Pierwszy z nich It's Raining Man, (o którym pisałam Wam tutaj -> klik), wspominam bardzo miło. The Olive Branch należy do tej samej linii zapachowej, co bubble bar Pop in the Bath. Także spodziewałam się podobnego słodko, słonego, morskiego zapachu. I rzeczywiście, żel pachnie niemal identycznie.
Ale po kolei, zacznijmy od składu.
Żel zawiera oliwę z oliwek
(pochodzącą z certyfikowanych upraw), sok ze świeżych mandarynek, napar z liści winorośli, sól morską oraz olejek z bergamotki.
To płyn dwuwarstwowy, należy go wstrząsnąć przed użyciem.
Konsystencję ma bardzo rzadką, ale jest wydajny.Najmniejsza butelka (100 ml), wystarczyła mi na około miesiąc używania.
Nie wysusza skóry. I ten zapach. Mnie kojarzy się z zapachem morza. Wyobraźcie sobie, że stoicie na plaży, czujecie zapach morskiej wody, owoców mandarynki, wymieszanie słodkości owocu i słonej wody. Wyjątkowy aromat. Do tego jeszcze po umyciu skóra długo nim pachnie.
Zrobiła go dla mnie Bianca:
Cena żelu zależy od jego pojemności, za 100 ml zapłacimy 4,45 £ lub 6,95 €, czyli od 22 do 28 zł. Mamy jeszcze dostępne pojemności 250 oraz 500 ml.
Bardzo lubię żele Lusha ze względu na niezwykłe kompozycja zapachowe. Miałyście kiedyś żele tej firmy? Jakie są Wasze ulubione zapachy i co jeszcze mogłybyście mi polecić?
Pozdrawiam
Kasia
Szkoda, że Lusha jeszcze nie ma w Polsce:(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo czekam na ten dzień, kiedy wreszcie się pojawi :(
Usuńja go uwielbiałam, ale zużycie ostatniej butli jednak zbliżyło mnie jeszcze bardziej do It's Raining Men :D
OdpowiedzUsuńZ tych dwóch ja też zdecydowanie wybieram It's Raining Men :) !
UsuńGdzieś pewnie przegapiłam wyjaśnienie ale skąd się Lush u ciebie bierze? Widzę, że masz to szczęście i jakieś źródło jest :)
OdpowiedzUsuńLush trafił w moje łapki dwa razy, za pierwszym razem przywiozła mi go Marti z bloga beautyandmac, za drugim razem poprosiłam Alinkę z koffer-in-berlin, która czasem jeździ do Berlina, żeby pod swojej kolejnej bytności nabyła mi kilka rzeczy. Także po prostu proszę koleżanki o przysługę :)
UsuńZawsze mnie cieszy, gdy Ciebie coś cieszy :)). Ale ten faktycznie łaadnie pachnie :).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie i tak inaczej :)
Usuńja mialam tylko raining men, zazwyczaj kupuje tansze zele pod prysznic, bo to kosmetyk ktory mam na sobie 2-3 min :) wole wydawac wiecej na pielegnacje do twarzy i kolorowke :) ale ten musze obwachac, kto wie, moze przepadne :D
OdpowiedzUsuńJa żele Lusha wybieram póki co z najmniejszą pojemnością 100 ml powodowana głównie ciekawością :)
UsuńKuszą te żele, ale stanowczo za drogie...Boskie zapachy można znaleźć choćby w żelach Kneipp, które też są dość naturalne i pachną przepięknie (3,95 Euro za 200-250 ml), na pewno znalazłoby się kilka innych przykładów...Może w jakiejś promocji bym się skusiła, ale takie 100 ml to ja w 3 dni zużyję, więc raczej się nie opłaca za taką cenę.
OdpowiedzUsuńMnie kusi Ponche :P
Słyszałam o firmie Kneipp i planuję jakieś zakupy ich produktów w przyszłości. Mnie te 100 ml wystarcza na około trzy tygodnie używania, także tak sobie eksperymentuję z Lushem, lubię nowinki zapachowe :) Muszę przeczytać jak pachnie Ponche :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żadnego żelu z Lusha, w pierwszej kolejności chciałabym wypróbować It's Raining Man lub Happy Hippy :)
OdpowiedzUsuńHappy Hippi to ten z grapefruitem? It's Raining Man uwielbiam :)
Usuń