Witajcie Kochani,
Podsumowanie ulubieńców całego roku to spore wyzwanie. Usiadłam dziś na podłodze w pokoju, obłożyłam się dookoła przeróżnymi kosmetykami, poprzeglądałam niemalże wszystkie notki które powstały w 2013 roku, potem jeszcze mała burza mózgów i tym sposobem udało się wyłonić najlepszych.
Produkty, które recenzowałam wcześniej na blogu podlinkowałam, wystarczy tylko kliknąć na nazwę ulubieńca i przeniesiecie się na stronę recenzji.
Zacznę od lakierów. Nie jestem lakieromaniaczką. nie uważam się za autorytet w tej dziedzinie, ale nie stoi to na przeszkodzie, żebym zdradziła Wam jakie lakiery najczęściej znajdowały się na moich paznokciach.
Wybór padł na markę Essie. Przepiękna oferta kolorów, oryginalne odcienie, trwałość i bardzo ładny efekt na paznokciach. Do tego wygodna aplikacji dzięki sławnym już szerokim pędzelkom. Czegóż chcieć więcej? Mnie tyle wystarczy :)
2013 przyniósł też ze sobą zmianę upodobań zapachowych. Sięgałam po zupełnie inne perfumy, a faworyci z 2012 roku poszli w odstawkę.
W cieplejsze dni sięgałam po kwiatowe, krystaliczne i świeże Ofresia marki Diptyque. "Zapach bukietu białych, dopiero co zebranych kwiatów,
skropionych rosą i ogrzanych słońcem. Czysty i prosty. Jak świeży obrus,
czy pranie pachnące na słońcu."
W najbardziej gorące dni lata sięgałam po wodę toaletową D&G nr 3, L'Imperatice (Cesarzowa) z serii inspirowanej kartami tarota. Soczyste egzotyczne owoce, melon, kiwi, różowe fiołki
alpejskie i piżmo. Zapach idealny na lato, jak na wodę toaletową długo utrzymuje się na
skórze. Kojarzy mi się z talerzem pełnym owoców i letnim rześkim powietrzem.
Moje zimowe perfumy to Creme de Pistache Laury Mercier. Początkowo myślałam, że się nie zaprzyjaźnimy. Pistacjowa woda za bardzo przypominała mi perfumy Angel, Thierrego Muglera. Ale im dłużej ich używałam, tym bardziej na pierwszy plan wyłaniały się pistacjowe makaroniki. A z czasem przestałam zauważać "angelowe" podobieństwo.
Zapach na specjalne okazje to Dolce & Gabbana, Rose the One, który dostałam na urodziny od męża. Bardzo kobiecy, subtelny, pudrowy i słodki. Wyjątkowo ciekawa interpretacja róży. Trwałość niestety słaba, ale w kompozycji się zakochałam. Kojarzy mi się z jedwabiem, bukietem róż na pięknej stylowej toaletce, gdzie mieszają się zapachy kosmetyków, pudru i pięknego bukietu.
Teraz przejdźmy do kolorówki. Kolejny rok z podkładem marki Guerlain, Lingerie de Peau. Daje bardzo naturalny efekt jedwabistej, ozdobionej wewnętrznym blaskiem, drugiej skóry. Nie wiem jak Guerlain to osiągnęło, ale Lingerie jednocześnie matuje i rozświetla. Podkład do tego jest lekki, aksamitny i niemalże niewidoczny.
Na podkład nakładałam sypki, transparentny puder Clinique, Blended Face Powder and Brush. Puder daje bardzo naturalne wykończenie, genialnie maskuje pory i ujednolica skórę. Nie ciemnieje.
Jeśli chodzi o pędzle, najczęściej używałam wygodnych i mięciutkich pędzelków marki Real Techniques.
Co do cieni do powiek moje serce skradła paleta marki Urban Decay, Naked 2. Przepiękne odcienie, w których jest mi bardzo do twarzy. Tyle już o niej pisano, że nie będę się powtarzać. Ale to zdecydowanie moja ulubiona paletka.
Podobnie jeśli chodzi o bazę pod cienie również marki Urban Decay Eyeshadow Primer Potion. Nie wiem czy jest możliwe, abym znalazła lepszą. To genialny produkt, który spełnia wszystkie moje oczekiwania. Konsystencja bazy jest bardzo lekka, co jest wyjątkowo ważne jeśli chodzi o skórę wokół oczu, nie należy jej dodatkowo obciążać. Makijaż oczu po nałożeniu bazy jest w stanie przetrwać praktycznie nienaruszony przez wiele godzin, a do tego nic się nie osypuje i nawet najbardziej ciemne cienie pozostają na swoim miejscu.
W kategorii róże, najczęściej sięgałam po trio marki Benefit. Jest to wersja podróżna, w której znajdują się miniatury delikatnego, rozświetlającego, różowego Dandeliona, koralowej ze złotymi drobinkami Coralisty oraz różobronzera Dallas.
A moja absolutna różana miłość to złocista brzoskwinka pachnąca różami, kolor nr 65, Espiegle marki Chanel.
Na usta najczęściej wybierałam ukochane od dawna pomadki Chanel oraz moje tegoroczne odkrycie, naturalne błyszczyki Lily Lolo o smaku czekolady.
Ostatnia z kategorii dzisiejszego podsumowania to świece zapachowe. Nic nie przebije świec Diptyque. Pokochałam je całym sercem. Dla mnie to absolutna doskonałość w kategorii świec pod każdym względem. Są bardzo wydajne, palą się równomiernie i do końca. A wybór zapachów to czysta perfumeryjna poezja.
Wydaje mi się, że z tej serii D&G podobał mi się zapach Luna. Teraz jakoś go nie widzę na półkach. Na zapach D&G The one desire jest przecena w Douglasie w Złotych Tarasach :)
OdpowiedzUsuńNa razie więcej perfum nie potrzebuję, ale dzięki za info :) Nie wąchałam chyba tej wersji.
UsuńKsiężyc też pamiętam, bardzo ładny :) Tam jeszcze byli Kochankowie, Koło fortuny, Mag. I więcej nie pamiętam :)
Fajne to trio z Benefitu. Przydałoby mi się takie na podróże.
OdpowiedzUsuńSuper jest :) Lubię mini róże, bo przynajmniej jest nadzieje, że je zużyję do końca ;) No i można zabrać trzy kolory w opakowaniu jednego :))
UsuńTo prawda, świeczki Diptyque są genialne:) Baies-uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym kupić Roses :) To chyba też była Twoja ulubiona, prawda? :)
UsuńMuszę kiedyś wypróbowac te świece.
OdpowiedzUsuńWarto :) Choć jedną malutką :))
UsuńOjej świetne te lakiery! :)
OdpowiedzUsuńTakie letnie kolory :)
UsuńNajbardziej mnie interesuje puder transparentny z Clinique :)
OdpowiedzUsuńSprzedają go z załączonym pędzelkiem, ale gdzieś posiałam :) Ni i jest mega, mega wydajny :))
UsuńFajne zestawienie. Lakiery świetne :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu :)
UsuńBaies - piękny zapach!
OdpowiedzUsuńW tym roku muszę koniecznie wypróbować błyszczyki Lily Lolo.
Polecam :D !! Oj Baies pachnie bosko..
UsuńNie miałam nic z Twojej listy, a szkoda :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :)
Usuńjejejuuu ! Same wspaniałości !
OdpowiedzUsuńA ja nie mam ani jednego lakieru z Essie i ubolewam nad tym okropnie.... ale wszystkiego mieć nie można
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą Kasieńko. Tak naprawdę to ja dopiero w 2013 zaczęłam w miarę często malować paznockie :))
Usuńzaciekawiłaś mnie bardzo zapachem Ofresia-kocham takie świeże "praniowe" czyste zapachy :)
OdpowiedzUsuńTo ten powinien Ci się spodobać, ale ostrzegam, nuta kwiatowa jest bardzo wyraźna :)
Usuńnaked też u mnie w ulubieńcach a pędzle RT dopiero co dostałam od Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńTo pięknie się Mikołaj spisał :)
UsuńLakiery Essie to jedno z moich największych odkryć 2013 :) Długo się opierałam, ale odkąd kupiłam pierwszy lakier, przepadłam :)
OdpowiedzUsuńLakiery Essie wciągają, ja też miałam kupić tylko jedną buteleczkę ;)
UsuńBaza z UD jest naprawdę rewelacyjna :) A na róże Chanela mam ochotę już od dawna :)
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza buteleczka tej bazy i jestem zdumiona jej skutecznością :)
UsuńCudowne odcienie lakierów. :)
OdpowiedzUsuńTakie radosne :)
Usuńładnie tu u Ciebie :) zachwyt nad bazą UD podzielam, choć teraz na próbę, za pochwałami Sroczki, kupiłam NARSową.. zobaczymy czy dorówna / przebije Primer Potion :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam że Narsowa też niezła :)) Czekam na Twoją opinię :)
Usuńjeszcze tylko dobiję do dna w UD (chyba wiele nie zostało) i się za NARSika zabiorę :D
UsuńCzasami te końcóweczki najdłużej się zużywa ;)
UsuńTe świece chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńŚwiece za mną chodzą. Jeszcze do sklepu nie trafiłam, ale to będzie celem na 2014, o!
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znak jak odwiedzisz!!!!
Usuńnaked2 jest także moim ulubieńcem :) a puder z clinique mam w innym kolorze i też bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuń:) Fajowo
UsuńJeśli świece zapachowe to tylko Krigle Candle! kringle-candle.pl/ Ja kocham waniliową miętę, ale polecam też świecę o mokrym zapachu xD czyli PLUSK
OdpowiedzUsuńMam zamiar przetestować świece i woski Kringle. Muszę tylko nieco uszczuplić zapasy świec i wosków :)
UsuńPolecam serio!
UsuńZrobię to na pewno :)
Usuń