Kochani!
Jestem gotowa do pierwszej recenzji kosmetyków Phenome. Jeszcze tylko sekunda, nakremuję nim dłonie, by czując jego waniliowy i cytrusowo - kwiatowy aromat utrzymać taki poziom zachwytu, na jaki ten krem zasługuje.
No dobrze, Phenome robi najlepsze kremy do rąk jakich używałam w życiu. To po pierwsze. A po drugie, one uzależniają. Szczerze ostrzegam! Mam ochotę kremować sobie dłonie na okrągło.
Teraz porcja konkretów. Skład:
Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**,
Glycerin**,
Dicaprylyl Carbonate**,
Cocos Nucifera (Coconut) Oil*,
Macadamia Ternifolia Seed Oil / Macadamia Integrifolia Seed Oil*,
Glyceryl Stearate**,
Isopropyl Palmitate**,
Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*,
Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*,
Shorea Stenoptera Seed Butter*,
Stearic Acid**,
Glyceryl Stearate Citrate**,
Persea Gratissima (Avocado) Oil*,
Hydrogenated Vegetable Oil*,
Aqua**,
Panthenol,
Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract*,
Carica Papaya Fruit Extract*,
Tocopherols**,
Dehydroacetic Acid,
Parfum**,
Xanthan Gum**,
Vaccinium Myrtillus Fruit Extract**,
Hydrolyzed Wheat Protein**,
Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed Extract**,
Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**,
Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract**,
Tocopheryl Acetate,
Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil**,
Mel**,
Sodium Phytate**,
Benzyl Alcohol,
Caramel**,
Geraniol***,
Limonene***,
Linalool***
Czyli 98,5 % składników pochodzenia naturalnego, z czego 62,1 % wód roślinnych (cytrynowej, aloesowej i migdałowej) i tylko 1,5 % składników innych niż naturalne, a to dlatego, że nie było możliwe pozyskanie ich naturalnych odpowiedników.
Troszkę pomogę w rozszyfrowaniu składu, oprócz już wymienionych wód roślinnych, które dostarczają skórze moc minerałów i witamin mamy jeszcze cukier i betainę z trzciny cukrowej, pomagające utrzymać odpowiedni poziom wilgotności skóry. Nawilżające i natłuszczające olej arganowy i masło Shea, ekstrakt z owoców liczi. Nawilżającą, przeciwstarzeniową oliwę z oliwek, odżywiający i chroniący olejek jojoba. I tu ciekawostka, ekstrakt z owoców goji. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Wyglądają one tak:
To owoce kolcowoju pospolitego, który rośnie w Himalajach. Mają one właściwości przeciwutleniające, dodają skórze witalności i energii.
Krem dostępny jest w pojemnościach 15, 50, 250 ml. Najbardziej optymalna wydaje mi się 50, 250 nie zmieści się do torebki, a 15 jest nieekonomiczna, bo kosztuje aż 25 zł, podczas gdy za 50 ml, czyli ponad trzy razy tyle płacimy 50 zł.
Poza tym zachęcam do korzystania z promocji, sklep robi je regularnie. Często są to obniżki nawet do 50 %. Wtedy można upolować swój ulubiony kosmetyk.
Ja "w celach badawczych" zakupiłam tylko 15 ml.
Konsystencja niezbyt gęsta.
Opakowanie w kolorze ecru, proste i eleganckie.
Krem ma formułę "anty-aging" , czyli zapobiega starzeniu się skóry i pobudza ją do odnowy i regeneracji. Dodatkowo nawilża, odżywia i chroni przed przesuszeniem i czynnikami zewnętrznymi.
"Od pierwszej chwili widać efekt, skóra ma połysk, miękkość, robi wrażenie nawilżonej, gładkiej. Naprawdę widać, efekt, zwłaszcza na wysuszonej skórze" - to opinia mojej mamy :)
A teraz moja, ZAPACH, ACH TEN ZAPACH!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I rzeczywiście skóra jest wygładzona, bardziej jedwabista, delikatniejsza.
Po prostu jest świetny, i tyle.
Wasza Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz