Hej hej.
Pierwsza recenzja - na ruszt masła do ciała na wagę z masłem Shea.
Zaopatrzyłam się w nie w sklepie Oragnique, wiem że są również dostępne w mydlarni Franciszka.
Wyglądają o tak:
Źródło zdjęcia
Na początku ogarnął mnie masełkowy szał. Kupiłam zapachy: afryka (nuty afrykańskich kwiatów), białe piżmo, róża oraz mango z lawendą. Inne dostępne zapachy to np. magnolia, pomarańcza z chili, len, grecki (winogrona), korzenny (coś jak męskie perfumy).
Nie wiem czemu, ale byłam przekonana że te masła są w 100 % naturalne, wzbogacone tylko olejkami eterycznymi. Niestety, przypałętał się tam również PEG8 i na pewno nie jest to czyste masło Karite.
Konsystencja, coś jak biały smalec. Wydajność przeciętna.
Aplikacja, najpierw trzeba kawałek rozgrzać w dłoni i rozetrzeć, zamienia się wtedy w olejek.
Trzeba dokładnie rozetrzeć żeby pozbyć się grudek. Jeśli jesteście zainteresowani, mogę wkleić kilka zdjęć ze sposobu użycia produktu, jeśli jest taka potrzeba zgłoście to proszę w komentarzach.
Plusy:
+ zapach, długo utrzymuje się na skórze, następnego dnia pachnie nim również moja piżama, z dostępnych nut każdy może znaleźć coś dla siebie
+ idea kupowana na wagę, można kupić niewielką ilość produktu, wypróbować różne zapachy, poeksperymentować
+ cena, za 100g płacimy około 28 zł, ale można kupić mniejszą ilość produktu, więc nie musimy wydawać aż tyle
Minusy:
- aplikacja, to jednak odrobinę kłopotliwe rozcierać grudki
- efekt, myślałam że coś tak tłustego, naprawdę porządnie nawilży, ale następnego dnia skóra znowu jest spragniona nawilżenia, balsam nie pozostawia po sobie dłuższego uczucia komfortu, ale tłustą i błyszczącą powłokę
Reasumując, nie będę już tego kupować, ale myślę że będzie to bardzo ciekawa propozycja jako olejek do masażu, ze względu na piękne aromaty i "olejkowatą" konsystencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz