Zgodnie z obietnicą zapraszam Was na drugą część cyklu gusta perfumeryjne na świecie. Do tej pory ukazał się post:
Dziś porozmawiamy na temat perfum arabskich.
Arabowie od dawna byli mistrzami komponowania zapachów. To oni usprawnili proces destylacji i filtracji perfum. Perski filozof i uczony Awicenna, jako pierwszy przeprowadził destylację wody różanej - "pierwszych perfum nowożytnych". Stosowanie pachnideł miało podparcie w życiu duchowym Arabów. Koran popierał ich stosowanie zarówno w życiu codziennym, jak i podczas praktyk religijnych: „Perfumy są pożywieniem, które budzi ducha, a duch jest jak wielbłąd, na którym człowiek jedzie, i któremu daje się unosić”.
Mnie perfumy arabskie kojarzą się m.in. z przepięknymi, kunsztownie zdobionymi flakonami rodem z bajki. Zresztą same zaraz zobaczycie. Perfumy arabskie to również wysokiej jakości naturalne składniki. W orientalnych kompozycjach często natkniecie się na: modny ostatnio oud, kwiaty, różę, kwiat pomarańczy, jaśmin i inne, ambrę, piżmo, wanilię, drzewo sandałowe.
Dzięki zastosowaniu większości olejków naturalnych (nie syntetycznych) perfumy te zyskują na jakości i trwałości. Są to kompozycje najczęściej silne, utrzymujące się na skórze wiele godzin, niektóre nawet kilka dni!! Naturalne olejki w inny sposób "układają się" na skórze, dzięki nim perfumy są bardziej zindywidualizowane, inaczej łączą się z ph skóry ludzkiej; dają bardziej niepowtarzalny efekt, często o zmysłowym charakterze.
Europejki rzadko kiedy stosują perfumy o konsystencji olejku. Wybieramy w większości przypadków tradycyjne, "wodne" perfumy aplikowane za pomocą atomizera. Wśród perfum arabskich jest odwrotnie, najpopularniejsze perfumy to te o konsystencji olejku, aplikowane najczęściej za pomocą szklanej pipety. Nietypowym może wydać się również sposób aplikacji, zgodnie z zasadą "od dołu do góry". To znaczy, że zaczynamy nakładać olejek od dołu ciała, najpierw nanosimy olejek na palce u stóp, wewnętrzną stronę kolan, wewnętrzną stronę nadgarstka, łokci, dekolt i na końcu na uszy. Dzięki takiej formie aplikacji perfumy są bardziej bliskoskórne, niż ogoniaste.
Jako, że świat perfum arabskich nie był mi dobrze znany, przed napisaniem tego posta zamówiłam kilka próbek najpopularniejszych zapachów z internetowej perfumerii Yasmeen. Jest to jedna z największych perfumerii z perfumami arabskimi w Polsce. Od perfumerii Yasmeen otrzymałam również wszystkie zdjęcia, które możecie zobaczyć w dzisiejszym poście. Bardzo za nie dziękuję!
Wszystkie próbki, które zakupiłam mają konsystencję olejków. Podczas testów aplikowałam je również na sposób arabski, tj od dołu do góry, tak jak opisywałam powyżej.
Zdecydowanie najwięcej wybrałam perfum marki Rasasi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich liczącej sobie ponad 30 lat. Są to perfumy bardzo popularne nie tylko w Dubaju, ale również na całym Półwyspie Arabskim i eksportowane na świat. Jedna z kompozycji marki, Attar Al Mohabba (wersja dla Niej) wygrała w kategorii
"Mój ulubiony zapach roku" w Fifi Arabia Awords
2011 (odpowiednik perfumeryjnych Oscarów). Może od marki Rasasi zacznijmy.
Pierwsza z kompozycji Dhan Al Oudh Mukhallat Sharina wzbudziła moje obawy, a to ze względu na obecność nut skórzanych, za którymi nie przepadam. Skusiły mnie jednak pozostałe składniki i postanowiłam zaryzykować. Niestety to właśnie skórę wyczuwam najmocniej. Kompozycja jest bardzo spójna i wyrazista, dla wielbicielek mocniejszych aromatów.
Nuty głowy: nuty drzewne, róża, ylang-ylang, kozłek lekarski, geranium, drzewo sandałowe, paczula
Nuty serca: szafran, cybet, olibanum, kastoreum, costus
Nuty bazy: nuty skórzane, nuty drzewne, nuty kwiatowe, piżmo, ambra
Arba Wardat dla odmiany należy do łagodniejszych propozycji. Na początku wyraźnie wyczuwam świeżą i cierpką bergamotkę. Ze względu na dość świeży, jak na perfumy arabskie charakter, może być odpowiednią propozycją do stosowania na dzień; również dla osób, które obawiają się zbyt mocnych kompozycji.
Nuty głowy: bergamotka, jaśmin, róża
Nuty serca: drzewo sandałowe, nuty drzewne, ambra, mech dębowy
Nuty bazy: nuty drzewne, ambra, mech, piżmo
Nuty serca: drzewo sandałowe, nuty drzewne, ambra, mech dębowy
Nuty bazy: nuty drzewne, ambra, mech, piżmo
To proste, ale pełne wdzięku i pogodne perfumy, sprawiają że się uśmiecham.
Bent El Ezz Nabah to mój dzisiejszy faworyt. Z wszystkich prezentowanych olejków, zakupiłabym właśnie ten. Jest jak słodki aksamit, ale nie pozbawiony mrocznego charakteru, za który odpowiada paczula. Spotkałam się z dwiema wersjami składu kompozycji, pierwsza:
Nuty głowy: mandarynka, cytryna, kminek
Nuty serca: jaśmin, ylang-ylang, ambra, tytoń
Nuty bazy: piżmo, paczula, szafran
Nuty serca: jaśmin, ylang-ylang, ambra, tytoń
Nuty bazy: piżmo, paczula, szafran
Oraz druga, podająca że nutami głowy są nuty owocowe, pomarańcza, wanilia, róża i bergamotka;
nutami serca są truskawka, brzoskwinia, mango i jaśmin; nutami bazy są żywica bursztynowa, nuty drzewne, nuty przyprawowe, drzewo sandałowe i
piżmo.
Rania od Rasasi kojarzy mi się z królewskimi różami, bo Rania to perfumy dla królowej.
Nuty głowy: ylan ylang, róża, jaśmin
Nuty głowy: nuty kwiatowe, drzewne, owocowe
Nuty bazy: nuty kwiatowe, drzewne, ambrowe, zwierzęce, piżmowe, mech dębowy
To bardzo mocna, wyrazista kompozycja. Mam wrażenie, że będzie odpowiedniejsza dla dojrzalszych kobiet. Zacytuję fragment recenzji tego zapachu z bloga Yasmeen (klik), sama nie wyraziłabym tego lepiej: "Bo czy może być coś piękniejszego niż potężny bukiet egzotycznych
kwiatów o aromacie tak silnym, że można stracić przytomność umysłu? Jest
tu róża, owszem. Ale nie nasza, czy angielska różyczka ogrodowa z
pięknym subtelnym aromatem. Róża z Ranii to potęga, moc wcielona
podparta jaśminem, który też do zwiewnych nie należy. Jest to zapach
silnie kwiatowy, lecz nie w sposób europejski. Tu znów dochodzi do głosu
sposób pielęgnowania kwiatów, z których robi się później olejki
zapachowe: rosną one w pełnym słońcu, w okrutnej temperaturze (dla nas
nie do zniesienia) a potem oddają całą tę moc w perfumach.
Otwarcie jest rzeczywiście wyjątkowo mocne, ale z czasem zapach się uspokaja i łagodnieje.
Rasha to zapach, który nie tylko we mnie wywołuje erotyczne skojarzenia.
Mamy tu:
Nuty głowy: liść czarnej porzeczka, łodygi porzeczki, owoce tropikalne
Nuty serca: kardamon, jaśmin
Nuty bazy: drzewo sandałowe, ambra, mleko
Jest to zapach gęsty i soczysty, ale jednocześnie subtelny. Słodki, ale z dodatkiem cierpkich, zielonych liści. Pełen sprzeczności, ale wyważony, wszystkie składniki świetnie ze sobą współgrają, są doskonale wymieszane. Przypomina mi lekko spoconą skórę kobiety w miłosnym uniesieniu. Świetnie komponuje się z naszą skórą, mam wrażenie, że ktoś mógłby się nabrać i pomyśleć, że nie mamy na sobie perfum, tylko po prostu tak pachniemy :) Podobno uzależnia!
Insherah Gold to ostatni zapach marki Rasasi, o którym Wam opowiem. Przede wszystkim rzuca się w oczy prześliczny, ręcznie zdobionymi kryształami, złoty flakon. Swoją drogą takie perfumy, to rewelacyjny pomysł na prezent. Oryginalny i wyszukany. Ucieszyłybyście się z takiej buteleczki? Bo ja, bardzo. Ale wracając do Insherah Gold, na początek nuty zapachowe:
Nuty głowy: cytryna, goździk
Nuty serca: irys, drzewo sandałowe
Nuty bazy: nuty drzewne, piżmo
Insherah w języku arabskim oznacza "radość". I rzeczywiście, jest to radosna kompozycja, ale na sposób arabski. Pogodny charakter, nadaje kompozycji nuta cytrynowa, dla mnie w połączeniu z wyraźnymi nutami drzewnymi, które dodają ciężkości. Głównie wyczuwam tu drzewo agarowe, choć nie jest wyszczególnione w składzie.
Zapach bogaty, choć właśnie dzięki cytrynie, nie męczący. Odpowiedni zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Dla mnie osobiście, zbyt wyrazisty.
Noora marki Al Haramain to drugi z moich dzisiejszych faworytów. I podobnie jak w przypadku pierwszego, spotkałam się z dwiema wersjami zapisu nut zapachowych, według pierwszej mamy: ambrę, białe piżmo, oud, orchideę, różę, frezję i cyklameny.
Natomiast według drugiej wersji, nutami głowy są pomarańcza, mandarynka, śliwka, truskawka, szafran i
imbir; nutami serca są ylang-ylang, tuberoza, irys, lilia, róża, jaśmin i
hiacynt; nutami bazy są agar (oud), miód, żywica bursztynowa, piżmo,
drzewo sandałowe, paczula, wanilia i ciemna czekolada.
Obcując z tym zapachem, wydaje mi się, że dokładniejsza jest druga wersja.
Jest to ciepły, słodki, mocny, ale nie duszący aromat. Gdyby kwiaty można było jeść, właśnie tak by pachniały ich posypane cukrem płatki.
To już wszystkie zapachy, mam nadzieję, że zachęciłam Was do rozpoczęcia przygody z perfumami arabskimi.
Czy zainteresował Was ich świat? Myślicie, że może być zgodny z waszym zapachowym gustem? Które z powyższych kompozycji Was zaciekawiły? Oraz jaki flakon spodobał się Wam najbardziej. Jestem bardzo Ciekawa Waszych opinii.
A już wkrótce zapraszam Was na konkurs, do wygrania pachnące, orientalne niespodzianki, zaglądajcie na bloga. Do napisania!
Prezentują się wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuńZ Yasmeen miałam kilka perfum w olejku w postaci roll onu, ale żaden z nich (z pięciu) nie przypadł mi do gustu. Stąd moja mała awersja do arabskich perfum, które kojarzą mi się z czymś ciężkim, dusznym, przesadnie słodkim... Możliwe, że te droższe, które pokazujesz, są lżejsze i mniej męczące, ale ciężko mi się przełamać :)
OdpowiedzUsuńAle buteleczki chętnie bym przygarnęła, są cudne!
Flakony z baśni :)
OdpowiedzUsuńW Yasmeen można kupować same flakony. Choć ja akurat wolę te z zawartością ;)
OdpowiedzUsuńZ dzisiejszych propozycji, kilka to "killery", których nie dałabym rady nosić codziennie. Konkretnie mam na myśli Insherah Gold oraz Dhan Al Oudh Mukhallat Sharina. Ale już Rasha, czy Noora są o wiele delikatniejsze. Taki orient dla delikatniejszego powonienia.
O takich 'olejkowych' perfumach nie słyszałam :) Znając kraje arabskie to tam nawet ( jak widze) perfumy sa na bogato ;D
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga! ;)
OdpowiedzUsuńCzytając Twój post miałam wrażenie, że czuję te wszystkie zapachy. Szczególnie jaśmin, piżmo i drzewo sandałowe :)
OdpowiedzUsuńNawet zmobilizowałaś mnie do chwili zastanowienia się nad słowami "Dzięki takiej formie aplikacji perfumy są bardziej bliskoskórne, niż ogoniaste." Jakieś 2 minuty zajęło mi rozszyfrowanie znaczenia tego zdania :D
Chyba już będzie ponad dwa, a może nawet trzy lata, jak zakupiłam kiedyś u Yasmeen różne próbki perfum, w tym kilka w małych buteleczkach roll-on. Ze wszystkich jakie próbowałam, pokochałam jedne i nawet nie jestem w stanie ich opisać, tak oryginalnie pachną. Były bardzo wydajne, polubiłam nakładanie za pomocą kulki, a nie atomizera i były bardzo mocne, choć mi nie przeszkadzały. Nawet teraz pachną choć już od bardzo dawna buteleczka jest pusta. Niestety napis na niej się starł i za nic nie pamiętam ich nazwy :((. Będę musiała zrobić małe śledztwo i nowe poszukiwania, aby je odnaleźć :).
OdpowiedzUsuńWoow bogate opakowania :)
OdpowiedzUsuńFlakowny robią wrazenie:) Lubię olejowe perfumy, noora mnie zainteresowała:)
OdpowiedzUsuńNoora jest bardzo ładna, może akurat jej flakon chyba najmniej mi się spodobał, ale za to zawartość już odwrotnie :-)
OdpowiedzUsuńKtóre podoba Ci się najbardziej Olu? :)
OdpowiedzUsuńProszę, spróbuj je opisać, proszę!! Wiem, że potrafisz :P Bardzo jestem ciekawa co to za zapach, koniecznie daj znać, czy poszukiwania zakończyłaś sukcesem!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i dziękuję za miły komentarz :) Już kiedyś w poście "Wybieramy perfumy" wytłumaczyłam na czym polega projekcja perfum. Czyli pokrótce, na jaki zasięg są wyczuwalne. Najmniejszy zasięg to projekcja bliskoskórna - czujemy perfumy gdy przysuniemy nos do skóry, największa projekcja to właśnie ogoniasta, czyli wszystkie zapachy które pozostawiają za sobą tak zwany ogon, nawet gdy już opuścimy pomieszczenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie :) Czyli dobrze wymyśliłam ;) Z perfumami, które pozostawiają ogon trzeba naprawdę uważać. Czasami mijając się z kimś na ulicy można przyprawić się o mały niesmak. Jednak zapach to kwestia gustu. Mnie mdliło, ale inni może nawet się obejrzeli za tym "ogonem" ; )
OdpowiedzUsuńDokładnie, to kwestia gustu, ale ja osobiście uważam perfumy ogoniaste w pracy, czy na siłowni za nietakt, trzeba się liczyć z tym, że komuś jednak może przeszkadzać i wiedzieć, co na jaką okazję "wypada". Życzę miłego wieczoru Paulinko i pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńSliczne sa te buteleczki! Zaluje bardzo ze gdy bylam w krajach arabskich nie zaintersowalam sie ich oferta perfum (to bylo w czasach przed-perfumoholizmem ;P) Jesli bede miala okazje kiedys potestowac zapachy arabskie to na pewno sie skusze na zakup jakiegos pelnowymiarowego flakonu...
OdpowiedzUsuńTak to czasem bywa, ja gdy byłam młodsza podróżowałam częściej niż teraz i wiem, że obecnie zwróciłabym uwagę na zupełnie inne rzeczy :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie nuty zapachowe mnie kuszą:)
OdpowiedzUsuńBardzo sugestywnie opisujesz te zapachy, jednak w praktyce nie wiem czy nie okazałyby się dla mnie za mocne. Ale to oczywiście trzeba przetestować:) Czy znasz może taki zapach Kenzo Ashaya? Kiedyś taki miałam i on mi się kojarzył z arabskim zapachem, ale może mylnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wypróbować Rashę :). A flakon Rani najbardziej mi się spodobał (zaraz po nim jest Rasha :)). Mimo to najchętniej powąchałabym wszystkie :).
OdpowiedzUsuńNiestety nie wąchałam tych perfum, ale nadrobię jak tylko się nadarzy okazja. Najlepiej przekonać się samemu, wiadomo że odbiór zapachów jest subiektywny i coś może nam "nie leżeć". Może się okazać że są za mocne, zachęcam do testów i dzielenia się wrażeniami :):)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem bardzo, co byś powiedziała na ich temat :D
OdpowiedzUsuńGłowy nie dam, bo niestety mogę tylko polegać na tym, co mi się w pamięci kojarzy, wydaje mi się, że te perfumy to Ashaar dla niej. https://sklep.yasmeen.pl/rasasi-ashaar-dla-niej.html Natomiast naprawdę mam problem z ich opisem. Nie pachną jak nic, co znam, z żadnymi popularnymi perfumami mi się nie kojarzą... I nawet nie wyczuwam w nich składników, które zostały w nich użyte. (Coraz bardziej nabieram pewności, że to Ashaar, bo chyba wzięłam je z powodu czarnej porzeczki). Dla mnie pachną.... Trochę słodko, trochę "babcinie", ale nie za bardzo ;), wiem, że zawsze mi się kojarzyły ze świeżo uciętymi zielonymi gałęziami, mają taką swoistą cierpkość, oczywiście są mocne jak typowy orientalny zapach... I tyle. to chyba jedyne w życiu perfumy których nie umiem opisać i nie czuję różnych nut zapachowych, a jedną wymieszaną. Może jakieś dalekie cytrusy, jakaś odległa róża? Tyle, zaraz mi się zrobi niedobrze od ich wdychania w takiej ilości ;p. Pokażę Ci je, jak się spotkamy :).
OdpowiedzUsuńChyba masz Yasmeen w KRK, jak w nim kiedyś będziesz, to możesz zajrzeć :).
OdpowiedzUsuńW niedzielę zamknięte. A właśnie w niedzielę tam będę :(.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, dlatego biorę udział :D.
OdpowiedzUsuńrasha i insherah gold wygladaja najbardziej ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMusimy się właśnie spotkać! Koniecznie :):) Dziękuję za próbę odszukania i opisania zapachu. Mnie Twój opis od razu przywodzi na myśl Baies Diptyque. Czy to słuszne skojarzenie?
OdpowiedzUsuńNiestety nie potwierdzę, bo w zasadzie nie znam perfum Diptyque. Raz tylko je wąchałam, ale nie wszystkie, bardziej się skoncentrowałam wtedy na świeczkach. Od jakiegoś czasu bardzo chcę je bliżej poznać, może znajdę zapach dla siebie :).
OdpowiedzUsuńOd zawsze pociągają mnie zapachy typowo arabskie z oudem, ale również inne zapachy niszowe. W przyszłyt tyg planuje zrobić zakupy w ww perfumerii ale zastanawiam się dlaczego zapachy marek Rasasi, oraz innym w sklepie tak bardzo odbiegają cenowo od np zapachów Amouage, Mancera, Montale? czy jakościowo wypadają gorzej ?
OdpowiedzUsuńjakie cudowne opakowania <3
OdpowiedzUsuńDobre pytanie Tomku. Wydaje mi się, że wyższa cena w przypadku marek niszowych wynika z renomy danej marki albo z jakości i ceny zastosowanych olejków zapachowych. Ale tu już by trzeba by opierać się na konkretnych przykładach i porównywać je indywidualnie. Nasuwa mi się tutaj "Oud" Mony Di Ori. Mona bardzo długo szukała idealnego oudu do swojej kompozycji. Uważała, że na rynku istnieje wiele kiepskiej jakości oudu. Jak się okazuje nawet naturalny składnik, naturalnemu składnikowi nie równy. Zastosowała w końcu agar w cenie 18 tys euro za kilogram, co może tłumaczyć wysoką cenę tych perfum. Z tego co pamiętam kosztowały one ponad 1200 zł, podczas gdy inne kompozycje z serii Złota Proporcja ok. 700.
OdpowiedzUsuń