Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że relaks w kąpieli to czas spędzony w sposób pożyteczny. A dlaczego? Po pierwsze sam fakt zrelaksowania się, po drugie można w tym czasie poczytać, na włosy nałożyć odżywkę, na twarz maseczkę. Czyli wykonujemy aż cztery czynności mające pozytywny wpływ na naszego ducha i ciało.
Podczas dzisiejszej odsłony towarzyszył mi Pop In The Bath marki Lush. Pewna czekoladowa maseczka na buzi (o maseczkach wkrótce osobne posty), maska Biovax na włosach, na masce Biovax i włosach, czepek, a w dłoni "Tessa".
Pop In The Bath to kolejny Bubble Bar Lusha, z którym miałam niewątpliwą przyjemność. Są dostępne różne wersje tego kwiatuszka, a mianowicie różne kombinacje trzech kolorów, bieli, zieleni, różu i błękitu.
Tak wyglądał mój:
Bubble Bary, przypominam, rozkruszamy nad strumieniem wody wlewającej się do wanny. Zabarwiają one wodę, produkują mnóstwo piany i do tego jeszcze bardzo intensywnie pachną. Pop In The Bath rozkruszał się dość opornie. Wodę zabarwił na mdły różowawy kolor, a kąpiel nabrała słodko-słonego, morskiego aromatu.
Do jego produkcji użyto tych samych olejków, co do żelu pod prysznic The Olive Branch (recenzja wkrótce).
Ten kwiatuszek na czubku bar'a, to podobno kwiat wiśni, nie tylko wizualnie przypominający, ale również w treści swej zawierający, aromat wiśniowy, dodatkowo olejek z bergamotki oraz absolut z kwiatów pomarańczy.
Skład
Sodium Bicarbonate,
Cream of Tartar,
Sodium Laureth Sulfate,
Lauryl Betaine,
Perfume,
Cocamide DEA,
Bergamot Oil,
Lemon Oil,
Orange Flower Absolute,
Mandarin Oil,
*Limonene,
*Linalool,
Hydroxycitronellal,
Gardenia Extract,
Colour 14700,
Colour 45410,
Colour 17200,
Colour 42090,
Colour 61570
A wspomniana "Tessa" w mojej dłoni, to piękna powieść Thomasa Hardy'ego, "Tessa d'Urberville".
Historia córki ubogiego Johna Durbeyfielda, który na początku powieści, dowiaduje się, że jest potomkiem starego rodu d'Urberville. Wysyła szesnastoletnią córkę Tessę, by udała się do posiadłości bogatych krewnych. Tam wzbudza ona zainteresowanie Aleca D'Ubervilla, którego ojciec w rzeczywistości kupił nazwisko D'Ubervill. Alec podstępnie uwodzi dziewczynę, Tessa opuszcza posiadłość i wraca do domu. Rodzi dziecko, ale niemowlę umiera. Tess podejmuję pracę jako mleczarka, na farmie, gdzie zakochuje się w niej Angel Clare pochodzący z surowej rodziny pastorskiej. Angel nic nie wie o przeszłości dziewczyny..
Po dość bolesnych początkach, oj ciężko było przebrnąć przez pierwsze strony, lektura wciągnęła mnie bardzo. Ostatnie strony przeczytałam z wypiekami na policzkach, a zakończenie, zupełnie mnie zaskoczyło i to podwójnie.
Kolejne relaksy kąpielowe, wkrótce. Podpowiem że będzie różano, cytrynowo i nie miętowo..
Miłego wieczoru
Kasia
PS. Pop In The Bath kosztuje 5,45 €, czyli ok. 22 zł.
PS. Pop In The Bath kosztuje 5,45 €, czyli ok. 22 zł.
Super sprawa te kule :) W sumie trochę się nie kalkuluje, ale lubię sobie od czasu do czasu zafundować taką kąpiel. Oczywiście nie Lush, bo nawet jakbym wyżydziła, to nie mam dostępu, ale ogólnie - o umilaczach tego typu mówię :D
OdpowiedzUsuńKule są genialne, wczoraj kupiłam mleko w proszku Stendersa wanilia-kokos, też może być ciekawie. Trzeba sobie umilać :)
UsuńWanilia-kokos? CHCĘ!!
UsuńNie wiem jak w Twoich Stendersach, ale w tym moim, było na nie 50 % zniżki :)
UsuńBardzo lubię różne kule do kąpieli, niestety nie mam możliwości wypróbowania tych z LUSH'a :(
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym móc iść do Lusha, wszystko pooglądać, powąchać, nie mogę się doczekać, gdy zawitają do nas :)
UsuńDasz wiarę, że nigdy nie używałam kulek do kąpieli ? :)
OdpowiedzUsuńMuszę to jakoś nadrobić :)
Co do książek- zabieram się za Perswazje :)
Pozdrawiam :)
A ja nigdy nie przeczytałam żadnej książki Jane Austen, za to uwielbiam ekranizacje jej powieści :) Ty nadrobisz z kulkami, a ja z Jane :))
UsuńBardzo fajnie wygląda: ) Też nie mam dostępu do LUSH'a : (
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : D
Miejmy nadzieję, że wkrótce Lush pojawi się w Polsce :)
UsuńDzięki Lushowi coraz bardziej przekonuję się do leżenia w wannie ;)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku również Lush, miał na to bardzo duży wpływ :)
UsuńMusze w końcu kupic cos do kąpieli z Lush, bo zawsze jak wchodze po kule do kąpieli to wychodze z czymś do twarzy:D
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj mi znać, co wybrałaś :)
UsuńUwielbiam długie przyjemnie pachnące kąpiele... :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię kule do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńA wrzucasz je do wanny, czy rozpuszczasz nad strumieniem wody?
UsuńŚlicznie pachnie.
OdpowiedzUsuńOpowiadałam Ci, czym się kierowałam, wybierając kolor? Najpierw pomyślałam, że różowe jest fajne. Potem, że Ty chyba lubisz różowy. A na końcu patrzę na resztę zakupów i mówię do sprzedawczyni: "Różowe, bo kolorystycznie pasuje do reszty" :D.
I do tego jest zdecydowanie najładniejszy :)
UsuńCIEKAWE :)))
OdpowiedzUsuńKONKURS U MNIE NA FACEBOOKU
Mam straszną ochotę na te bubble bary, ale kurczę musiałabym z nimi jeździć do mamy ;)
OdpowiedzUsuńChoć raz warto spróbować :)
Usuńmiałam kiedyś Popka i bardzo miłe to było spotkanie :)
OdpowiedzUsuńTak z Popkiem jest całkiem, całkiem :)
UsuńPodobają mi się te "wypieki" :)
OdpowiedzUsuń"Wypieki" :):):)
UsuńŻałuję zawsze że nie mam wanny, bo chciałabym używać takich kul:)
OdpowiedzUsuńUroczo :) nie ma jak relaks w wannie :). Też zawsze wybieram taką opcje: coś fajnego do wody, maseczka, odżywka i książka :). Do tego jeszcze zapalam kominek z ulubionym woskiem YC i pełen relaks! A jak jest zima i mroźno to rozpalam sobie biokominek!
OdpowiedzUsuń