Ha! Miał być koniec z detoksem, ale ku mojemu zdziwieniu nie macie dość tematu. Dlatego specjalnie na Wasze życzenie, napiszę jeszcze jak poszło mi z zachowywaniem diety w czasie przygotowania do detoksu oraz opowiem co nieco na temat masażu aromaterapeutycznego. Żeby nie być monotematyczną dowiecie się jeszcze o budzącej się we mnie pasji. Choć może pasja, to za duże słowo. Nazwijmy to pączkującym hobby :)
Ale trzymajmy się porządku.
Udało mi się w ogóle nie tykać kawy i alkoholu. Nie tykania papierosów nie poczytuję sobie za sukces, bo nie palę i palić nie mam zamiaru. Niestety nie potrafiłam odmówić sobie kilku biszkopcików w niedzielę, wiecie tych podłużnych. A w pracy zgrzeszyłam dwukrotnie z wafelkiem Góralka o smaku orzechowym i raz z Princepolo :( Znalazłam sobie wspaniałe wytłumaczenie, że lepiej ulec dla tego jednego wafelka, póki godzina jeszcze dość wczesna (krytyczna 14:30 - zawsze wtedy w pracy pragnę słodkości), niż potem dopadać lodówkę nocą. Żałuję że nie prowadziłam dziennika żywieniowego tego tygodnia, bo nie pamiętam, czy w ogóle oraz jeśli tak, to kiedy miałam styczność z poniższymi zakazanymi produktami:
- białą mąką
- białą mąką
- czerwonym mięsem,
- mlekiem
- jajkami i innymi produktami pochodzenia zwierzęcego.
- mlekiem
- jajkami i innymi produktami pochodzenia zwierzęcego.
Zdaje mi się, że było to sporadyczne, dlatego nie potrafię sobie przypomnieć obecności tych wiktuałów w menu.
Podam Wam przykładowy jadłospis z detoksowego tygodnia:
Śniadanie
Razowe, cynamonowe gofry z jogurtem naturalnym i owocami.
Drugie Śniadanie
Dwie kromki pieczywa razowego ze śliwką z plastrem wędzonego łososia, rzodkiewką, sałatą i kiełkami brokuł.
Obiad
Zupa krem z marchwi. Pieczony łosoś, kasza jaglana, sałata masłowa z jogurtem naturalnym, szczypiorem i rzodkiewką.
Podwieczorek
Orkiszowe racuchy z kefirem i jabłkiem.
Kolacja
Połówka grejpfruta. Marchewki z dipem warzywnym.
Oczywiście nie każdego dnia udawało mi się tak ładnie zjeść, powiedzmy że do tego dążyłam ;)
A teraz przejdźmy do do masażu aromaterapeutycznego, czyli aromasażu. Bez problemu może wykonać go każdy, możemy nawet wykonać go sami sobie. Każdy masaż należy wykonywać zgodnie z ruchem krążenia krwi, czyli w stronę serca.
Co będzie nam potrzebne?
- olej bazowy
- odpowiedni olejek eteryczny
Jako olej bazowy możecie zastosować np olej ze słodkich migdałów, pestek moreli, z pestek winogron. A co do olejków, decyzja zależy od tego jaki macie problem, czy potrzebę. Przykładowo:
- na cellulit pomoże np. olejek geraniowy, jałowcowy, cyprysowy
- na depresje i stany lękowe pomoże masaż olejkami petitgrain, neroli, czy ylangowym
Odpowiednio dobrane olejki pomogą też na bezsenność, problemy ze skórą, trądzik, stres, przeziębienie, czy problemy z koncentracją... Lista zastosowań jest niebywale długa. Pamiętajmy tylko że nie stosujemy olejków bezpośrednio na skórę, bo mogą uczulić. Dodajemy je do oleju bazowego, ok. 3-5 kropli do 10 ml oleju.
Podczas wykonywania masażu można stosować dwie techniki, effleurage - czyli łagodne głaskanie całymi dłońmi, ruchy mogą być długie i krótkie, bardziej zdecydowane lub delikatne. Kolejna z technik to petrissage - ugniatanie (trochę tak jak byśmy ugniatały ciasto), delikatnie, ostrożnie, nie wywołując bólu, przy nieznacznym nacisku kciuków.
W zależności od miejsca które masujemy należy wybrać odpowiednią technikę. I tak np. brzuch masujemy techniką effleurage, ruchami okrężnymi, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Do masażu barków wykorzystujemy obie techniki, kierunek od barku, ku szyi i z powrotem. Nogi również obie techniki, ale petrissage stosujemy tylko na otłuszczone i umięśnione partie, omijamy żylaki i zawsze masujemy w kierunku ku górze!
Do masażu pleców również stosujemy obie techniki. Nie należy masować kręgów. Zaczynamy od lędźwi i kierujemy się w stronę barków. Później przesuwamy dłonie nad barkami i i masujemy ku dołowi, po obu stronach pleców.
Stopy masujemy od palców u nóg do pięty, układając kciuki pod stopą, a palce rąk nad nią.
Techniki masażu podpatrzyłam dla Was w książce Valerie Ann Wordwood "Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii". I teraz możemy przejść do mojego hobby. Chyba się już domyśliłyście o co chodzi :) Tak, o aromaterapię. Zakupiłam powyższe vademecum, do tego jeszcze książkę "Pachnąca apteka. Vademecum aromaterapii" autorstwa Władysława Bruda i Iwony Konopackiej.
Nabyłam dwa oleje bazowe do masażu, ze słodkich migdałów i z pestek winogron.
I olejki, tajemnicze, intrygujące olejki eteryczne. Zestaw olejków do domowego użytku Dr Beta (KLIK) oraz kilka olejków z Ecospa,
Zaczynam przygodę!
:) jestem pod wrażeniem! A to samemu się masuje? Ja bym wolała być masowana;)
OdpowiedzUsuńkto by nie chciał :D hihi
UsuńProponuję zrobić przeszkolenie małżonkom :)
UsuńTa dieta...nie wiem czy bym wytrwała ;)
OdpowiedzUsuńNo ja nie do końca wytrwałam :) Ale zupełnie się tym nie przejmuję.
UsuńCynamonowe śniadanko ! ♥ mniam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMasaż by mi się przydał :))
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczęłam chodzić i bardzo sobie chwalę :)
UsuńOj masaż,królestwo za masaż hhehe. Ja po remoncie planuje wypad do kosmetyczki,bo mam dość :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
b
iszkopcik86.blogspot.com
Chwila relaksu musi być! :)
UsuńNie spodziewałam się tak szybko Twojej odpowiedzi :) Świetnie, że znalazłaś dla nas te techniki masażu, przydadzą się. Zazdroszczę cudownej książki, daj znać czy jest warta zakupu, bo też mam ochotę zakupić parę rzeczy do lektury.
OdpowiedzUsuńDobrze, jak tylko przeczytam, dam znać :)
Usuńo nie spodziewałam się :P mam nadzieję że podzielisz się jeszcze z nami jakimiś ciekawostkami :)
OdpowiedzUsuń