Witajcie Kochane!
Dziś opowiem Wam o ostatnich zużyciach 2013 roku :) Zapraszam na grudniowe denko.
Na początek woda różana Dabur, którą używałam głównie jako tonik do twarzy. Używałam jej również do rozdrabiania maseczek, np. z glinki.
Woda Dabur moim zdaniem nie różni się niczym od tradycyjnego hydrolatu różanego. Można ją dostać w bardzo przystępnej cenie ok. 12 zł za aż 250 ml. Ślicznie pachnie i cudownie koi skórę. Postanowiłam jednak chwilowo zrezygnować z pojedynczych hydrolatów, na rzecz bardziej bogatych w składzie toników, takich jak tonik Pat & Rub, czy woda winogronowa Caudalie.
O olejku do demakijażu oczu marki JOIK pisałam Wam dokładnie tutaj (KLIK). Chciałam go zrehabilitować. Zgodnie z radą Megdil zaczęłam aplikować go nie za pomocą płatków kosmetycznych, a poprzez nanoszenie dłońmi. I tym sposobem zaczął się dużo lepiej sprawdzać. Nie poradził sobie z wodoodpornym tuszem, ale tradycyjnie maskary zmywał już rewelacyjnie. Niestety skuteczniejsza metoda wpłynęła też na szybsze opróżnienie buteleczki.
Dokładną recenzję łagodzącego kremu pod
oczy marki Sylveco znajdziecie tutaj (KLIK). Przypomnę tylko, że to niedrogi specyfik o przyjaznym składzie i sporej pojemności. Niestety przy dłuższym stosowaniu moja skóra zaczęła odczuwać brak porządnego nawilżenia.
Czyścik do twarzy ze zmielonych migdałów i lawendy Lusha o poetyckiej nazwie Angels on bare skin, zna na pewno większość z Was. Pisałam wiele razy, że kocham czyściki Lusha. Z premedytacją postanowiłam nie pisać recenzji "aniołków", żeby niczym nie zaburzać beztroskiej przyjemności wieczornych rytuałów pielęgnacyjnych w jego towarzystwie.
Często zapominamy jak bardzo nasze usta potrzebują specjalnej pielęgnacji i wyjątkowego traktowania. Skóra ust jest delikatniejsza nawet od tej wokół oczu, jest bardzo cienka i dlatego też najszybciej się starzeje.
W okresie zimowym namiętnie używam balsamów do ust, poniżej dwie mocne propozycje, cytrynowe jajeczko EOS (recenzja - KLIK) i niesamowita Erbaviva z jaśminem i pomarańczą (recenzja - KLIK). Oba balsamy serdecznie polecam.
Jedyny kosmetyk kolorowy w grudniowym denku. Mój ukochany Parurek, czyli podkład Lingerie de Peau marki Guerlain. Polecam wielbicielkom naturalnego makijażu i nie obciążających skóry podkładów. Efekt naturalny, ale spektakularny, po prostu skóra jak jedwab.
Wreszcie opuszczamy rejon twarzy i zajmujemy się pielęgnacją ciała. Tutaj tylko dwa, a w zasadzie trzy produkty. Żel pod prysznic Lusha, Snow Fairy o zapachu tak cukieraśnym i słodkim, że niemalże drapiącym w zęby (recenzja - KLIK). Dołóżmy do tego obłędny różowy kolor i błyszczące drobinki i mamy żel idealny dla każdej księżniczki, małej i dużej :)
Creamy Pumpkin to najśliczniej pachnący mini żel antybakteryjny Bath & Body Works jakiego używałam. Kremowy, słodki, apetyczny... Nie mogłam powstrzymać się od ciągłego wąchania dłoni i aplikowałam go czasem dla samego zapachu.
Na koniec próbkowo... Miniaturka żelu pod prysznic Phenome z zieloną herbatą. Piękny zapach, na pewno wrócę do niego latem i jakiś saszetasek z Shiseido.
To już wszystkie grudniowe zużycia. A Wam jak poszło?
Ściskam!! Miłego, relaksującego wieczoru
kilka ciekawych produktów tu wypatrzyłam u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę wodę różaną. Dzięki za przypomnienie, dopisałam do listy zakupów. Jeśli chodzi o Sylveco pod oczy, to wszystkie dziołchy są jednomyślne. Na szczęscie pozostałe produkty są świetne ;-)
OdpowiedzUsuńTak, raczej satysfakcjonujące denko :)
UsuńJa natomiast muszę dopisać do listy zakupów jakiś tonik, bo już wariuję bez tego etapu pielęgnacji. Zużycie tej butelki Dabur, mnie zaskoczyło i nie przygotowałam zapasów ;)
Bardzo fajnie Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie przestraszyłaś tym kremem pod oczy Sylveco - u mnie czeka w kolejce narazie. Mam nadzieję, że nie uświadcze tego braku nawilżenia...
Zależy jakie potrzeby ma Twoja skóra. Ja jestem jednak +30, więc potrzebuję nieco więcej ;) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Początkowo ja też byłam, to wrażenie pojawiło się po dłuższym używaniu.
Usuńzamówiłam właśnie wode różaną i olej migdałowy :)
OdpowiedzUsuńw tym roku na sto procent wypróbuję wodę różaną! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!!!!
UsuńErbaviva, Phenome, Angels! Pragnęęę.
OdpowiedzUsuńI słusznie, niezłe są :)
UsuńTo ja sobie dopisuję do listy do sprawdzenia podkład Lingerie de Peau i B&BW, bo tu akurat ciągle sobie obiecuję coś sprawić i do dziś nie miałam okazji wypróbować żadnego produktu ;)
OdpowiedzUsuńJa też prowadzę taką listę :) Mam nadzieję, że szybko sobie sprawisz co zamierzasz i będziesz bardzo zadowolona z efektów :)
UsuńU mnie więcej zużyć ale tak sobie myślę że wysokopółkowe kosmetyki mogą być bardziej wydajne od tych tanich - ale osobiście tak myślę nad tą wodą różaną :)
OdpowiedzUsuńHmm myślę że wydajność pojawia się bez względu na półkę :) Czasem coś tańszego starcza na bardzo długo, a coś drogiego zużywa się niemiłosiernie szybko. Ale w sumie zmusiłaś mnie do przemyśleń na ten temat. Co ma wpływ na wydajność kosmetyku... ??? :)
UsuńPędzę do Ciebie na denko!! buziaki!!!
Bardzo lubię te EOSowe produkty do ust.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować jakiś inny smak :)
UsuńNo o juz jest miejsce na kolejne kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam nic z Twojego denka :(
OdpowiedzUsuńWodę Dabur kiedyś kupiłam w Indiach i mam ochotę na powtórny zakup :)
OdpowiedzUsuńByłaś w Indiach, super :) Jak Ci się podobało tam?
UsuńCzyscik Lush sprawie sobie na pewno, stane na glowie, ale go zdobede :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w poszukiwaniach :)
UsuńWoda różana jest bardzo dobra jako tonik ;) Innych rzeczy niestety nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, sporo buteleczek już przerobiłam :)
UsuńImponujące denko. :) Kosmetyki Lusha jak tylko uda mi się zdobyć, to kupię. Phenome też. :) Co do Sylveco, nie miałam, ale też potrzebuję silnie nawilżających i regenerujących. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńPolecam różany Fridge, to ostatnio mój faworyt pod oczy :)
UsuńCzyściki Lusha mnie strasznie ciekawią, ale gdzie je zdobyć? :( Na kosmetyki Phenome choruję od dawna, ale ich cena mnie przeraża...
OdpowiedzUsuńKosmetyki Lusha są często na allegro, czasem w bardzo rozsądnych cenach, choć czasem też zawyżone, trzeba uważać. Ewentualnie poprosić kogoś kto będzie odwiedzał np Niemcy, UK, czy Pragę.
Usuńzielona herbata pod prysznic ;-) musi być magicznie !:)
OdpowiedzUsuńTak, piękny, magiczny zapach.
Usuńteż w grudniu zdenkowałam wodę różaną Dabur, ale moja ma trochę inne opakowanie i jest nieco tańsza - ciekawe jak składy? :) jestem z niej mega zadowolona!
OdpowiedzUsuńSkład mojej, woda z płatków róż 100 %, a Twojej? :)
Usuńsympatyczne te rzeczy :)
OdpowiedzUsuńi zielona herbata pod prysznic...m mmm
zapraszam na ciasto mandarynkowe!
Oj tak żel z zieloną herbatą pachnie ekstra :)
UsuńFajne denko, niestety nie używałam żadnych z kosmetyków które pokazałaś. :(
OdpowiedzUsuńMiałam tą wodę różaną, taka sobie była :)
OdpowiedzUsuńZ Lusha miałam Dark Angels, ale Bare jest na mojej liście :)
Muszę spróbować Dark Angels :)
Usuńładnie Ci poszło Kasiu :)
OdpowiedzUsuńznam tylko Lushowego Aniołka, który moim ulubieńcem nie jest, bo wolę inne ;) Snow Fairy mnie gryzł i w zeby i gardło i w nos :P żele BBW kocham! choć tej wersji zapachowej nie znam :)
Żałuj Marti, przepiękny zapach. Ale to kolekcja jesienna, więc pewnie już nie ma :( Inne czyściki Lusha też są super. Buchek chyba mój nr 1 :) Ze względu na zapach i konsystencję. Bo Let the good time roll mimo przepięknego zapachu, ma mniej delikatną konsystencję i nie mogłabym go stosować za często.
Usuńciekawe denko, muszę się zakupić w wodę różaną :)
OdpowiedzUsuń