NCBS Acid Cream, CHARMINE ROSE

Witam,
Dziś obiecana recenzja mojego październikowego ulubieńca w kategorii "pielęgnacja twarzy".
Mowa o kremie NCBS z kwasami marki Charmine Rose.

Ostatnio mam spory problem z niedoskonałościami skóry. Coś mi ewidentnie zaszkodziło. Nie wiem czy to wina diety, (za dużo czekolady..). Czy używałam przez dłuższy czas nieodpowiedniego kosmetyku. Może stres. Może za rzadko kąpię pędzle, albo powinnam częściej zmieniać pościel na poduszce. 

Starałam się wszystko, co może ewentualnie szkodzić wyeliminować. Nawet na dłuższy czas zrezygnowałam z makijażu. Chodziłam na peelingi kawitacyjne. Stosowałam maseczki oczyszczające z glinki. Nie rozwiązało to problemu w zdecydowany sposób. 
Wcześniej miałam problem z niedoskonałościami w strefie T. Najgorzej bywa oczywiście przed okresem. Wtedy na brodzie pojawiają mi się bolesne wypryski. Ale nie było tak tragicznie, dopóki na policzkach ne pojawiły się te drobne krosteczki, których za nic nie mogłam się pozbyć.

Krem NCBS jest idealnie dopasowany do bieżących potrzeb mojej skóry.
Czyli dla skóry tłustej lub mieszanej ze skłonnością do trądziku. 
Redukuje zmiany potrądzikowe i zmiany łojotokowe bez wskazań do leczenia dermatologicznego. Można go stosować na dzień lub na noc, jest odpowiedni zarówno dla kobiet i mężczyzn w każdym wieku.
Ale należy stosować go raz dziennie, ze względu na bądź co bądź zawartość 8 % kwasu  migdałowego. 2% przeciwbakteryjnego kwasu salicylowego i łagodnego kwas z grupy PHA, glukonolaktonu.
Poniżej pełny skład: 

Ja próbowałam aplikacji rano i wieczorem. I zdecydowanie wolę go używać na noc. Po nałożeniu na twarz czułam szczypanie. Czytałam, że jeśli szczypanie powoduje u nas dyskomfort należy krem stosować co drugi dzień. U mnie na szczęście nie było takiej potrzeby. Ważne jest również, żeby nie stosować innych produktów z kwasami w trakcie używania kremu NCBS.
Producent obiecuje, że krem pomoże nam w redukcji przebarwień i blizn powstałych przez zmiany zapalne i po trądzikowe. Reguluje pH skóry oraz skład flory bakteryjnej. Normalizuje wydzielanie sebum, wyrównuje koloryt skóry, zmniejsza widoczność porów, zmiany trądzikowe i nadmierne świecenie skóry. Ale przy tym nie wysusza i nawilża nawet skórę przesuszoną. 

Ja akurat mam tendencje mimo tłustej strefy T, do przesuszeń na policzkach, dlatego byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie ze złożonym wyzwaniem jakie postawiła mu moja skóra. 
 Krem ma konsystencję dość gęstą, zapach specyficzny, ale w ogóle mi nie przeszkadzał, taki "leczniczo-przyjemny". Kolor, rozmydlona brzoskwinia. 

Bardzo lubię go nakładać wieczorem.
Mam takie wrażenie podczas aplikacji, że leczę swoją skórę, jakbym nakładała bandaż na ranę. I mimo tego początkowego szczypania, tak naprawdę krem NCBS moją skórę koi. 

Nie przesusza. Pory mam ewidentnie zwężone. Skóra przestała mi się błyszcześ w "tłusty" sposób, ma tylko zdrowy, łądny połysk. Jest wygładzona. Z prawego policzka znikły zupełnie te drobne krostki. Z lewego jeszcze nie. Częściej śpię na lewej stronie twarzy, więc może tu leży po części przyczyna.
Byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie ze zmianami w gruczołach łojowych, które pojawiają się regularnie raz w miesiącu na mojej brodzie. Będą krosty przed okresem, czy też nie?
Były. Ale tylko dwie i zdecydowanie mniejsze. 
Skuteczność kremu oceniam bardzo wysoko. Ciekawa jestem czy sytuacja wróci do stanu sprzed stosowania kremu, gdy go przestanę używać. Ale mam zamiar reguralnie coś takiego fundować mojej skórze, gdy pojawi się taka potrzeba. Może raz na pół roku..  
Krem można kupić na stronie Charmine Rose, 50 ml kosztuje 56 zł. 
Do zalet produktu należy doliczyć jeszcze wygodne opakowanie i higieniczną aplikację. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to po miesiącu używania wytarły się literki na etykietach. 
Skuteczny, godny polecania kosmetyk. Oczywiście jeśli ktoś ma podobne problemy skórne co ja. 
Stosowałyście kiedyś kremy z kwasami? Jakie są Wasze sposoby do walki z niedoskonałościami cery? 
Pozdrawiam serdecznie
Wasza Kasia