Przez weekend miałam mocno ograniczony dostęp do internetu. Ależ się za Wami stęskniłam. Za czytaniem Waszych blogów, ale również za pisaniem dla Was.
Siedzę sobie teraz, nadrabiam zaległości blogowe, a w międzyczasie powstaje październikowe denko.
Co my tu mamy?
Patrząc od lewej, puder Diorskin Extreme Fit Supermoist. Nie zużyłam go do końca, ale mocno przekroczył już termin ważności. Nie będę męczyć skóry. Powędruje do kosza. To był bardzo dobry produkt. Jego ekstremalną wydajność można liczyć w ... latach. Mnie starczył na grubo ponad dwa. Termin ważności to 24 miesiące po otwarciu.
Migdałowy krem do rąk Phenome. Już druga, czy trzecia moja tubka. Wiele razy Wam o nim pisałam. Wiecie, że uwielbiam. Koniecznie na zmianę z Phenomkiem z cukrowej linii.
Pomarańczowo, waniliowe mleczko do ciała Alterry. Mimo przyzwoitego składu i przyjemnego zapachu, nie będę ich więcej kupować. Bardzo ciężko się wchłaniało. Spróbuję innej konsystencji, może masło będzie odpowiedniejsze.
Hydrolat wody różanej. To co widzicie na zdjęciu to butelka po hydrolacie lawendowym. Jest tu jako symbol zużycia, gdyż lawendowy powędrował do ślicznej szklanej butelki po różanym :) Myślę że hydrolaty są świetną, naturalną alternatywą dla toników. Ze względu na swoją różnorodność każdy znajdzie coś dla siebie. Wielkim atutem jest również ich wielofunkcyjność. Przypominam, można je stosować jako tonik, składową maseczek, mgiełki nawilżające, nasączać nimi okłady na zmęczone powieki ...
Kakaowy krem do rąk Charmin Rose, zarówno mnie, jak i mojej mamie będzie brakować tego czekoladowego zapachu :)
Balsam do ciała Euphoria Calvin Klein. Kiedyś kochałam ten zapach, nie wiem co się stało. Czy zaczął na mnie dziwnie pachnąć, czy po prostu się znudził. Tak się niestety (czasem) kończą wielkie miłości. Ale nadal uważam, że miło jest stosować balsam z tej samej linii zapachowej co perfumy. I będę to praktykować, ale już z innymi zapachami.
Kolejny rządek.
Żel do mycia twarzy Normaderm Vichy. Bardzo wydajny. Aż tak, że muszę od niego odpocząć. Niestety nie pomógł w moich zmaganiach z niedoskonałościami. Spróbuję czegoś innego. Może mydełko z serii Trzy Kroki Clinique sprawdzi się lepiej.
Dwie miniatury, kremu do skóry mieszanej Nuxe z wrześniowego Glossy Boxa i maseczki Dermalogica z kwietniowego pudełeczka. Na podstawie próbek mogę stwierdzić, że po kremie Nuxe nie błyszczała mi się skóra w strefie T. O maseczce już Wam pisałam tutaj.
Serum z granatu z Biochemii Urody. Mnie nie zachwyciło. Spodziewałam się bardziej spektakularnych efektów, ale może nie ten czas.. A może oczekiwania zbyt wygórowane...
Dezodorant Nivea Pearl & Beauty, ostatnio mój ulubiony :)
I trzecia miniatura, również z Glossyboxa, konkretnie sierpniowego, kremu pod oczy Clinique All about eyes. Wspominałam o nim kilkakrotnie wcześniej. Bardzo lubię ten krem, ale nie ma szans z kremami pod oczy Phenome. Przegrał tę potyczkę.
Na zdjęciu powinna znaleźć się jeszcze tubka po kremie do biustu Pupy, ale zaginęła w tajemniczych okolicznościach..
Życzę Wam spokojnego wieczoru i dużo dobrej energii na nadchodzący tydzień.
Wasza Kasia
