A teraz pora na obiecane pomadki i błyszczyki.
Napiszę o tym i lecę ćwiczyć. Już późno. Po ćwiczeniach czeka na mnie nagroda, pokazać Wam jaka?
Błyszczyki w tej chwili mam tylko trzy.
Używam ich na co dzień, wszystkie trzy na równi lubię.
Pierwszy od lewej to Loreal Glam Shine Reflexion nr 174 Sheer Peach, w środku Smashbox O-Gloss (nie mogę znaleźć numerka, może dlatego, że to miniaturka) oraz Clinique Superbalm Moisturizing Gloss nr 10 Grapefriut.
Wyraźniejszy kolor daje tylko Loreal, reszta jest prawie transparentna. Wszystkie trzy uważam za idealne do letnich, dziennych makijaży.
A teraz pora na moją kolekcję szminek. Wolę szminki od błyszczyków, są trwalsze i sprawiają że czuję się posiadaczką czegoś luksusowego. To taka miła świadomość. Są one bardziej kobiece, eleganckie, szykowne..
Zacznę od tych które najczęściej stosowałam w czerwcu. Czyli od moich czerwcowych gwiazdeczek.
Pierwsza z nich to szminka Diora Rouge Dior, (którą kupiłam ze jedyne 15 zł :))) nr 314 Beige Angelique. Beżowa, bardzo delikatna, super komponowała się z moim skromnym czerwcowym zamysłem makijażowym.
Kolejna to szminka z właściwościami błyszczyka, bardzo delikatna, ale ślicznie komponująca się z opalona skórą Rouge Coco Shine Chanel nr 70 Sourire.
Teraz przedstawię pozostałe szminki, już bez odznak czerwcowych.
Dior Addict nr 578 Diorkiss (może kojarzycie, to ta z reklamy z Kate Moss), świetna, polecam również do nakładania palcem (wklepywania). Daje dużo subtelniejszy efekt.
Poniżej moja pierwsza czerwień na ustach w wydaniu Chanel Rouge Allure nr 84 Flamboyante.
I ostatnia, ale pierwsza szminka jaką sobie kupiłam w życiu, tym razem kojarzona z reklamy z Vanessą Paradise, Rouge Coco nr 05, Mademoisel'e.
Dziękuję Wam ślicznie za uwagę. Pędzę ćwiczyć.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz