W sumie nie wiem w którym momencie zdecydowałam, że jednak będziemy mieli kota. Do tej decyzji zaczęłam się przymierzać, gdy odwiedziłam z córką wystawę kotów we wrześniu zeszłego roku. Najbardziej spodobały mi się brytyjczyki i pomyślałam, że jeśli kiedykolwiek będę miała kota, będzie to kot brytyjski. Urzekł mnie ich wygląd, ale gdy poczytałam więcej na temat rasy, również introwertyczny, spokojny temperament. Pewnej nocy czytałam książkę, cały dom spał. Pomyślałam, że gdybyśmy mieli kota, to on teraz by do mnie przyszedł, położył się obok i już nie czytałabym sama. I tak następnego dnia zaczęłam przeszukiwać Internet w poszukiwaniu hodowli kotów brytyjskich.
Wiem, że niektórzy mogą ganić mnie za to, że nie wzięłam kota ze schroniska. Już spotkałam się z takimi opiniami. Moja decyzja nie wyniknęła ze snobizmu i nie, nie próbuję się tłumaczyć. Po prostu koty brytyjskie bardzo, bardzo mi się podobają. Wybierając kota wybieramy towarzysza na wiele lat. Co w tym złego, że chciałam żeby był najcudniejszy i wymarzony?
Rasę znałam od początku, pozostał jeszcze wybór koloru. Najbardziej popularnym umaszczeniem brytyjczyków jest kolor niebieski. Po pierwszym rozeznaniu oprócz niebieskiego urzekły mnie jeszcze, liliowy, cynamonowy, czekoladowy i takich też kociąt szukałam. Jak się zaraz przekonacie, wybrałam zupełnie inne umaszczenie.
Poznajcie mojego Dylasia.
Obłędne niebieskie oczy, nosek umoczony w kawie, grubiutkie, mięciutkie łapki i wiewiórczy ogonek. Od razu wiedziałam, że to on, mój wymarzony skarb.
Dylaś to czekoladowy pręgowany point, ale jest jeszcze malutki i wybarwiania nie zakończył, więc jego sierść będzie się jeszcze zmieniać. Colorpoint oznacza, że kolor (w przypadku Dylanka czekolada) jest umieszczony tylko na częściach dystalnych ciała - ogonek, łapki, mordka i uszka, oznacza też bezwarunkowo niebieskie oczy. Jestem bardzo ciekawa jak Dylan będzie wyglądał, gdy dorośnie i jakich kolorów finalnie nabierze.
Dylanka kupiliśmy w podwarszawskiej hodowli Mazuria. Pisałam i dzwoniłam do różnych hodowli, a pierwszy mail od Pani Kasi był ciepły, miły i od razu zachęcał do kontaktu. To bardzo ważne, żeby czuć porozumienie z hodowcą. Po odebraniu Dylanka, nie raz pisałam jeszcze do Kasi maile z prośbą o radę i to wzajemne porozumienie, procentowało. Wiem też, że jeszcze pisać i rozmawiać będziemy. Kasia pomaga, gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości, a do tego rozmawianie o kotach z prawdziwą fascynatką tych zwierząt to dla mnie wielka przyjemność i możliwość dowiedzenia się nowych rzeczy o ulubionej rasie. Kasia jest autorką wszystkich zdjęć Dylana, jakie umieściłam w dzisiejszym poście. Prawda, że ma talent fotograficzny? Mnie się na razie nie udaje sfotografować Dylana, jest na to za ruchliwy i zdjęcia wychodzą rozmazane.
Mazuria (KLIK) to jedna z niewielu polskich hodowli, która oferuje kotki o mniej popularnym, ale przepięknym umaszczeniu srebrnym oraz colourpoint. Wiem, że mają też w planach kocięta złote!!
Tatę Dylana poznałam osobiście i wierzcie mi, Gustav ma najpiękniejsze kocie oczy jakie kiedykolwiek widziałam!! Jeśli jesteście ciekawi, możecie jego zdjęcia podejrzeć tutaj (KLIK). Mama Dylana, Myla (KLIK) w czasie naszej wizyty obserwowała nas spod kanapy, ależ już podczas kolejnych odwiedzin mogłam bliżej przyjrzeć się tej ślicznotce. Zresztą wszystkie koty w Mazurii są piękne, moja córcia Pola powiedziała, że chciałaby mieć je wszystkie i wcale się Poli nie dziwię :)
A tak wyglądał Dylanek niedługo po urodzeniu:
Zakochałam się w nim od pierwszego dnia pobytu w naszym domu. Czuję, że mam teraz większe serce, bo kocham nową istotę. Każdego dnia poznajemy się z Dylasiem coraz lepiej. Uwielbiam ten moment, gdy budzi mnie rano i gdy kładzie się koło mnie wieczorem, uwielbiam gdy ze mną rozmawia i przychodzi gdy go wołam.
Nagle stało się dla mnie fascynujące, która karma ma lepszy skład, jaki żwirek skuteczniej absorbuje zapachy, w jaki sposób głaskać kota...
Na wstępnym etapie poszukiwań zadecydowaliśmy, że weźmiemy od razu dwa koty. Dylana odebraliśmy trzy tygodnie temu, a w połowie kwietnia jedziemy do Wrocławia po Piankę. Na razie nic więcej o niej nie opowiem, to będzie niespodzianka :)
Moja siostra pozazdrościła nam kociego domownika i zaadoptowała ze schroniska Bridget, nazywaną w skrócie Brytą. Bryta to bardzo zabawowa kotka, uwielbia dzieci, bieganie i psoty, ale bardzo boi się odkurzacza.
To tyle na dziś, jeśli chodzi o kocie sprawy :) Ale przyznam, że mogłabym Wam tak jeszcze opowiadać i opowiadać. Dajcie znacie, jeśli macie ochotę na więcej kocich postów. Może coś Was szczególnie ciekawi?
Cudnego weekendu
Pieski też są cudowne :D Ale nie brałam pod uwagę psiaka, bo dość długo nie ma nas w domu i zbyt musiałby wyczekiwać na spacer. Również pozdrawiam serdecznie Justynka :*
OdpowiedzUsuńPrzecudny! W moim domu gości dachowiec- i nie wyobrażam sobie życia bez kota! Oby maleństwo chowało się jak najlepiej! :)
OdpowiedzUsuńJa choć nigdy nie miałam kota, (nie licząc kota moich dziadków, którego mieli gdy byłam bardzo mała), też już nie wyobrażam sobie życia bez kota Kasieńko. Koty są najcudowniejsze na świecie!!! :D
UsuńDylaś jest cudowny! A jego tatuś skradł mi serducho. Ja również jestem po uszy zakochana w rasie brytyjskiej, ale Brytę też bardzo chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńGucio skradł i moje serce, a na żywo jest jeszcze piękniejszy!!!! :D A jaki kolor brytyjczyków podoba Ci się najbardziej?
UsuńZdecydowanie colourpointy czekoladowe, choć tak samo jak Ty z początku wzdychałam do niebieskich :) Dlatego jestem ogromnie ciekawa jak Dylaś będzie kolorowy :)
UsuńBędę go pokazywać na bieżąco na pewno na Instagramie, więc zobaczysz :) Na początku nie wiedziałam, że jest tyle pięknych odmian!!
UsuńCzy mi się wydaje, czy on ma zeza? Uroczy kot :) u nas w domu już drugi rok lata nasz mały York. Wally,
OdpowiedzUsuńNie, nie ma zeza. Co prawda mała kocięta, czasem robią zeza, podobnie zresztą jak ludzkie maluchy, ale u Dylasia jest wszystko dobrze :)
UsuńSłodziak z Twojego Dylasia jest :o)
OdpowiedzUsuńMiło nam, pozdrawiamy :-)
UsuńOd sierpnia posiadam też kota (właściwie to kotkę) brytyjskiego (najpierw myśleliśmy, że może to mieszaniec, bo jedynie matka jest w 100% brytyjska, ojciec niezbyt wiadomo, ale weterynarz stwierdził, że widać, że to nie mieszaniec tylko brytyjski). Miał być niebieski, ale po urodzeniu okazał się być czarny. Kocham go całym sercem, Rozalka jest cudowna. Taka czarna, grubiutka kulka, której nie widać, gdy idzie się po ciemku korytarzem (aż tu nagle ktoś cię łapie za nogawkę :D). Na początku niewiele się odzywała, ale teraz stała się prawdziwą gadułą - można z nią porozmawiać, a ona ci odpowie w swoim języku. Ale charakterek ma - jeśli ją wołasz, a ona nie ma ochoty przyjść to nie przyjdzie i już. Jak ją skądś wygonisz (np. gdy siedzi na stole...) to potrafi się obrazić. :D
OdpowiedzUsuńA jak wyglądały pierwsze dni Rozalki w domu? Dyl się jeszcze na mnie nie obraził, ale charaketek już pokazuje, oj tak :))
UsuńKot siostry cudooooo! I gratulacje za postawę, lepiej adoptować niż kupować.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Bridget jest cudna. To norweski kot leśny. A co do drugiej części Twojej wypowiedzi, najlepsza postawa to taka, żeby nie doprowadzać do znalezienia się zwierzątka w schronisku.
UsuńSłodkie kiciusie :) Niech się zdrowo chowają :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy :))
Usuńkoty to świetne stworzenia :D ale wredne jak cholera :S to nie będzie tak, że będziesz chciała czułości i już :D to kot ustala zasady :D jak nie ma ochoty to będzie Cie miał w dupce :D
OdpowiedzUsuńZdążyłam zauważyć, że nie ja dyktuję warunki :P Mnie to nie przeszkadza, przez to bardziej doceniam każdą chwilę, którą Dyluś chce ze mną spędzać.
UsuńJa mam uraz do Brytyjczyków, bo te co Nam są bardzo hmmm bezczelne... Twoja siostra to takie maine coonowego zaadoptowala :)mi sie udało zaadaptować rosyjskiego i szczerze powiedziawszy nie znam kotow z lepszym charakterem <3
OdpowiedzUsuńMoja siostra ma norweskiego leśnego :) Czytałam też o rosyjskich, mąż na początku chciał takiego, ale stanęło na brytyjczyku :P Jedna rzecz to rasa, a druga osobowość, którą każdy kot ma inną bez względu na rasę. A jaki ma charakter Twój kot? Opowiedz proszę, jestem bardzo ciekawa!
UsuńNie ma większej kociary ode mnie:) Wszystko za sprawą mojego ukochanego Kotunia - burego, pręgowanego kocura z manierami księcia. To uosobienie piękna, gracji i dobrych manier. Jest ze mną od 7 lat i już nie wyobrażam sobie życia bez niego. Podobnie będzie w Twoim przypadku:)
OdpowiedzUsuńA jak Twój królewicz ma na imię? :-) Myślałaś kiedyś o drugim kocie? Też tak sądzę, że ze mną będzie, nie ma innej opcji :P
UsuńNapisałam - Kotunio:) Ale ma dużo zdrobnień - Kotek, Koteczek, Królewicz, Dziubdziuś, Pysio, Punio, Żabuś, Mysiarz, itd. Nie, on musi być jedynowładcą, taki ma charakter. Poza tym chcę, aby wszystko było jemu podporządkowane.
UsuńNo to super, pewnie już się nie możesz doczekać :) A o jakim piesku myślałaś, jaka płeć, wielkość, rasowy czy kundelek?
OdpowiedzUsuńKocie piękności :) Oczu nie moge oderwać.
OdpowiedzUsuńPoczekaj aż zobaczysz Pianeczkę, też jest urokliwa :))
UsuńCudny jest! I te oczy! Ja jestem wybitnie niezwierzęca i żadnego sierściucha ;) nie chcę, wiem to i każda koleżanka posiadająca czworonoga tylko mnie utwierdza w tej świadomości. Podziwiam ludzi, którzy decydują się na poszerzenie rodziny o nowego członka i dbają o niego jak przystało. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że "powinnaś była" wziąć kota ze schroniska zamiast kupować - to nie Ty jesteś winna głupoty poprzednich właścicieli, kot to towarzysz nawet na dwie dekady, masz prawo decydować, z kim będziesz dzielić ten czas. Wybrałaś wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Dodałaś mi otuchy. Reakcje na kupno kota z reguły są takie jakbym zrobiła coś złego. A przecież nikomu nie robię krzywdy, należy krytykować ludzi, którzy o zwierzę nie dbają, porzucają i dlatego trafia ono do schroniska.
UsuńZwierzęta ze schroniska są zranione, nierzadko mają ciężką przeszłość (zwłaszcza psy), wymagają dużo pracy, czasu, pieniędzy (zniszczenia). Przegięciem jest zmuszanie kogokolwiek do takich poświęceń.
UsuńPrzegięciem też jest uważanie nie podjęcia takiego działania za coś złego i występnego. Moja koleżanka porównała to kiedyś do brania dziecka z adopcji, że to rozterka typu czemu rodzisz sobie własne skoro możesz jakieś zaadoptować. Porównanie nieco ostre, ale daje do myślenia.
UsuńDokładnie tak miałam to porównać, ale ze względu na charakter bloga, darowałam sobie ;)
UsuńNie przepadam za kotami, ale stwierdzam że jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńŚliczny i kochany pieszczoszek :))
Usuńprześliczny ten kiciuś
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńJest naprawdę piękny :) W moim domu rodzinnym zawsze były koty, niestety mąż ma na nie alergię, więc nie możemy mieć własnego :( Jeden z moich kocurów - Harry całe życie był strachliwy i chował się przy byle hałasie, albo jak przyszedł do domu ktoś obcy. Mam nadzieję, że Twój kluseczek z tego wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńZ moją klusią coraz lepiej, z każdym dniem jest mniej płochliwy :-) Jakie fajne imię, Harry. Ciekawe czy jest nadzieja, że taka alergia minie..
UsuńPiękne kociaki! ja mam teraz dwa koty :)
OdpowiedzUsuńOoo, super! Opowiedz o nich coś więcej :)
UsuńPiekny kociak! :) Ja sama marze o posiadaniu kociaka, ale niestety nie przy moim trybie zycie obecnie :( Moze za pare lat! Tymczasem chetnie poczytam wiecej wpisow o Twoim pupilku :)
OdpowiedzUsuńPojawią się na pewno, kolejne w planach po pojawieniu się Pianki :)) Buziaki i miłej niedzieli
UsuńCudny jest ten Wasz Dylan! My mieliśmy domowo-podwórkowego rudego dachowca Rudiego, ale niestety po Świętach wyzionął ducha :( Z uwagi na to, że spodziewam się Synka, na razie nie będziemy brali kolejnego kota, ale w przyszłości na pewno :)
OdpowiedzUsuńBędziesz miała chłopczyka, jak cudownie :))) !!!!
UsuńJaki cudowny. Kurcze zaglaskalabym jak bym tylko mogła ;) uwielbiam koty.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie piękny jest! Mi się od lat marzy brytek, ale mamy póki co Rudzielca. Mąż alergik, więc kupno kolejnego kota, lub nowego jak Rudzielec wyzionie ducha, raczej nie wchodzi w grę :((
OdpowiedzUsuńGustav - boskie imię! :D
Twój Rudzielec jest przepiękny, uwielbiam go :*
UsuńAaaaaaa... <3 Mam dwa pytania:
OdpowiedzUsuń1. Będzie wpis na temat tej hodowli?
2. Ile kosztował kot?
1. Nie planuję takiego posta. Będę jeszcze pisać o drugim kocie i o drugiej hodowli, z której go wezmę, bo to są dwie różne hodowle.
Usuń2. 2 tysiące.