Witajcie Kochane,
Przyszła pora na styczniowe denko, czyli porcja mini recenzji produktów, które zużyłam w ostatnim miesiącu.
Na początek żele pod prysznic marki Philosophy. Jeszcze przed świętami zakupiłam sobie kwartet tych płynów. Każdy o smakowitym aromacie związanym z jakimś tradycyjnym, świątecznym przepisem. Oczywiście przepisy te nie należą do polskiej tradycji, bo Philosophy nie jest polską marką. Zapach cinnamon buns należał do moich faworytów. No po prostu drożdżówki z cynamonem, jakie czasami zdarzy mi się spałaszować do porannej kawy. Bardzo autentyczny i przyjemny zapach. Mniej wyrazisty wydał mi się eggnog, czyli likier jajeczny, coś a’la ajerkoniak. Ale obu żelików używało się super przyjemnie, pachniały bardzo intensywnie, fajnie się pieniły, a zapach utrzymywał się po kąpieli na skórze.
Bardzo lubię mydełka do rąk B&BW, ale jeśli miałabym wybierać zdecydowanie wolę wersję bez drobinek. Zwykłe pianki są bardziej przyjazne dla mojej skóry, a tym peelingującym zdarza się, że przesuszają skórę dłoni. Zapach Candy Cane Bliss bardzo realistycznie oddaje słodki chłód miętowych cukierków Candy Cane (to te biało czerwone laseczki, które na pewno nie raz widziałyście dyndające na choince). Ulubieniec mój, ale również mojej córci :)
W styczniu opróżniłam aż trzy peelingi!! Przeznaczony specjalnie do dekoltu i biustu z drobinkami bambusa od Pat & Rub (recenzja -> KLIK). Cieszę się że go zakupiłam i wypróbowałam, ale na pewno do niego nie wrócę. Jest za drogi. A mnie wystarczy w zupełności używanie na te rejony, np. peelingu do twarzy, czy jakiejś wyjątkowo delikatnej wersji do ciała.
Kolejny to z drobinkami orzecha brazylijskiego z limitowanej edycji od Body Shop. Całkiem przyjemny peeling i orzechowy oryginalny zapach. Ale mnie nie porwał.
I ostatni to jeden z kwartetu cukrowo-solnych peelingów polskiej marki Kanu Nature. Jako pierwszą zużyłam wersję solną, Grejfrut z Żurawiną. Mocny zdzierak, intensywnie pachnący cytrusami. Drobinki soli zanurzone są w sporej ilości olejku słonecznikowego, dlatego koniecznie jest wymieszanie zawartości opakowania przed użyciem. Żurawinowy Kanu należy do tych peelingów, które pozostawiają po sobie tłustą warstwę olejków. Nie wszyscy lubię ten efekt, ja jak najbardziej tak.
Olejek Dr. Hauschka z migdałem i dziurawcem polecany jest dla ludzi o delikatnej psychice, szczególnie jako preparat
wspomagający dzieci w sytuacjach przeciążenia czy stresu np. w szkole,
przy problemach z zasypianiem. Dużym plusem Hauschkowych olejków jest szybkość aplikacji. Nakładamy je bezpośrednio po wyjściu z wanny na jeszcze wilgotną skórę. Niestety zapach migdałów z dziurawcem nie odpowiadał mi, było w nim coś drażniącego.
Kolejny olejek, tym razem nawilżający do twarzy marki Phenome, recenzowałam Wam tutaj (KLIK). Super sprawdził się jako dodatek wzbogacający krem na noc i uwiódł mnie subtelnym, mandarynkowym aromatem.
Początkowo psioczyłam na tę odżywkę (KLIK), nie podzielałam towarzyszących jej zachwytów. Ale z czasem się do niej przyzwyczaiłam i zauważyłam, że działa ciut lepiej gdy nałożę jej większą ilość na włosy. Co nie zmienia faktu, że więcej jej nie zakupię. Jest dużo skuteczniejszych dla moich włosów odżywek na rynku. Finalnie z Amercian Cream marki Lush rozstajemy się w przyjaźni.
Ostatnio kryterium skuteczności płynów do demakijażu oczu jest dla mnie - czy poradzi sobie ze zmyciem maskary Cover Girl. Nie, nie poradził sobie. A do tego gdy za często przecierałam nim oko, zostawiał dziwny biały osad na powiece. Delikatny, nie podrażniał oczu, generalnie polubiłam, ale wolę wersję Bielendy z awokado, jest ciut skuteczniejsza i nie „odbarwia oka”.
To już wszystko, a jak Wam jak poszło w ostatnim miesiącu?
Ściskam
Ściskam
Dla mnie same nowości, ale nie widzę nic co by mnie szczególnie zainteresowało i skłoniło do zakupu :)
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej ;)
UsuńŚwietne są takie minirecenzje, od razu sobie przypomniałam o czym u ciebie wcześniej czytałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba taka forma :)
UsuńGratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńNie znam niestety żadnego z tych produktów, ale kilka brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdzał się ten płyn z Bielendy i w sumie to chyba nie widziałam różnicy między tym, a tym z awokado :)
OdpowiedzUsuńTen z Awokado jest bardziej tłusty :)
UsuńMydełka z b&bw to już prawie klasyki!
OdpowiedzUsuńSpore denko, szkoda że nie używałam nic z kosmetyków, które pokazałaś. :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą Martynko :)
Usuńja bym chętnie wypróbowała te żele z Philosophy!
OdpowiedzUsuńPolecam, są naprawdę fajne :)
UsuńŚwietnie Ci poszło, Kasiu :)
OdpowiedzUsuńTrzy peelingi, niezły wynik!
U mnie w styczniu też sporo było, jutro pojawi się post :)
Z niecierpliwością czekam na notkę :*
UsuńDrożdżówka z cynamonem !! Mniami !
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała parę perełek z Twojego denka ;)
Drożdżówka sama w sobie jest pyszna, a żel pachnie bosko :)
UsuńNic nie miałam, ale wiele interesujących produktów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
mam te żele z Philosophy, u mnie na pierwszy ogień poszła czerwona czekolada z cukierkami miętowymi ;) zostawiam sobie te dwa zapachy o których pisałaś na sam koniec, bo też mi się najbardziej podobają ;) ale wszystkie są fajne! dorwałam je w TK Maxx już po świętach za jakieś 20 zł i to był jeden z lepszych moich łupów ostatnio ;)
OdpowiedzUsuńJa też dorwałam je w TK Maxxie. Akurat ta miętowa czekolada i eggnog podobają mi się najmniej. Ale wszystkie są fajne :) Bardzo oryginalne zapachy.
UsuńNie używałam żadnego z tych produktów
OdpowiedzUsuńUdany miesiac za Toba.
OdpowiedzUsuńTeraz uzywam, wspomnianej przez Ciebie, dwufazy z awokado i bardzo lubie. :)
Ja używam jej właśnie teraz, fajny produkt za dobrą cenę :)
UsuńPiękne denko! Zazdroszczę Ci takiego bogatego. I zarazem gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, buziaki serdeczne :)
UsuńKasiu, mnie American Cream nie była w stanie do siebie przekonać. Wyrzuciłam część opakowania :/
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie za dużo pustych opakowań czeka na sfotografowanie - tę czynność lubię najmniej :P
No ja też nie lubię za bardzo fotografować denka, ale staram się tera robić denka raz w miesiącu, żeby się tego za dużo nie nazbierało, bo wtedy powstają epopeje.
UsuńCo do AC daleko jej do odżywko JMO, ale powiedzmy, że ujdzie.
Spore zużycia - i jakie świetne kosmetyki się tu znalazły :)
OdpowiedzUsuńMnie peelingi TBS też nie zachwyciły, ale miałam masło do ciała o zapachu orzecha brazylijskiego i było genialne:)
OdpowiedzUsuńMuszę powąchać to masełko :)
UsuńZa Twoją sprawką ma te żele pod prysznic Philosophy :) bardzo je lubię :) a olejki dr Hauschka bardzo mi służą ale na ten chyba się nie skuszę jeśli ma taki dziwny zapach :)
OdpowiedzUsuńJa też próbowałam innych olejków i byłam bardzo zadowolona, ale ten zapach wyjątkowo mi nie podszedł. Miał taką dziwną nutę :/ I jak się żeliki sprawują? :) Buziaki :*:*:*
UsuńPytając jak się sprawują, chodzi mi konkretnie o Twój ulubiony zapach.
UsuńFajne denko, ja już mam kilka śmieci lutowych :)
OdpowiedzUsuń