Witajcie Kochani!
Jak spędzacie święta? Ja leżę w łóżku. Niestety się pochorowałam. Na szczęście czuję się coraz lepiej, wzięłam aparat do ręki i postanowiłam przygotować dla Was notkę o ulubionych kosmetykach minionego miesiąca.
W codziennym makijażu bardzo często używałam serduszkowego różu marki Physicians Formula, Happy Booster Glow & Mood Boosting Blush w kolorze Natural. Jest to hypoalergiczny kosmetyk, bez parabenów wzbogacony w naturalne ekstrakty roślinne. Podobno pachnie fiołkami, ja wyczuwam bardzo delikatny kwiatowy aromat. Przepięknie wygląda na policzkach, daje efekt naturalnego rumieńca i ładnie rozświetla. O ile mi wiadomo nie jest dostępny w Polsce, ale jeśli będziecie mieli okazję go nabyć szczerze polecam, kosztuje tylko 12 dolarów, a efekt jaki dzięki niemu otrzymujemy jest po prostu śliczny.
Najczęściej używany produkt do ust to pomadka w formie kredki Just Bitten Kissable Balm Stain marki Revlon. Używałam odcienia nr 0001Honey Douce (49,90 zł). Te pomadki miały być z założenia połączeniem balsamu do ust oraz produktu typu stain trwale barwiącego usta. I rzeczywiście się udało, bo są jednocześnie nawilżające, pielęgnują usta, nie przesuszają, a przy tym są niebywale trwałe i utrzymują się naprawdę wiele godzin. Czasem nawet trudno go zmyć. Za plus liczę jeszcze orzeźwiający aromat delikatnej mięty.
To już drugi słoiczek kremu nawilżającego Ultra Facial Cream marki Kiehl's jaki używam. Jest to uniwersalny krem, przeznaczony do codziennej pielęgnacji. Za zadanie ma przede wszystkim nawilżać, a to głównie dzięki zawartości wyciągu z rośliny pustynnej imperaty cylindrycznej i glikoproteiny syntezowanej przez mikroorganizmy pozyskiwane z morskich lodowców. Krem spełnia swoje zadanie, nawilża, pozostawia na skórze uczucie komfortu i przywraca jej równowagę. Bardzo się polubiliśmy, zdecydowanie służy mojej skórze (cena 102 zł).
Przejdźmy do produktów do pielęgnacji ciała. Moim dużym faworytem jest żel pod prysznic od Rituals z linii Zensation o przepięknym zapachu mleczka ryżowego i kwiatu wiśni (japońskiego symbolu czystości). Produkt ma bardzo ciekawą konsystencję przypominającą żele do golenia. Po wyciśnięciu na rękę otrzymujemy żel, który po zetknięciu z wodą zamienia się w dużo, dużo jedwabistej piany (organiczne mleczko ryżowe!). Tutaj znajdziecie filmik, gdzie możecie podejrzeć jak to się dzieje (klik). Marzą mi się kolejne kosmetyki tego rodzaju, oferta zapachów jest zachwycająca, zdecydowanie jest w czym wybierać.
Kolejny produkt do ciała to ekologiczny, naturalny dezodorant ałunowy marki Biopha bez aluminium i alkoholu.
Produkt jest certyfikowany znakiem ECOCERT. Używałam już wielu naturalnych dezodorantów, ale ten od Biopha jest zdecydowanie najskuteczniejszy. Poradził sobie nawet podczas uprawiania sportu. Ciekawa jestem jak się sprawdzi latem. Zweryfikuję to na pewno, gdyż będę wracać do tego kosmetyku. Używałam wersji zapachowej z granatem, ale dostępny jest jeszcze: grejpfrut, mydło marsylskie, kwiat gardenii, kwiat lnu. Dodam jeszcze, że jest w 99% naturalny i zawiera łagodzący wszelkie podrażnienia sok z liści aloesu. Cena ok. 25 zł.
Na koniec kultowy kosmetyk marki Clarins, emulsja samoopalająca do twarzy i dekoltu (cena 115 zł). To rzeczywiście najlepszy samoopalacz do twarzy jaki używałam. Daje bardzo naturalny efekt. Delikatnie pachnie, nie mogę powiedzieć, że zupełnie pozbawiany jest specyficznej, samoopalaczowej nuty zapachowej, ale zdecydowanie jest ona mniej wyczuwalna niż w innych kosmetykach tego typu. Wystarczą dwie, trzy aplikacje i uzyskuję oczekiwany efekt skóry muśniętej słońcem. Kolejny plus, nie barwi dłoni na marchewkowo :) Kropelki od Collistara, mimo iż kilkakrotnie po użyciu myłam dłonie, barwiły je na pomarańczowo.
To już wszyscy marcowi ulubieńcy. Znacie coś z wymienionych przeze mnie produktów, może mielibyście ochotę coś wypróbować? Jakie kosmetyki zwróciły ostatnio Waszą uwagę?
Miłego świętowania!
Myśle o tym samoopalaczu Clarins, ale jak go dokładnie używasz? Nada się też do reszty ciała?
OdpowiedzUsuńMa konsystencje kremu, więc używam go tak jak krem. Najczęściej aplikuję go wieczorem, przed zaśnięciem i rano budzę się opalona :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam go tylko na dekolt i ramiona, pewnie sprawdzi się na resztę ciała, ale zużycie będzie oczywiście dużo szybsze.
Kasiu, dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńSamoopalacz Clarinsa uwielbiam, zapewne wiesz:) Co do kremu Kiehls, czy jest lepszy niż Lucek Phenome? Zastanawiam się nad tym Kiehlsem, ale sama nie wiem, czy nie wrócić po prostu do Lucka.
Bardzo dziękuję, przyda się :) Mam nadzieję, że miło spędzasz święta :)
OdpowiedzUsuńCo do samoopalacza, kupiłam go zachęcona Twoją recenzją, to na Twoim blogu przeczytałam o nim po raz pierwszy :-)
A w kwestii kremów, Kiehls ma dużo lżejszą konsystencję, nie porównywałabym go do Lucka, Lucek jest dużo bogatszy, lepszy dla suchej skóry, natomiast Kiehl's to uniwersalny preparat, konsystencja jest lekka. Jeśli masz możliwość poproś o próbkę, albo poszukaj czegoś innego w ofercie marki. Mają bardzo różne kremy. To taki zwyklaczek do codziennej pielęgnacji, choć bardzo przyzwoity, ale nie widzę go w roli specjalistycznej pielęgnacji dla skóry zmęczonej po zimie.
Dziękuję za odpowiedź! Wobec tego odpuszczę go chyba, bo jednak moja sucha skóra jest wymagająca...Lucek spisywał się wybornie, więc jeśli Kiehls jest jednak trochę słabszy w mocy jeśli chodzi o odżywienie, to sobie daruję.. Co do Clarinsa, bardzo się zatem cieszę, że Ci pasuje:) Buźka!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym samoopalaczem. Nie daje pomarańczowego koloru?
OdpowiedzUsuńDaje naprawdę ładny efekt, na mojej skórze bez marchewy ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*:*
OdpowiedzUsuńNie znam produktów
OdpowiedzUsuńRóż wygląda fantastycznie. Takie cacuszko :)
OdpowiedzUsuńPiankę Rituals mam w wersji pomarańczowej, odpalam niebawem :)
OdpowiedzUsuńKiedyś ten roz widziałam w Tkmaxxie żałuje ze nie kupiłam ale jak jeszcze będzie to kiedyś sie skusze
OdpowiedzUsuńŻyczę miłych wrażeń :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, jest naprawdę bardzo fajny :)) Nie sądziłam, że miewają Physicians Formula w TK Maxxie, fajnie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)) Opakowanie się trochę wytarło, choć nie noszę go ze sobą, ale zawartość nadal prezentuje się uroczo.
OdpowiedzUsuńUzywam pudru sypkiego od nich i kiedyś miałam puder w kamieniu naprawde godny polecenia
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa również ich tuszu do rzęs, słyszałam że jest niezły. Zaraz sobie obejrzę ten puder na ich stronie :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać ze ze wszystkich pokazanych przez Ciebie ulubieńców mnie tylko byłoby stać ma dzień dzisiejszy na antyperspirant :/ Choć nie ukrywam że serduszkowy róż bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńKredka z revlonu ma piękny kolor.
OdpowiedzUsuńzaintrygował mnie ten dezodorant :)
OdpowiedzUsuńA wiesz Kochana moja, że mam tę emulsję z Clarins i nie mogę się za nią zabrać! Kupiłm już kilka miesięcy temu, wstawiłam do szuflady i tak tam sobie biedna stoi. Nie wiem jak do niej podejść, w sensie co w przypadku jej stosowania z normalnymi moimi kremami? Taką mam zagwostkę ;)
OdpowiedzUsuńDezodorant z Biopha chętnie wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w zeszłym tygodniu zakupiłam ten krem z Kiehl's. Bardzo jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO tuszu niestety nie słyszałam
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy jest ten serduszkowy róż. :-)
OdpowiedzUsuńSamoopalacz Clarins uwielbiam, tak samo zresztą jak pianki Rituals, ale ta wersja akurat nie przypadła mi do gustu. Polecam Ci też olejki pod prysznic tej marki, są genialne! ;)
OdpowiedzUsuńKasiu a powiedz mi, ten krem z Kiehl's używasz na dzień pod makijaż? Zastanawiam się nad nim już od dłuższego czasu jednak obawiam się, że na dzień może być za ciężki, ale jeśli u Ciebie się sprawdza to u mnie też powinien. Z tego co kojarzę to mamy podobne cery ;))
Jako fanka wszelkich rozy, zwrocilam oczywiscie uwage na Twojego ulubienca z Physicians formula, piekny jest! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno poszukam tego dezodorantu z Biophy, bo staram sie jak najwiecej uzywac naturalnych kosmetykow :)
Serdecznie polecam, jest naprawdę bardzo fajny, skuteczny i w sumie niedrogi jak na tego typu produkty :-)
OdpowiedzUsuńRóż PF też ma bardzo przyjazny skład :D Jaki jest Twój ulubiony róż? I jakie inne marki dezodorantów naturalnych się u Ciebie sprawdziły? Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała wypróbować te olejki, już narobiłaś mi na nie smaka ;)
OdpowiedzUsuńKrem Kiehl'sa używam właśnie na dzień, tuż przed aplikacją makijażu. Rewelacyjnie się wchłania, nie ma żadnego problemu. Jest również bardziej w stronę lekkiego kremu, na pewno nie jest ciężki i zdecydowanie się u mnie sprawdza. Dlatego zakupiłam drugie opakowanie.
Daj znać, czy Ci się spodobał, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja! :D
OdpowiedzUsuńJa ją stosuję na noc i wtedy już nie daję kremu. Jeden wieczór emulsja, kolejny krem, trzeci znowu emulsja i rano już mam zadowalający mnie efekt. Możesz ewentualnie, jak boisz się rezygnować z kremu wymieszać go pół na pół z kremem. Wtedy efekt będzie delikatniejszy, i będziesz mogła troszkę dłużej go stosować, ale też nic nie ryzykujesz i opalenizna wygląda bardzo subtelnie.
OdpowiedzUsuńDaje bardzo ładny, naturalny efekt na ustach, zerknij sobie kiedyś w drogerii :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo, bardzo polecam, a używałam już wiele naturalnych dezodorantów.
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd, mnie też kiedyś nie było stać :) Uczysz się jeszcze? Pamiętam jak w okresie studiów marzyły mi się różne kosmetyki, a stać mnie było tylko na te tańsze i na niezbędne minimum.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńMoj ulubiony roz to Joues Contraste z Chanel zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńLubie dezodoranty z YR i z Dr. Hauschki, jeszcze duzo nie udalo mi sie przetestowac, bo od niedawna sie interesuje naturalnymi kosmetykami :)
Milego weekendu rowniez :)
Róże Chanel to również i moi ulubieńcy!!! :D
OdpowiedzUsuńNie próbowałam tego z YR, ale Dr. Hauschki tak, był bardzo fajny, stosowałam dwie wersje, różaną i bodajże z szałwią :)
Dzięki!!
Wypróbuj koniecznie, myślę, że się nie zawiedziesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź odnośnie kremu. Rozwiałaś moje obawy i teraz na pewno się na niego skuszę.
Pozdrawiam ciepło ;)
Oooo, może spróbuję wymieszać! Coś pokombinuję, bo fajny by było się choć nieco zarumienić :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona z efektów, ściskam :*
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, mam nadzieję, że będziesz tak z niego zadowolona jak ja. Ściskam :*
OdpowiedzUsuń