Kochani,
Postanowiłam stworzyć nowy cykl na blogu zatytułowany "Zapachowa szafa". Uważam, że z perfumami jest tak jak z ubraniami, warto mieć i zakładać różne w zależności od okazji, nastroju, pory dnia i roku, dlatego postaram się w tym cyklu poopowiadać trochę o tworzeniu garderoby zapachowej. Czyli m.in. czym się kierować wybierając perfumy na konkretną okazję.
Na pierwszy ogień idą - perfumy do pracy. Ostatnio, każdego ranka, przed wyjściem do pracy, dość długo zatrzymuję się przed półką z perfumami i zastanawiam się, co wybrać. Kilka razy sygnalizowałam Wam, że mam ostatnio trudny okres, cierpię na brak czasu i więcej stresu, a to wszystko jest związane właśnie z pracą. Zmieniłam miejsce pracy, (choć nie pracodawcę) i zyskałam nowych współpracowników. Dodam, że pracuję głównie w męskim gronie. I nad czym się tak zastanawiam wybierając perfumy?
Po pierwsze i najważniejsze - nie chcę przeszkadzać innym. Perfumy, których użyję muszą mieć łagodną, czyli tak zwaną bliskoskórną projekcję. Nie raz byłam świadkiem krytycznych, a czasem nawet złośliwych rozmów, na temat koleżanek z pracy, które zdominowały swoimi perfumami cały korytarz. W pracy ogoniaste perfumy to faux pas. Coś z gatunku wyzywającego stroju, czy krzykliwego makijażu. Owszem zdarzało mi się łamać ten kanon, ale przyznaję, że nie czułam się z tym do końca komfortowo. Tym bardziej w nowym miejscu nie chciałabym, by moje perfumy, dostarczyły innym tematów do uwag. Często ciężko nam określić, jaka jest projekcja konkretnego zapachu. Możemy używać go długo i nie czuć jego mocy, tak jak na początku. Wtedy bezpiecznym rozwiązaniem będzie stosowanie perfum o niższym stężeniu, np. wód toaletowych, czy mgiełek do ciała. Warto też zwrócić uwagę na rodzaj zapachu jaki wybieramy, można się domyśleć, że ciężkie nuty kadzidlane, orientalne czy duszące białe kwiaty, nie będą dobrym wyborem.
Mnie nie przeszkadzają intensywne perfumy u innych, wręcz odwrotnie. Ale miejmy świadomość, że niektórych może to drażnić. Przykładowo w 2008 roku w Detroit kobieta złożyła pozew, w którym zarzuciła swoim współpracownikom, że zapach ich perfum powoduje u niej trudności z oddychaniem. W efekcie nie dość, że otrzymała odszkodowanie w wysokości 100 tys. dolarów, to jeszcze w ramach ugody władze Detroit wprowadziły zakaz używania silnych zapachów przez pracowników
miejskich. Oczywiście w Polsce pewnie do takiej sytuacji nie dojdzie, ale warto zastanowić się nad zasięgiem zapachu, którego używamy do pracy. Skazywanie innych osób na wąchanie naszych, niekoniecznie w ich guście perfum, to najzwyklejszy nietakt.
Kolejna kwestia to trwałość perfum. Przeciętny dzień roboczy trwa osiem godzin, więc warto używać perfum, które przez cały ten czas utrzymają się na skórze. Oczywiście można też ponownie zaaplikować perfumy. Ale nie zawsze jest na to czas i nie zawsze mamy perfumy ze sobą (ja akurat nie noszę perfum w torebce i nie ponawiam aplikacji). Jeśli nie posiadamy perfum o wielogodzinnej trwałości, dobrym rozwiązaniem będzie zabranie ze sobą próbki, miniaturki, czy małego atomizera do torebki.
Ostatni aspekt, czyli - jak chcemy się czuć w danym zapachu. Lubię zapachy słodkie (oczywiście nie tylko takie:), ale nie chcę być odebrana jako osoba infantylna i mało kompetentna. Dlatego wybierając perfumy do pracy skłaniam się w kierunku zapachów bardziej wytrawnych, chłodnych, stwarzających dystans. To jak widzą mnie inni jest ważne, ale również ważne są nasze odczucia. W pracy przyda mi się porządna dawka energii. Dlatego chętnie sięgam po pobudzające aromaty, energii może dodać zapach cytrusów, mięty, kawy, rozmarynu...
Poniżej kilka perfum z mojej kolekcji, które najczęściej wybieram do pracy. Choć przyznaję, że żaden z poniższych typów nie spełnia do końca moich oczekiwań. Nadal szukam stosownego zapachu o bardziej wytrawnym charakterze. Myślę, że mam już coś ciekawego na oku..
Pierwsze z lewej, Wisteria Hysteria Stephena Jones'a dla Comme des Garçons. To bardzo trwałe perfumy, kobiece, kwiatowe, ale jednocześnie nowoczesne, szczypiąco czyste i zimne jak krystaliczna woda. Bardzo ciężko jest mi opisać ten zapach, co nie zmienia faktu, że go uwielbiam. Mamy w nich m.in. pieprz, goździki, kwiaty białej wisterii i róży, liść mate, żywicę...
Pure Eve od The Different Company miał z założenia być zapachem komfortowym, świeżym, ale jednocześnie luksusowym, jak biała koszula z wysokiej jakości bawełny. I rzeczywiście jest to pachnidło delikatne, subtelne, miękkie i eleganckie. Doskonale zlewające się ze skórą. W nutach zapachowych znajdziemy piżmo, powiew wiatru, kwiat lnu, białą różę, drzewo cedrowe i calisson. W Pure Eve zawsze czuję się dobrze i na miejscu, choć są raczej słodkim zapachem.
Jeśli mam ochotę na kwiaty, ale boję się, że zabiję otoczenie moją najukochańszą tuberozą, wybieram delikatne Rose The One od Dolce & Gabbana. Połączenie róży z owocami: grejpfrutem, mandarynką i porzeczką, daje świeży, lekki i nie duszący efekt. Niestety te perfumy mają duży minus, słabą trwałość.
I ostatnie, woda Biotherm, a konkretnie jej pomarańczowa wersja Eau D'Energie byłaby idealnym wyborem, ale na bardziej upalną porę. Eau D'Energie pachnie rześko i owocowo, pomarańczami, mandarynkami, morelami i cytrynami. Już sama jej nazwa ma w sobie moc :)
To już wszystko w temacie perfum do pracy, jeśli jakiś aspekt pominęłam, dajcie znać w komentarzach.
Pure Eve od The Different Company miał z założenia być zapachem komfortowym, świeżym, ale jednocześnie luksusowym, jak biała koszula z wysokiej jakości bawełny. I rzeczywiście jest to pachnidło delikatne, subtelne, miękkie i eleganckie. Doskonale zlewające się ze skórą. W nutach zapachowych znajdziemy piżmo, powiew wiatru, kwiat lnu, białą różę, drzewo cedrowe i calisson. W Pure Eve zawsze czuję się dobrze i na miejscu, choć są raczej słodkim zapachem.
Jeśli mam ochotę na kwiaty, ale boję się, że zabiję otoczenie moją najukochańszą tuberozą, wybieram delikatne Rose The One od Dolce & Gabbana. Połączenie róży z owocami: grejpfrutem, mandarynką i porzeczką, daje świeży, lekki i nie duszący efekt. Niestety te perfumy mają duży minus, słabą trwałość.
I ostatnie, woda Biotherm, a konkretnie jej pomarańczowa wersja Eau D'Energie byłaby idealnym wyborem, ale na bardziej upalną porę. Eau D'Energie pachnie rześko i owocowo, pomarańczami, mandarynkami, morelami i cytrynami. Już sama jej nazwa ma w sobie moc :)
To już wszystko w temacie perfum do pracy, jeśli jakiś aspekt pominęłam, dajcie znać w komentarzach.
A Wy, czym kierujecie się wybierając perfumy do pracy? Po jakie rodzaje zapachów sięgacie? Których perfum ostatnio używałyście do pracy? Jaki zapach do pracy, mogłybyście polecić innym?
Mam nadzieję, że pierwszy post z serii "Zapachowa szafa" nie będzie jednocześnie ostatnim. Mam również nadzieję, że taki pomysł na cykl przypadł Wam do gustu. O jakiej kolejnej okazji do używania perfum mielibyście ochotę poczytać? Może dla odmiany perfumy na randkę?? Czekam z niecierpliwością na sygnały w komentarzach.
:) zapachowa szafa to cos dla mnie:)
OdpowiedzUsuńWybór zapachu do pracy faktycznie powinien byc przemyślany no chyba ze pracujemy w pojedynkę w otoczeniu wolnym od ludzi ;) ale swietnie pokazałas zapachy ktore mimo delikatnego charakteru maga byc "inne" wyjątkowe :)
To cieszę się, że wstrzeliłam się w Twoje aktualne potrzeby :) Bardzo dziękuję.
UsuńJeśli pracujemy w pojedynkę, to owszem projekcja nie jest ważna, ale za to pobudzające właściwości zapachu wysuwają się na pierwszy plan :))
O właśnie trafnie to ujęłaś :)
UsuńChyba zamówię Pure Eve :) od samego Twojego opisu chcę się go "nosić" :)
Daj znać jak Ci się spodoba! To miły i właśnie bardzo fajny w noszeniu zapach :)
UsuńJa zawsze do pracy stosuję 'lżejsze' perfumy :)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie :) Ja nie zawsze, a potem czuję się nieswojo..
UsuńKasiu, bardzo interesujący post!
OdpowiedzUsuńA ta ciekawostka o pozwie z Detroit zadziwiająca, ale w sumie w Ameryce pozywają się o wszystko ;)
Z tych zapachów, które przedstawiłaś, znam Biotherm - miałam dwa lata temu i bardzo mile wspominam. Ja ostatnio nie mam rpoblemu z wyborem zapachu - wciąż wałkuję jeden i ten sam - ukochane Eternity od CK ;) Czasem, ale rzadko, zamieniam je na mgiełkę zapachową z BBW albo TBS.
Bardzo się cieszę, dziękuję :* !! Eternity nadają się do pracy :)) Piękny zapach. A jakich mgiełek używasz? Ja z TBS mam kokos i satsuma. A z BBW kokos z limonką.
UsuńJak dla mnie, to Eternity nadają się wszędzie, tak uwielbiam ten zapach ;)
UsuńZ TBS mam mgiełkę grejfrutową, a z BBW Sweet Pea - polubiłam te linię zapachową, mam z nije też żel antybakteryjny :) Chętnie powąchałabym Satsumę!
TBS ma bardzo udanego grejpfruta, jest taki autentyczny. Muszę powąchać serię gruszkową :D I oczywiście Eternity nadaje się nie tylko do pracy, to bardzo uniwersalny zapach :))
Usuńja uwielbiam Kenzo:)
OdpowiedzUsuńA które perfumy konkretnie? :-)
UsuńJaki fajny wpis! Też mam czasem tak,że się zastanawiam "czym się psiknąć?" i mam to w większym stopniu niż "co założyć na siebie?" ;-)
OdpowiedzUsuńJa generalnie raczej nie używam "killerów", zwłaszcza tak na co dzień. Ale wyobrażam sobie, jak to może być, gdy trafi się do małego pokoju z kimś, kto lubi intensywne zapachy i ma słaby węch, więc np. przedawkowuje "Shalimara"...
Szkoda, że nie mieszkam w Detroit, mogłabym pozwać niektóre osoby o mordowanie mnie zapachami... niekoniecznie perfum... Albo perfum jakichś straszliwych / bardzo intensywnych. ;-)
Bardzo dziękuję :)) A wiesz, że u mnie tak samo... Ubrania nie wywołują we mnie takich rozterek jak perfumy, kupuję też ich mniej niż perfumy :-) I jestem na tym polu większą sknerą, na perfumy jakoś mi zawsze mniej żal wydawać.
UsuńWizja z Shalimarem mocna :P
Generalnie kieruję się tym, bym mogła użyć zapachu do pracy. Podobnie jak Ty, psikam się tylko w domu, nie ponawiam w pracy, bo i nie wiem, jak by to miało wyglądać - w pokoju - odpada, w toalecie? Miałam koleżankę, która nawet 3 razy w ciągu dnia potrafiła się zlewać na open space swoimi tanimi wynalazkami - męka dla mnie to była straszna... Również zgadzam się, że bycie przeperfumowaną to wielki nietakt. Do tej pory pamiętam koleżankę wielbiącą Jungle Kenzo - nie było jej jeszcze widać, a już było czuć. Jako uczennicę LO... Nie znoszę tego zapachu. A co robię, gdy zaliczę wtopę i okazuje się, że perfumy do pracy się nie nadają? Używam, ale sporadycznie i tylko 2 pskiki ;) Bo tak normalnie to raczej perfumy na siebie leję ;) Ale zanim dojadę do pracy to chyba trochę nikną, nie? ;) Latem same wybierają się lżejsze wody, zimą bardziej otulające. Z nowości u mnie czarne Si - niewiele się różni od wersji standardowej. Do pracy może być, jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo dobry patent z dwoma piskami przy mocniejszym zapachu, ale znam takie perfumy, którym i dwa psiki nie pomogą, bo i tak są bardzo, bardzo intensywne. W zasadzie nie powinno się ich używać więcej niż dwa psiki! Lubię Kenzo Jungle :) Jako uczennica LO wielbiłam ten zapach.
UsuńJak pójdziesz do pracy to może i nikną, a może po prostu sama ich nie czujesz :)) Któż to wie? Najlepiej zapytać o opinię osobę postronną.
Czarne Si, nawet wizualnie pasuje mi do pracy :)) Flakon, który przywodzi na myśl małą czarną albo elegancki kostium. Oczywiście to taka luźna wizja, bo nigdy nie dobieram perfum w ten sposób.
Świetny i bardzo ciekawy post! :) Z chęcią będę śledzić kolejne odcinki :D Masz rację, że temat perfum często przewija się w pracy, bo albo ktoś postawił na coś duszącego albo słodkiego itd...
OdpowiedzUsuńJa do pracy najczęściej wybieram Jimmy Choo EDP, bo czuję w nich chłód i zimo na drugim planie, czasem (w cieplejszych miesiącach) wybieram Chloe EDP.
Bardzo dziękuję :* Odcinki jak w serialu, hihi :))
UsuńWażne jest też, jaki typ pracy się wykonuje. Jeśli biurową, to jeszcze można przeboleć mocniejszy zapach. Jeśli jednak ma się bliski kontakt z innymi ludźmi, to trzeba uważać. A już szczególnie przy zawodach artystycznych związanych z ciałem - aktorstwie, tańcu... Raz w teatrze dostałam opieprz za użycie perfum w dniu, gdy było dużo prób, a jestem tam fizycznie z innymi blisko i nie zostało to dobrze odebrane. A to była tylko woda toaletowa, w dodatku niezbyt trwała ;).
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie rodzaj pracy ma znaczenie. Można by to jeszcze bardziej rozwinąć temat pod tym kątem, ale może zostawimy to do własnych przemyśleń ;)
UsuńU mnie królują Aqua di Gio :)
OdpowiedzUsuńStrzał w 10 jeśli chodzi o wybór do pracy :D !
Usuńczekam na następny wpis w tego cyklu, może jakiś nowy zapach dzięki Tobie odkryję ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko nie wiem, jaką okazję wybrać :) Fajnie jak coś podsunę Ci ciekawego..
UsuńCiekawy wpis ;) ja nie zwracałam uwagi na zapach jaki nosiłam do pracy ;) ale chyba musze nad tym pomysleć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że post się przydał :D
Usuńuwielbiam Eau D'Energie <3 miałam swego czasu butelkę i na pewno powrócę :)
OdpowiedzUsuńkojarzy mi się z wakacjami w Meksyku bo wtedy namiętnie tej wody używałam
Pamiętam, że lubisz te perfumy Kasiu :)) Nawet mi się to przypomniało podczas pisania tego posta. Niesamowite jak perfumy potrafią kodować wspomnienia, te dobre i te złe.
UsuńJa mam swoje ulubione i nie zmienię ich nawet jesliby komuś to przeszkadzało : ) biotherm to moje marzenie, te perfumy jak wszystkie inne zapachy od nich są po prostu przecudowne!!
OdpowiedzUsuńJeśli w pracy masz dress code, to sorry Gregory, ale bardzo możesz coś zrobić, poza zmianą pracy, oczywiście :)
Usuń...ale NIE bardzo..
UsuńZgadzam się, te mgiełki Biotherm są bardzo udane :)) W zasadzie każda mi pasuje i każdą mogłabym używać. Poza tym to ideał na lato!!
UsuńMuszę poznać mgiełki Biotherm. Kiedyś mama miała Clarins i zapach był okropny, tak się zraziłam, że w ogóle nie zwracałam uwagi na te wynalazki. Ale skoro tyle osób się zachwyca... Może nie bez powodu?
UsuńSą naprawdę spoko :)
UsuńCzytam komentarze i natknęłam się na Aqua Di Gio.. Dostałam kiedyś próbkę w Sephorze, przepiękne perfumy ale niestety całość droga, a perfumy moje marzenie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :-)
Pozdrawiam gorąco
Mam nadzieję, że Twoje marzenia się spełni <3 !!!!
UsuńPozdrawiam cieplutko
Ojej, jak sie cieszę ,że jest tu "Ktos" kto zna Comme des Garcons :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubilam Ocean Biothermu :)
Do pracy uzywam Forster Johnsen- wg mnie idealne !
Forster Johnsen - już googluję :))
UsuńComme des Garcons bardzo lubię!!!
A który konkretnie zapach Forster Johnsen??
UsuńAll about freedom:-)
UsuńZ comme mam zielonego playa:-)
Świetny post! Nic dodać nic ująć! :*
OdpowiedzUsuńTomek do pracy raczej średnio mógłby pasowac ;) hihi
E tam, na pewno są prace, gdzie się nadaje :) Albo po pracy :D
UsuńMagda, po pracy to na pewno, bez dwóch zdań! ;)
UsuńA w pracy.. 'niebiurowej' , na dużej przestrzeni, byc może tak :)
Dziękuję Marti :*
UsuńTo trio w niebieskich butelkach by pasowało: Mandarino di Amalfi , Costa Azzurra , Neroli Portofino :))
Poproszę więc wszystkie trzy :D hihi
UsuńMnie wystarczy Mandarino di Amalfi ;)
UsuńMam cały czas kontakt z klientkami, i faktycznie, czasami klientki przychodzą z taką nutą zapachową że nos wykręca, natomiast nuta zapachowa musi ale to musi być lekka i bardzo świeża. Moją propozycją z tych co znam jest Dolce & Gabbana z nutką z grapefruta.
OdpowiedzUsuńA konkretnie który zapach D&G masz na myśli? :)
Usuń