. plisowana spódnica maxi; kremowa, jedwabna koszula), choć w pierwszej chwili nie zdawałam sobie z tego sprawy ;) Okazało się również, że większość można śmiało ze sobą mieszać i że w efekcie tworzą one tak zwaną capsule wardrobe.
Na mojej liście zakupów znalazły się:
proste topy, biały, czarny i melanżowydopasowane spodnie, najlepiej ciemno granatowe jeansy- luźniejsze spodnie tzw. boyfriendy, np. z pęknięciami, ale niekoniecznie
- marynarka (granatowa, biała lub koralowa, jeśli granatowa to ze złotymi guziczkami)
- kimono
spodnie przypominające dół od piżamybeżowe buty - szpilki lub balerinkibluzka w poziome paski, czarne lub czerwone (w granatowe już mam)biała, prosta, bawełniana koszula- kapelusz słomkowy letni i bardziej zimowy, filcowy
biała, trapezowa spódnica do kolan w stylu lat 50-tych- biało-błękitna koszula w pionowe paski, np z lnu, czy z bawełny
dopasowany sweterek z dobrej jakości materiału, kaszmirowy lub z dużą domieszką kaszmiru- beżowy płaszcz
- sukienka do kolan, biała i w kwiaty
- granatowe buty typu lords
Posegregowałam listę wg priorytetów i wybrałam się na zakupy. Przeszłam całe centrum handlowe i nie znalazłam nic z listy, co spełniałoby wszystkie moje kryteria (leżałoby bardzo dobrze, byłoby w moim rozmiarze i byłoby wykonane z dobrej jakości materiału). Wyszłam tylko z białym topem z H&M za ok. 25 zł (identyczny jak na poniższym zdjęciu). Pomyślałam, że raczej nie będzie to top na lata, ale na początek da radę.
Po powrocie do domu na pociechę postanowiłam kupić sobie szpilki w kolorze nude w sklepie internetowym Hegos. Gdy szpilki przyszły, okazało się, że są .... za wąskie :( Musiałam je zwrócić i zadowoliłam się w zamian beżowymi balerinkami (identycznymi jak na poniższym zdjęciu), które też nie są w 100 % idealne, ich kolor za bardzo wpada w oliwkę, ale na szczęście są wygodne i naprawdę dobrej jakości.
Podejść do zakupów miałam kilka, z lepszym bądź gorszym skutkiem.
W Hollisterze kupiłam białą, luźną koszulę z wiskozy (również zdjęcie powyżej). Mam już białą koszulę z jedwabiu, ale jest kłopotliwa w używaniu, jedwab ciężko się pierze i prasuje. Postanowiłam, że będę ją nosić na szczególne okazje, a na co dzień sprawię sobie mniej wymagający, wiskozowy odpowiednik.
Bardzo duży problem miałam z bagdadkami, mierzyłam ich chyba kilkadziesiąt par. Większość była wykonana z poliestru albo we wzorze bardziej w stylu azteckim, ja szukałam motywów kwiatowych. Kupiłam w końcu niebieski model w Oysho, ale okazało się podczas noszenia, że ma za długie paski i są one bardzo niewygodne np podczas korzystania z toalety. Bardzo dużo czasu zajmuje żeby się nimi ładnie i dokładnie przewiązać.
Jeszcze gorzej było z jeansami, zmierzyłam mnóstwo par i w żadnych nie wyglądałam ładnie. Problemem było, że chciałam dopasowane spodnie, ale dziewczynie w typie gruszki ciężko znaleźć rurki, które dobrze leżą. Z problemu wyratowała mnie mama, która podarowała mi parę idealnie pasujących jeansów marki Calvin Klein.
Nie mogłam też znaleźć kimona, doszłam do wniosku, że nie podobają mi się takie z frędzlami i w Dorothy Perkins wynalazłam marynarkowy odpowiednik kimona, niestety z poliestru.
W DP dokupiłam też nieplanowaną sukienkę w arbuzy, lubię motyw arbuzów (i flamingów) na ubraniach, a skład 100 % bawełna w ostateczności przekonał mnie do zakupu.
Kolejnym nieplanowanym, ale bardzo satysfakcjonującym zakupem (miałam ją już na sobie kilka razy, super się nosi!!) okazała się koszula Wólczanki z wysokiej jakości bawełny w kolorowe motywy botaniczne.
To już wszystkie zakupy, jeszcze sporo ważnych elementów mi brakuje, lato powoli się kończy, więc nie wiem czy jest sens teraz ich szukać. Za to od wczoraj zabrałam się za zbieranie inspiracji na stylizacje jesienne (dajcie znać, czy macie ochotę na posta na ten temat). A dziś, jeśli będę się dobrze czuła (wczoraj znowu miałam gorączkę), wybieram się do Topshopu przymierzyć białą trapezową spódnicę.
Dajcie znać jak Wasze zakupowe perypetie, udało Wam się kupić ostatnio coś ciekawego? Planujecie jakieś zmiany w swojej garderobie? Myślicie już o ubraniach na jesień?
Super niedzieli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz