Dziś jestem bardzo zmęczona. Pierwszy dzień w pracy po zwolnieniu lekarskim, ale jeszcze do końca zdrowa nie jestem. Chciałam się jakoś odstresować po ciężkim dniu i wybrałam maseczką Lirene o zachęcającej nazwie ANTY-STRES.
"To coś czego mi trzeba" pomyślałam. Zrobiłam, demakijaż, peeling i nałożyłam maseczkę na twarz.
OPIS PRODUCENTA i STOSOWANIE
Dlaczego ją kupiłam? Przeczytałam na opakowaniu "z proteinami ze słodkich migdałów" i pomyślałam, że musi ładnie pachnieć. Poza tym szukałam czegoś co ukoi moje zmysły :)
I co? Zapach bardzo przeciętny, zwykłego kremu. Zero aromatów migdało-podobnych.
Konsystencja kremowa, kolor biały.
To maseczka z gatunku tych, pod którymi moja skóra się "dusi". Nie wchłonęła się szybko. Trochę pomagałam jej w tym wmasowując ją w skórę, resztę usunęłam płatkiem kosmetycznym.
Teraz na jakąś godzinę po aplikacji czuję, że moja skóra jest trochę zatkana. Owszem maseczka troszkę nawilżyła, ale nie lubię tego uczucia tak jakby pocenia się pod warstwą którą wytworzył kosmetyk. Więcej jej nie kupię. Nie czuję się odstresowana, ukojona..
Wyjeżdżam jutro więc prawdopodobnie nie będzie mnie cały weekend :( Będę za Wami tęsknić.
Ściskam Was, miłego wieczorku
Kasia
Miłego wyjazdu i nigdy więcej takich maseczek :).
OdpowiedzUsuńgdzie Ty wyjeżdżasz? tak nas tu zostawisz? niedobra Kasia :P
OdpowiedzUsuńbaw się dobrze :*
a maseczkę wymaż z pamięci, jak taka brzydalowa :D
Nie lubię firmy i nawet fajnie, że Ci się nie spodobała.. bo bym miała dylemat ;P
OdpowiedzUsuńKosmetyki Lirene jakoś nigdy mnie nie zachwyciły, więc teraz je raczej omijam :)
OdpowiedzUsuń