Tygodnia dbania o stopy, ciąg dalszy...
Czasem do wygładzenia stóp wystarczy dobry peeling, ale niektóre miejsca trzeba potraktować ze szczególną uwagą.
Można to zrobić za pomocą pumeksu, (polecam ze skały wulkanicznej), niestety czasem jest to dla mnie niewystarczające. Odradzam tarki z wbudowaną wymienną żyletką, można się nimi bardzo skaleczyć, trudno wyrównać skórę równomiernie, a usuwana w taki sposób skóra jeszcze szybciej narasta.
Niedawno siostra obdarowała mnie tarką do stóp marki Microplane w radosnym różowym kolorze, z której jestem bardzo zadowolona.
Karolina kupiła taką samą dla siebie i używała jej w ostatnich miesiącach ciąży. Tarka dzięki długiej rączce i szerokiej powierzchni ścierającej jest na tyle poręczna, że nawet w 9 miesiącu ciąży można nią przeprowadzić pedicure :D Dla kobietki w ciąży zawiązanie butów to nie lada wyzwanie, a co dopiero zaawansowane zabiegi pielęgnacyjne.
Tarka ma ściąganą rączkę, jest bardzo lekka. Została specjalnie opracowana do używania na suchej skórze. W trzy minutki radzi sobie z wygładzeniem obu stóp. Można to robić precyzyjnie i bezpiecznie, jeszcze nie zdarzyło mi się skaleczyć, czy za mocno zetrzeć naskórek. Bez problemu usuwa wszystkie zgrubienia.
Po użyciu usuwamy gumową rączką i płuczemy tarkę pod strumieniem wody. Suszymy i jest gotowa do kolejnego użycia.
Siostra kupiła ją na amazonie, kosztuje ok. 12 dolarów.
A Wy czego używacie do wygładzania stóp?
Pozdrawiam
Kasia
Bardzo ładny kolor, przydatna tarka, czego chcieć więcej? Ona aż zachęca do użycia ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
Ten róż jakiś taki radosny :))
UsuńJa tarek raczej nie używam - wystarczają mi peelingi :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
UsuńJa chodzę raz w miesiącu do pedikiurzystki - nic nie zastąpi zabiegu w salonie. W domu używam tarki z Peggy Sage - jest niezła, ale bez fajerwerków. Marzy mi się tarka diamentowa, podobno miała wejść do Sephory, ale nie wiem czy to prawda. Mam też zwykły pumeks Syrena z Rossmana, który pomaga mi domyć stopy po całodzienym bieganiu po mieście w sandałach.
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób Twoja kosmetyczka wykonuje pedicure?
UsuńJa chodziłam również i robiła to przy pomocy pilników, które tylko wygładzały skórę, ale nie zmniejszały w żaden sposób zgrubień, także efekt był powierzchowny.
Też marzę o diamentowej tarce Diamancel, może pojawi się w Sephorze :)
Zawsze wybieram salony z frezarkami - w moim przypadku efekt znacząco się różni od tego otrzymywanego tarką. Nożyki, rybki i inne cuda mnie przerażają i raczej nie będę z tych wynalazków korzystać. A diamentową muszę obczaić przy najbliższej wizycie w Sephorze - na jakimś blogu wyczytałam niedawno, że mają ją wprowadzać/właśnie została wprowadzona.
UsuńDla mnie frezarki właśnie nie bardzo, są za słabe. Ale siostra opowiadała mi że zna fajny salon Peggy Sage ze szczotkami :)
UsuńJutro będę w Sephorze to rozejrzę się za tą tarką.
Ja tarek używam, ale tych z papierem ściernym, takie metalowe szarpią niestety skórę:( Polecam Peggy Sage :)
OdpowiedzUsuńObejrzę sobie przy okazji :)
UsuńWygląda groźnie ;P Ale na pewno efekt po takiej tarce jest niesamowity:) Ja mam problemy ze stopami, ale używam zwykłego pumeksu i kremu z mocznikiem;)
OdpowiedzUsuńI jesteś zadowolona z efektów?
UsuńI tak, tarka rzeczywiście bardzo dobrze wygładza :) To ostra zawodniczka ;)
tartka obowiązkowa bo boso chodzę nawet po podwórzu Ale ja mam pumeks na rączce
OdpowiedzUsuńTeż musi być bardzo wygodny :)
UsuńŁadny kolor. :) Ja mam zieloną z Oriflame, jestem jej wierna od lat ale tą bym też spróbowała. :)
OdpowiedzUsuńZielona, różowa, fajnie jak takie praktyczne urządzenia mają radosne kolorki :)
UsuńDo takich metalowych tarek nie jestem za bardzo przekonana. Mam swoją ulubioną tarkę, taką "klasyczną" i póki co nieźle się u mnie sprawdza :) Ale ta wygląda całkiem fajnie :)
OdpowiedzUsuńMoja tarka ściera skórę bardzo drobniutko i nie szarpie jeśli się ją umiejętnie prowadzi :)
UsuńCałkiem możliwe :) Ja mam jakieś takie obiekcje z "wewnątrz" ;)
UsuńRozumiem :)
UsuńNo pięknie to teraz się już napaliłam, muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńJa tu z Katją właśnie piszę (kilka komentarzy w górę), że mają do Sephory jakąś diamentową wprowadzić, to też niezłe cudo podobno :)
Usuńale duuuża :) mi się tarkować nie chcę, idę na łatwiznę i jadę stópki, jak potrzeba, frezarką :D ha
OdpowiedzUsuńDuża tara :)
UsuńJa nie przepadam za frezarkami, tylko mnie myziają :)
ojoj to musi być ostre, ja używam pumeksu.
OdpowiedzUsuńOwszem jest ostre, ale krzywdy mi jeszcze nie zrobiło :) I mam nadzieję, że nie zrobi.
UsuńRównież używam takiego cuda do stóp i naprawdę sobie je chwalę :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to Robaczku :)
Usuńja używam pumeksu - ale to za mało i chyba też zaopatrzę się w tarkę - ale z tego co pamiętam to strasznie mnie zawsze łaskotały jak dawniej używałam. :D
OdpowiedzUsuńja pumeksu używam :)
OdpowiedzUsuńJa czasem też :)
UsuńFrezarka jest bardzo skuteczna pod warunkiem, że osoba ją obsługująca potrafi jej właściwie używać, stosuje odpowiednie frezy (są karbidowe, diamentowe, jak i zwykłe metalowe pokryte papierem ściernym). Drugi warunek konieczny to profesjonalna frezarka o odpowiedniej mocy przeznaczona do pedicure a nie manicure. Potrafi ona kosztować nawet 3tys zł więc wiele zakładów kosmetycznych kupuje tańsze licząc, że klient się nie zna. A prawda jest taka, że klientki doskonale widzą różnicę po zabiegu wykonanym profesjonalnie a tym zrobiony dla zysku.
OdpowiedzUsuńPrawidłowo wykonany zabieg trwa długo i poza frezowaniem stosuje się peelingi różnej gradacji i nakłada nawilżającą maseczkę, a na koniec wciela krem. Gwarantuję, że efekt zwala z nóg :D
No to ja nigdy nie miałam takiego zabiegu, a jako że miała kilka złych doświadczeń, a żadnego pozytywnego, doszłam do wniosku, że to się po prostu w moim przypadku słabo sprawdza. Chciałabym kiedyś trafić na salon, gdzie wykonają mi pedicure w taki sposób jak opisujesz Asiu. Chciałabym, żeby zwaliło mnie z nóg :)
UsuńMiało być "wciera krem", ech te słowniki...
UsuńW swoim saloniku zawsze wykonywałam zabiegi bez pomijania żadnego etapu, klientki bardzo szybko zauważyły różnicę w stosunku do innych gabinetów. Szkoda, że to rzadkość :(