Dzień dobry!
Zapraszam na 12 post z serii MIX zdjęć. Czyli, co u mnie słychać ostatnio :) Przy okazji chciałabym podzielić się pierwszymi wrażeniami z używania kosmetyków, które niedawno kupiłam. Nazbierało się sporo zdjęć, zapraszam.
1. "Happy detoks" kupiłam w prezencie dla Aliny, ale Alina powiedziała, że detoks już przeszła, więc książka niekoniecznie będzie jej jeszcze potrzebna. Zostawiłam więc książkę dla siebie, a dla Aliny wybrałam "Słodki sposób na alergię". Kasia Bem w "Happy detoksie" przedstawia 10-dniowy holistyczny program odnowy organizmu. Jest to poradnik wyjątkowo pogodny i jedna z niewielu polskich książek interaktywnych. Jeśli macie chęć napiszę o niej recenzję na blogu, gdy tylko zakończę lekturę. 2. Jako, że w powyższym poradniku sporo jest jogi i medytacji postanowiłam wreszcie zaopatrzyć się w matę do jogi. Znalazłam ją w TK Maxxie. To mata firmy Elle Sport o pogodnym różowo morelowym kolorze. Wymarzony prezent na Dzień Dziecka :) 3. Uwielbiam olejki do kąpieli i pod prysznic marki Aromatherapy Associates. Ten tutaj to wersja Revive Morning, do stosowania rano. Olejek oczyszcza ciało z toksyn, dodaje energii, ożywia umysł i ciało na cały dzień. I rewelacyjnie pachnie mieszanką olejków eterycznych z z różowego grejpfruta, rozmarynu oraz jałowca. Kocham!! 4. Niezapominajki, które rosną przed przedszkolem mojej córki. Uwielbiam ich kolor.
5. Sporo było ostatnio dużych obniżek w drogeriach. Wybrałam trzy pomadki Rimmel. Ale proszę nie pytajcie jakie to kolory, bo pochowałam szminki w rożnych torebkach i nie mogę znaleźć. Czy też tak macie, że zapominacie wyjąć szminki z torebki, a potem jak są potrzebne nigdzie nie możecie ich znaleźć? ;) 6. Podczas szminkowych zakupów włożyłam też do koszyka kilka drobiazgów. Z kremu do rąk Palmer's z witaminę E i masłem z oliwek jestem bardzo zadowolona, nie pachnie rewelacyjnie, ale wreszcie coś pomogło moim dłoniom odzyskać formę po zimie. 7. Taka wiadomość od kuriera... 8. A w kociej paczce nowe herbatki Teapigs. Uwielbiam je! Wybrałam jabłko z cynamonem, trawę cytrynową, rabarbar z imbirem i rumianek.
9. Nowe kosmetyki do pielęgnacji twarzy: krem na dzień marki Coslys, do cery mieszanej i normalnej z ekstraktem z lilii, który Coslys często wykorzystuje w swoich produktach. Używałam go dosłownie kilka razy, ale denerwuje mnie tłusta warstewka, która osadza się na skórze po aplikacji. Miłości z tego raczej nie będzie. Za to tonik matujący do cery tłustej i mieszanej, sprawdza się o wiele lepiej. Zaciekawiła mnie zawartość pięciu składników roślinnych: wrzosu, dymnicy, bluszczu, szałwii oraz mirry. Tonik świetnie pachnie, kocham takie ziołowe aromaty, a do tego pozostawia skórę zmatowioną i ukojoną. 10. Zapach My NY Donny Karan nie rzucił mnie na kolana, ale zauroczyła mnie malutka buteleczka 15 ml w kształcie serduszka. Pomyślałam, że będzie idealna do torebki. Przyjemny, delikatny słodziaczek, nutami głowy są malina, różowy pieprz i galbanum; nutami serca egipski jaśmin, frezja i korzeń irysa; a nutami bazy paczula, absolut z
wanilii, piżmo i ambra. 11. Pachnący prezent dla mamy na Dzień Mamy - perfumy Viva la Juicy od Juicy Couture. Nutami głowy są mandarynka i dzikie jagody; nutami serca wiciokrzew,
gardenia i jaśmin; a nutami bazy żywica bursztynowa, karmel, pralina,
drzewo sandałowe i wanilia. Znacie ten zapach, lubicie go? Mamie spodobał się bardzo, wiedziałam też, że przypadnie jej do gustu ciekawy i ozdobny flakon. Choć moim zdaniem, nie oddaje on odpowiednio charakteru zapachu. 12. A tutaj ja w odbiciu mojego nowego lusterka, które wypatrzyłam w TK Maxxie. Prawda, że urocze? Szkoda, że nie mogę całego mieszkania urządzić w takim stylu.
13. Słodyczowe szaleństwo w Marks & Spencer. 14. Kolejne kosmetyki Coslys, sprawdzony i bardzo dobry płyn do higieny intymnej z wodą różaną. Najlepszy jakiego kiedykolwiek używałam. Oraz skuteczny i przyjemnie pachnący ałunowy dezodorant o zapachu polnych kwiatów. 15. Odkryciem kosmetycznym miesiąca okazał się jednak tonik marki Balm Balm stworzony z wody z olibanum. Kojący, uspokajający, wręcz "medytacyjny" (!!) hydrolat. Kadzidłowiec jest znany ze swych właściwości odnawiających skórę, ale jest
również stosowany aby poprawiać cyrkulację poprzez głębokie wdychanie. Także wskazane jest by wdychać tonik podczas aplikacji. Pachnie nieziemsko, żywicznie, leśnie. Podobno zapach oilbanum ma właściwości antydepresyjne. Po aplikacji wyraźnie napina skórę. Obok niego bardzo przyjemny żel pod prysznic So Bio o zapachu kokosa i kwiatu tiare. 16. W Ikei sporo zestawów do samodzielnego posadzenia ziół. Jak tylko opublikuję tego posta pędzę wreszcie posadzić pietruszkę, miętę i bazylię.
17. Gruszkowy zestaw na piknik prosto z Ikei. 18/19. Wczoraj byłam na spotkaniu blogerek Radość & Natura w siedzibie Aromedy, właściciela marki Pat & Rub. Spotkanie rozpoczęło się od powitalnego, zielonego drinka z jarmużem. Dyskutowałyśmy m.in. na temat naturalnego trybu życia, kosmetyków naturalnych i naturalnej pielęgnacji. 20. Zwiedzałyśmy magazyn.
21. Testowałyśmy wiele kosmetyków. To był też moment na zadawanie wszelkich pytań dotyczących produktów. Świetne doświadczenie, gdy możesz porozmawiać z Twórcą kosmetyków, które cenisz i używasz od dawna. Nie bywam często na tego typu spotkaniach, dlatego tym bardziej byłam podekscytowana. Również możliwością poznania innych koleżanek blogerek. Przemiłe dziewczyny :) Przesyłam Wam serdeczne pozdrowienia!! 22/23. A tutaj rewelacyjne upominki od Aromedy. Będziemy mogły od A do Z przygotować skórę do lata. Aromeda wprowadziła nową markę Naturativ. Są to w zasadzie te same kosmetyki, co Pat&Rub, ale opakowania i estetyka zostały dopasowane pod potrzeby klientów spoza Polski, np z Japonii. 24. I na koniec moja pierwsza paczuszka z Minti Shop, już niedługo pokażę zawartość.
Miłej reszty dnia Kochani!
Najbardziej podoba mi się Twoje nowe lusterko i te cudne hortensje:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znalazłam dla lusterka odpowiedniego miejsca, a hortensje powędrują na działkę moich rodziców, bo trochę się męczą w małej doniczce na parapecie.
OdpowiedzUsuńMam peeling z naturativ i niebawem mam nadzieje się do niego dobrać ;) uwielbiam oglądać tego typu mixy ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i same wspanialosci :) Kotek jest boski a niezapominajki uwielbiam :) No i to lusterko jest przesliczne :)
OdpowiedzUsuńTam na pewno będzie im lepiej:)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio zamawiałam na Minti :))) PS. pozdrowienia dla kuriera! xo
OdpowiedzUsuńKonwalie <3
OdpowiedzUsuńze szminkami z torebkach mam dokładnie tak samo:P
OdpowiedzUsuńZgadzam się :-) I jest spora szansa, że się bardzo rozrosną.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. Najpierw muszę skończyć ją czytać, a jak skończę będę musiała zrobić detoks, a to spore wyzwanie :P
OdpowiedzUsuńA jaka wersja zapachowa peelingu? :) Ja tez lubię takie posty u innych, lubię je również tworzyć.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, widzę że sporo rzeczy w Twoim (naszym) klimacie Daisy :*
OdpowiedzUsuńA co zamówiłaś? :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam konwalie :)
OdpowiedzUsuńJa lubię oglądać na innych blogach, mam też sporą frajdę z pisania takich postów :)
OdpowiedzUsuńHaha, no to piąteczka :)
OdpowiedzUsuńSuper mix ! Opakowania z mintishop są świetne :D
OdpowiedzUsuńAaaaa Kasiu! Z nieba mi spadasz! :D Powiedz mi Kochana coś więcej o Viva la Juicy, proszę. Wąchnęłam ostatnio w szybkim przelocie na lotnisku i jakoś tak nie mogę o nim zapomnieć. Nie wiem sama czy to dobrze czy nie :)
OdpowiedzUsuńtrochę tego było:
OdpowiedzUsuńhttp://elfiesplanet.blogspot.com/2015/05/new-in-mintishop-ezebra-haul.html
pozdrawiam! xo
Ja mam tę książkę, przeczytałam i zrobiłam ten detoks (pierwsza dieta w życiu:)). Ciekawa jestem Twoich wrażeń. Ja schudłam 2 kg i udało mi się utrzymać część nawyków także po zakończeniu detoksu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się i te pyszne krówki :))
OdpowiedzUsuńDzięki, już patrzę :*
OdpowiedzUsuńNo to muszę przyspieszyć lekturę, też jestem bardzo ciekawa. Robiłam kiedyś detoks, ale na podstawie takiej książki, to na pewno będzie ciekawsze i bardziej owocne doświadczenie :-) Ściskam
OdpowiedzUsuńPewnie, że dobrze :) To zawsze dobrze, gorzej jak Ci się przestanie wszystko podobać i nic nie będziesz mogła znaleźć. Taki etap z perfumami też miałam.
OdpowiedzUsuńA co do Viva la Juicy, niech Cię nie zwiedzie słodka różowa kokarda, o nie! To nie są typowe perfumy dla nastolatki, a raczej pefumy kojarzące mi się z silną, nowoczesną kobietą. Fajne połączenie nut owocowych (ja wyczuwam porzeczkę) z kwiatowymi plus nuty gourmand. Całość tworzy bardzo przyjemny dla nosa mix. Dla niektórych są zbyt syntetyczne, ale ja uważam kompozycję za bardzo zgrabną i o silnym wyrazie.
Mogłabym powiedzieć, byłoby za dobrze ;) ale z drugiej strony, tak strasznie nuuudno! Niech się lepiej coś podoba.. tylko czemu aż tyle?! ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie te flaszki okropnie mi się nie podobają. Takie trochę nastolatkowo-tandeciarskie ;) Wwącham się w nie przy najbliższej okazji i zobaczymy! Skoro Ty je akceptujesz, to może i uda przymknąć mi się oczy na ten flakon ;)
Mnie trochę denerwuje ta porzeczka, czy jagody w otwarciu. Choć ja mam problem z tą nutą jak jest wyraźna. Ale kompozycja przyciąga uwagę i na pewno zdarzy mi się mamie podkradnąć ;)
OdpowiedzUsuńObadam uważnie przy najbliższej okazji i zobaczymy co z tego będzie :)
OdpowiedzUsuńale zielonych pudełek, chciałoby się wszystkie zgarnąć, uwielbiam te masła
OdpowiedzUsuńOd niedawna mam próbkę Black Opium YSL i uważam, że są zbliżone. Taka mala sugestia ;)
OdpowiedzUsuńZapas na wiele lat :P
OdpowiedzUsuńOoooo, Black Opium uwielbiam! <3
OdpowiedzUsuń