King of Skin to kolejny wynalazek marki Lush, który miałam przyjemność testować.
Jest to masło w kostce, które służy do nawilżania ciała pod prysznicem.
Jeśli nie wiecie jak używać czegoś takiego, to najlepiej używajcie go tak jak odżywki do włosów, czyli, (koniecznie) zmoczcie ciało, posmarujcie się masełkiem, zostawcie na trochę i spłukajcie.
King of Skin stanowi mieszaninę naturalnych olejków, masełek i innych cudowności. Jak czytam taki skład, to aż miło mi się na sercu robi, masło kakaowe i shea, banany, owies, awokado, olejki kokosowy, jojoba, migdałowy, z mandarynek, lawendy, drzewa sandałowego.
Skład: Cocoa Butter, Shea Butter, Fresh Organic Bananas, Oat Milk,
Fresh Organic Avocado, Extra Virgin Coconut Oil, Perfume, Organic Jojoba
Oil, Almond Oil, Tangerine Oil, Lavender Oil, Sandalwood Oil, Rose
Absolute, Frankincense Resinoid, *Limonene, *Linalool.
Masełko ma za zadanie zmiękczać, wygładzać i nawilżać skórę naszego ciała i dłoni.
Uważam takie rozwiązanie za idealne dla leniuszków i osób, które mają mało czasu na codzienną pielęgnację ciała. Wystarczy podczas kąpieli, czy pod prysznicem szybko się posmarować i wieczorny rytuał balsamowania mamy z głowy. King of Skin służy głównie do nawilżania skóry, ale Lush ma w ofercie jeszcze wersje masełek dodatkowo peelingujące skórę. Zapach średni, nie jest jakoś szczególnie piękny, ale za to neutralny i niedrażniący. Po użyciu uzyskujemy na skórze tłustą powłoczkę, która po krótkim czasie znika i pozostawia nawilżoną skórę.
Ja osobiście nie mam zamiaru stosować masełka codziennie, tylko w te dni, gdy jestem bardzo zmęczona i nie mam chęci na wklepywania balsamów i mleczek. A dlaczego? Po pierwsze dlatego, że masełko jest bardzo mało wydajne, jedna sztuka wystarczy mi tylko na około 6-7 kąpieli. A do tego nie uważam, żeby było to wyjątkowo głębokie nawilżanie skóry, raczej taki doraźny środek. Coś jak suchy szampon, zamiast umycia włosów. Ale to moje osobiste odczucie. Może dla Was okaże się wystarczające. Ja jednak w okresie zimowym lubię się porządnie nawilżyć.
Ważące 75 g masełko kosztuje 5,25
£, czyli około 26-30 zł. W sumie sporo jeśli weźmie się pod uwagę niską wydajność. Ale generalnie jestem zadowolona, fajnie mieć taki produkt na swojej półce w łazience i od czasu do czasu zafundować sobie szybkie nawilżanie pod prysznicem.
Stosowałyście kiedyś masełka pod prysznic? Co sądzicie o takich kosmetykach?
Pozdrawiam
Kasia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Aesop
(1)
Alba Botanica
(2)
Alchemia Lasu
(1)
Alep
(1)
Alessandro
(2)
Alterra
(9)
Alverd
(1)
Alverde
(14)
Aquolina
(1)
ARGILES DU SOLEIL
(3)
Aromatherapy Associates
(3)
Aubrey Organics
(2)
Auriga
(4)
Balea
(4)
BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ
(1)
Bath & Body Works
(12)
Bath Body Works
(1)
Batiste
(9)
Beauty Formulas
(1)
Becca
(2)
Benefit
(3)
BeYu
(1)
Bielenda
(5)
BingoSpa
(5)
Biochemia Urody
(13)
Bioderma
(2)
Biopha
(1)
Biotherm
(3)
Biovax
(4)
Blumarine
(1)
Body Shop
(13)
Bomb Cosmetics
(1)
Boss
(1)
Bumble and Bumble
(1)
Burt's Bees
(9)
Caudalie
(1)
Chanel
(12)
Chantarelle
(1)
Charmine Rose
(13)
Chloe
(1)
Clarena
(5)
Clarins
(7)
Clinique
(13)
Collistar
(1)
Coslys
(6)
Dabur
(2)
Dax Cosmetics
(1)
Delawell
(2)
Dermalogica
(3)
Dermika
(1)
Dior
(3)
Diptyque
(9)
Dolce Gabbana
(4)
Douglas
(1)
Dr. Hauschka
(8)
Ecospa
(2)
Ecotools
(1)
Ecoworld
(3)
Eko Spa
(1)
Eos
(3)
Erbaviva
(3)
Essie
(16)
Estee Lauder
(1)
evrēe
(1)
Farmona
(4)
Femi
(6)
Figs Rouge
(4)
Fred Farrugia
(2)
Frederic Fekkai
(4)
FRESH MINERALS
(1)
Fridge
(11)
Fridge by Yde
(4)
Gaia Creams
(7)
Gal
(1)
Givenchy
(1)
Glam Glow
(1)
Glyskincare
(1)
Guerlain
(14)
H&M
(1)
HAPPYMORE SKIN CARE
(1)
Helena Rubinstein
(2)
Hugo Boss
(1)
Hugo Naturals
(2)
Ikarov
(3)
Inglot
(1)
Isana
(3)
Joanna
(2)
John Masters Organics
(18)
Joik
(6)
Kallos
(1)
Kanebo
(3)
Kanu
(3)
Khadi
(1)
Kiehl's
(1)
Kindle
(1)
Kneipp
(3)
Korres
(5)
Kringle Candle Company
(2)
Kryolan
(3)
L' Occitane
(5)
L'Oreal
(4)
L'Orient
(5)
La Mer
(1)
Lancome
(4)
Laura Mercier
(6)
Lavera
(1)
Lawendowa Farma
(1)
Lierac
(3)
Lily Lolo
(1)
Lioele
(2)
Lirene
(2)
Lorac
(1)
Love & Toast
(1)
Lush
(55)
Mac
(1)
MÁDARA
(3)
Maybelline
(2)
MCMC Fragrances
(1)
MeMeMe
(1)
Model CO
(2)
Munio Candela
(1)
My Beauty Diary
(2)
Natural Product
(1)
Nature's Gate
(7)
Neom
(1)
Neutrogena
(3)
Nivea
(3)
NOAlab
(4)
Nuxe
(7)
Opi
(1)
Oragnique
(6)
Orientana
(6)
Origins
(5)
Pandora
(6)
Pat & Rub
(33)
Phenome
(72)
Philosophy
(7)
Physicians Formula
(1)
Phyto
(1)
Pierre Rene
(1)
Prestige Cosmetics
(3)
Pukka
(4)
Pupa
(2)
Queen Helen
(1)
Real Techniques
(3)
REN
(5)
Rene Furterer
(1)
Revlon
(1)
Rituals
(1)
Rituls
(1)
Rival de Loop
(1)
Sally Hansen
(3)
Salvatore Ferragamo
(3)
Sanoflore
(1)
Sante
(4)
Schwarzkopf Professional
(3)
Scottish Fine Soaps
(1)
Sephora
(7)
Serge Lutens
(1)
Shiseido
(5)
Siquens
(3)
Skin79
(1)
Skinfood
(1)
Sleek
(4)
Smashbox
(2)
Soap & Glory
(3)
Stara Mydlarnia
(2)
Stenders
(4)
Sylveco
(3)
Synergen
(2)
Tangle Teezer
(3)
Tarte
(1)
The Balm
(1)
The Different Company
(1)
THE SECRET SOAP STORE
(1)
Tołpa
(4)
Tommy Hilfiger
(1)
Trader Joe's
(2)
Tweezerman
(1)
Über
(2)
Urban Decay
(1)
Uriage
(3)
Vichy
(2)
Vita Liberata
(2)
Wibo
(1)
Yankee Candle
(13)
Yasumi
(1)
Yoskine
(1)
YSL
(1)
Yves Rocher
(6)
Mnie lush nadal nie kręci.. ale jak otworzą w PL to pewnie coś tam zakupię :)
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo...
UsuńA mnie kręci dość mocno, przyznam szczerze :)
UsuńA ja mam i mnie kręci. Kinga mam już 3-4 kostkę.
UsuńOMG jaki dziwnie się mi kojarzący kształt :P
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie domyślam się, ale może to i lepiej. Tzn yyy czy ma to jakiś związek z antykoncepcją?
UsuńTak tak, dokładnie o tym myślałam, choć nigdy nie używałam ;P
Usuńnie stosowałam ale ciekawe to jest ;D
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka :) Przyjemna całkiem
UsuńJeszcze nie testowałam Lushowych masełek w kostce, ale planuję. King jest na pierwszym miejscu tej listy. Mam już na niego Lushową puszkę, więc tym bardziej muszę go kupić ;) Poczekam jednak do wiosny, bo też potrzebuję zimą porządnego nawilżenia i używam bardziej treściwych masełek.
OdpowiedzUsuńJa stosuję je dwa razy w tygodniu, w pozostałe dni nawilżam się migdałowym masłem Phenome. Ciekawe jak KoS Ci się spodoba :)
UsuńNie stosowałam nigdy masełek bo lubię się balsamować :) Na pewno spróbuję jak tylko będę brała coś z Lusha :)
OdpowiedzUsuńA ja sobie spróbuję jakiejś wersji peelingującej :) Myślałam o Buffy albo Aqua Mirabilis :)
UsuńKusiło mnie bardzo ale niestety to nie na moją kieszeń :( Może jednak kiedyś zakupię jak się portfel nieco bardziej wypełni :P
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś spróbujesz sobie :)
Usuńfajny ma wygląd :D
OdpowiedzUsuńNio, taki śmieszny troszkę :)
UsuńNie miałam jeszcze nic z lusha, ale na razie nie mam wielkieo parcia, bo mam zapas kosmetyków;)
OdpowiedzUsuńBardzo rozsądnie :)
UsuńJest jeden blog, którego autorka tworzy naturalne kosmetyki i też robiła takie masło do ciała :).
OdpowiedzUsuńCoś kojarzę, kiedyś podsyłałaś mi bardzo fajnego linka do dziewczyny która robi świece sojowe, czy to ta sama?
UsuńNie, chodzi mi o tę:
Usuńhttp://scianymajauszy.blogspot.com/
uwielbiam Kinga! :D
OdpowiedzUsuńNo a kto mi go polecił, no kto (możesz nawet o tym nie wiedzieć, ale Twój przewodnik działa nawet gdy Ty śpisz:)
Usuńnigdy nie miałam nic z Lusha, ale Ty bardzo skutecznie utwierdzasz mnie w tym, że mam czego żałować;D
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się praktycznie wszystko co miałam przyjemność testować :)
UsuńDosłownie jak ciacho do schrupania! Pozdrawiam, Blogging Novi
OdpowiedzUsuńLush ma dużo apetycznych kosmetyków :)
UsuńJa mam kostkę do masażu, ale stosuję ją jak balsam i też jest fajna :) Kinga jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńJest jednak różnica w stosowaniu, choć obie są bardzo przyjemne :) Przy kostce muszę się bardziej namęczyć, jakoś tak słabo się topi na mojej skórze..
UsuńKinga mam do końca października, ale jeszcze nie wzięłam go w obroty. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńSpora przyjemność na Ciebie czeka :) Mój też trochę przeleżał w szufladzie zanim się za niego zabrałam :)
Usuń