Przyszła pora na podzielenie się z Wami opinią na temat kosmetyków Fridge, które w czerwcu znalazły się w mojej kosmetycznej szufladzie.
Jeśli nazwa Fridge, nic Wam nie mówi zacznijcie od lektury posta, gdzie znajdziecie kilka słów wprowadzenia -> (KLIK).
Zacznę od kremu truskawkowego do twarzy 1.7 strawberry bloom, gdyż ten zużyłam jako pierwszy.
Jest to w 100 % naturalny krem, nie zawierający konserwantów, alkoholu, związków syntetycznych. Ze względu na brak środków konserwujących, krem należy przechowywać w lodówce (jak i pozostałe produkty Fridge, stąd też nazwa marki :), jego termin przydatności, to jedynie 2,5 miesiąca od daty produkcji.
Skład
Aqua (Water), Fragaria Ananassa (Strawberry) Seed Oil, Glycerin,
Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed
Oil, Panthenol, Glyceryl Stearate, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Citrus
Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Butyrospermum Parkii (Shea Butter),
Theobroma Cacao Seed Butter, Xanthan Gum
Oprócz sugerowanego w nazwie oleju z pestek truskawek, mamy tu jeszcze, olej słonecznikowy, olej ryżowy, masło kakaowe i shea, wyciąg z grejpfruta. Strawberry Bloom to bomba witaminowa dla skóry.
Opis producenta
Krem przeznaczony do cery dojrzałej i wiotczejącej. Dzięki dużej
zawartości tłoczonego na zimno oleju z pestek truskawek jest bogaty w
unikalną kombinację kwasów omega (3, 6, 9) niezbędnych do prawidłowego
funkcjonowania bariery lipidowej naskórka. Nienasycone kwasy tłuszczowe
omega nie tylko chronią przed utratą wody, ale także normalizują pracę
gruczołów łojowych. Witamina E chroni przed uszkodzeniami błon
komórkowych oraz powstawaniem przebarwień. Neutralizuje wolne rodniki i
zapobiega uszkodzeniom DNA. Skóra po aplikacji kremu staje się miękka,
doskonale nawilżona i odżywiona. Zmarszczki ulegają zauważanej gołym
okiem redukcji.
Moja opinia
Pierwsze co rzuca się w oczy to efektowne i eleganckie opakowanie.
Czarny słoiczek kremu ozdobiony jest kryształkiem Swarovskiego.
Każde opakowanie jest ręcznie napełniane, na spodzie możemy znaleźć informację kiedy i przez kogo krem został wykonany. Laborant odpowiedzialny za powstanie kosmetyku sygnuje go certyfikatem z własnym podpisem.
Krem ma pojemność 30 ml. Czyli mniej niż standardowe 50 ml. Ale powiedzmy, że przy tak krótkim okresie ważności, 50 ml mogłoby okazać się ryzykowne. Słoiczek wystarczył na niecałe dwa miesiące używania, także wydajność satysfakcjonująca, ale nie powyżej przeciętnej.
Dzięki cudownie lekkiej konsystencji krem rozprowadza się po skórze rewelacyjnie i wchłania błyskawicznie.
Przepięknie nawilża, pozostawia skórę miękką, pachnącą, odżywioną. Jakaż to była przyjemność dla skóry i zmysłów aplikować go! Cudowny zapach prawdziwych truskawek utrzymujący się na skórze! Lekka konsystencja bitej śmietany! Rozkoszny, komfortowy... !!
Po prostu Rolls Royce wśród kremów.
Co do obietnic producenta są one spełnione, z jednym zastrzeżeniem - redukcja zmarszczek. Nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo nie mam wyraźnych zmarszczek, więc nie zauważyłam w tej kwestii żadnej różnicy. Ale już teraz powiem Wam że na pewno zakupię kolejny słoiczek, może przy dłuższym stosowaniu efekty w tej kwestii będą bardziej widoczne.
I teraz najgorsze. Zabójcza cena. 290 zł i to za 30 (a nie 50) ml.
Mnie udało się upolować krem podczas promocji i zapłaciłam za niego 239 zł. Strona Fridge bardzo często robi promocje, więc jeśli macie zamiar kremik zakupić, radzę poczekać na lepszą okazję cenową.
Dodatkowo na stronie jest również stała promocja 2 + 1, kupuj z koleżankami. Kupujecie razem dwa takie same produkty, a trzeci taki sam dostajecie gratis.
Podsumowując, krem jest przecudowny, na pewno wielokrotnie będę do niego wracać. Zakochałam się po uszy i jest to zdecydowanie jeden z najpiękniej pachnących kremów jakich kiedykolwiek używałam.
Już wkrótce zapraszam na notkę o kolejnym kosmetyku z lodówki, różanym kremie pod oczy 1.4 eye.
Miłego dzionka
Kasia
Mam krem ochronny do cery naczynkowej 1.3 Fridge :) Jest całkiem niezły :)
OdpowiedzUsuńZaraz go obadam :)
UsuńMusi pieknie pachniec...Cena niestety zabojcza, szczegolnie, ze mozemy go uzywac tylko 2-3 miesiace.. Ale za nature sie placi ;)
OdpowiedzUsuńPachnie bardzo ślicznie :)
UsuńKrem musi być fajny, ale cena poraża;/
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, Kasiu :)
OdpowiedzUsuńA poza tym, to... Chcę ten krem! Już wcześniej miałam na niego wielką ochotę, ale teraz, po Twojej recenzji... Wypróbuję go na 100%, jestem bardzo ciekawa, jak sprawdzi się w mojej pielęgnacji.
Dziękuję bardzo :)
UsuńTeż jestem ciekawa jak się u Ciebie sprawdzi, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Niewątpliwie używanie go to była dla mnie bardzo duża przyjemność. Dlatego do niego wrócę.
Czy nakładałaś krem szpatułką?Jeśli tak to przed każdą kolejną aplikacją kremu za jej pomocą dezynfekowałaś ją czy po prostu myłaś?Pytam, bo przymierzam się do kupna któregoś z tych kremów(fridge), a czytałam wywiad z właścicielką firmy a propos "szczególnego" użytkowania kremów bowiem nie zawierają konserwantów:).
OdpowiedzUsuńTak używałam każdorazowo szpatułki, była dołączona do kremu.
UsuńMyłam ją, ale nie dezynfekowałam :)
Podoba mi się cała polityka marki, że poszła jeszcze dalej i odstawiła konserwanty całkowicie. Jestem jednak za leniwa żeby latać do lodówki specjalnie po krem. I tak dla komfortu psychicznego chyba jednak wolę jak coś konserwuje krem aby się tam nic nie zagnieździło przez moją nieuwagę :P
OdpowiedzUsuńJa akurat mam blisko do lodówki ;) Śpię w pokoju połączonym z kuchnią.
UsuńCena przyprawia mnie o ból serca ;)
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę od dłuższego czasu. Powiedz jak jest z poprawą elastyczności, jędrności, napięcia skóry? Skoro jest przeznaczony do skóry wiotczejącej to powinien robić coś takiego, prawda?
OdpowiedzUsuńWłaśnie pod tym względem nie zauważyłam wyraźnej różnicy. Ale może 1,5 - 2 miesiące to za mało żeby zaszły zmiany zdecydowanie widoczne gołym okiem. Na pewno skóra jest w lepszej kondycji. Może starsza ode mnie osoba szybciej zauważyłaby efekty.
UsuńUlala, faktycznie cenia sie :) nie mam problemow z wydaniem takiej kwoty na Chanela, ale tutaj bym sie mocno zastanowila ;)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz zamówić próbkę, zobaczysz sobie, czy Ci pasuje :)
UsuńJa jestem zachwycona i szczerze go polecam :)
Cieszę się, że w Polsce też mamy luksusowe marki. I bardzo ujął mnie fakt, że mają swoją plantację roślin, Starzyński Dwór, (w XIII wieku było tam opactwo Cystersów). Sami hodują tam kwiaty i zioła, których używają później w kosmetykach. Widziałam zdjęcia plantacji, jest piękna.
No cena dość duża :) Ale zapach truskawek kuszące
OdpowiedzUsuńKuszące i apetyczne :)
UsuńPewnie jest cudowny, ale cena za taką małą ilość przeraża :/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotkałam się z tą marką w grudniu, gdy weszłam na ich stronę i zobaczyłam cenę + pojemność, natychmiast stamtąd uciekłam.
UsuńNiecałe pół roku później poczytałam trochę pozytywnych recenzji i postanowiłam dać marce szansę, zaczęłam od zamówienia zestawu próbek.
Wrażenia po używaniu próbek były tak pozytywne, że zdecydowałam się na zakup.
bardzo ale to bardzo bym ten kremik chciała, w ogóle to marze o czymś z lodówki ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała szybciutko możliwość przetestowania, bo to naprawdę cudowne kosmetyki :)
UsuńTrafiłam na ich stronę już kilka razy ale ceny mają faktycznie zabójcze!
OdpowiedzUsuńFridge mnie kusi, ale ... te ceny!
OdpowiedzUsuńNo cóż, za jakość trzeba płacić, a skoro w tym przypadku jest wyśmienita od opakowań po skład i działanie, cena wydaje się zroumiała :)
OdpowiedzUsuńZgadam się z każdym Twoim słowem :)
UsuńTrafiłaś w 10! :)
matko jaka cena;(
OdpowiedzUsuńSłyszałam same dobre rzeczy o tej firmie, ale ceny dla mnie za wysokie:/
OdpowiedzUsuńhmm tak patrzę na ten skład i zastanawiam się czy jest on wart tej ceny... teraz używam kremów Sylveco, ich skład jest świetny, o tutaj np. lekki krem brzozowy:
OdpowiedzUsuńAqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycine Soja Oil, Xylitol, Sorbitan Stearate and Sucrose Cocoate, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Betulin, Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Extract , Allantoin, Oleanolic Acid, Dehydroacetic Acid, Saponaria Officinalis Root Extract, Lupeol, Oleanolic Acid, Betulinic Acid
może nie pachną truskawkami ;) ale są cudowne i kosztują 27 zł, mają 50ml i trzeba je wykorzystać w pół roku (mają opakowanie z pompką próżniową)
też jestem gotowa płacić za dobre kosmetyki do twarzy, ale kurcze, nie wiem czy w tym konkretnym wypadku cena jest faktycznie usprawiedliwiona :)
Nigdy nie używałam nic z Sylveco, więc ciężko mi powiedzieć. Planuję zaznajomić się kiedyś z ich produktami i wtedy będę w stanie porównać, jak się ma Fridge do Sylveco :)
UsuńNie przeczę, Sylveco ma również dobre składy, orientujesz się może czy mają certyfikaty? Fridge stawia na świeżość, wychodzą z założenia, że dzięki świeżości składników, skóra będzie w stanie lepiej je przyswoić. Mnie nie przeszkadza krótki termin ważności, trzymanie kosmetyku w lodówce, to dla mnie żaden problem. Sam składnik wiosny nie czyni, ważna jest również wielkość cząstek, a tym samym przyswajalność kosmetyku przez skórę, z tego co wiem laboratorium Fridge tego pilnuje. Nie wiem jak jest w przypadku Sylveco.
Dziękuję za ciekawą opinię i pozdrawiam serdecznie :)
dopiero tak naprawdę zaczynam moją przygodę z naturalniejszą pielęgnacją, nie jestem jakimś ortodoksem i pewnie jeszcze dużo chemii na siebie kładę, na pewno wiele składników mogłoby być lepszych (bo nie wiem czy Sylveco ma certyfikaty i jakie ma cząsteczki ;) ), dla mnie dwa kremy Sylveco, których używam są cudowne, nie zapychają, nawilżają, łagodzą podrażnienia i nic więcej od nich nie potrzebuję, osoby z innymi oczekiwaniami i problemami mogą szukać czegoś więcej i może właśnie Fridge może im to zapewnić :)
Usuńmnie też nie przerażają krótkie terminy ważności, ostatnio jestem wielką Lusha i czasami muszę się mocno sprężać, żeby wykończyć dany kosmetyk przed wybitą na opakowaniu datą ;) też staram się w miarę możliwości używać kosmetyków, które są świeże, naturalne, nie testowane na zwierzętach, w opakowaniach, które można potem przetworzyć itd., za Lusha z pełną świadomością (i z bólem serca) mocno przepłacam, bo mieszkam w Turcji i tutaj ceny wszystkich kosmetyków są zabójcze, ciekawa jestem po prostu czy ta dziesięciokrotna różnica w cenie faktycznie wynika z jakości składników czy jest to np. kwestia marketingu a różnica jakości usprawiedliwiałaby np. o 30% wyższą cenę
ale tak jak mówiłam - nie jestem ekspertem i tak sobie tylko dumam i rozmyślam ;)
też serdecznie pozdrawiam! :)))
To jest szerszy temat do rozmyślań i nie tylko nad Fridge bym się tu pochyliła, ale na przykład nad kosmetykami selektywnymi, których składy pozostawiają wiele do życzenia i płacimy często za markę, a nie za to co w słoiczku.
UsuńSuper, że Sylveco Ci służy :) Ja również bardzo lubię Lusha, szczególną sympatią (oprócz cudów do kąpieli) darzę świeże maseczki i czyściki do twarzy, czyli właśnie te krótkoterminowe kosmetyki. Macie Lusha w Turcji???
Ja myślę, że w przypadku Fridge płacimy owszem za wysokiej jakości składniki, tak jak już pisałam Marti kilka komentarzy wyżej, wiele roślin i kwiatów do swoich kremów Fridge hoduje na własnej plantacji w Starzyńskim Dworze. Utrzymanie takiej prywatnej plantacji na pewno sporo kosztuje. Za co jeszcze płacimy? Za piękne opakowanie i oprawę, w jakiej trafiają do nas kosmetyki. Urocze torebki z kwiatuszkiem, ładne katalogi, piękne zdjęcia na stronie internetowej. Za technologię, receptury, za wykonanie kremu w laboratorium przez specjalistów. Za brak konserwantów, za świeżość. Za marketing na pewno również, ale w innym stopniu niż w przypadku marek, których składy wywołują pewne zastrzeżenia. Tu przynajmniej zawartość słoiczka budzi moje zaufanie. To też takie moje przemyślenia, przypuszczenia. Ja również nie jestem ekspertem :) Ale cieszę się, że mogłybyśmy w miłej atmosferze wymienić się spostrzeżeniami :D
Życzę spokojnej i radosnej reszty dnia
ulala szkoda, że cena taka wysoka. Za to wielkim plusem jest to, że nie ma konserwantów :)
OdpowiedzUsuńTak, to spory plus :)
UsuńKusiły mnie kosmetyki fridge swego czasu, ale te ceny ;/
OdpowiedzUsuńNiestety dla mnie zabójcza cena, nawet nie ma takiej możliwości żeby było mnie na niego stać. Ale faktycznie ciekawy jest :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zdecydowałabym się,ponieważ za podobną cenę mogę już miec Chanela;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Chanel, nie przepadam za ich pielęgnacją, za to za kolorówkę dałabym się pokroić :)
Usuńmiałam zamiar wychwalać skład, ale straciłam chęci po zobaczeniu ceny :p
OdpowiedzUsuńCena jest zabójcza! A szkoda bo chciałabym go wypróbować :(
OdpowiedzUsuń