Witajcie Kochani,
Dzisiejszym wpisem otwieram na blogu nowy cykl "Zdrowe poniedziałki". Dam w nim upust swojej coraz bardziej rozpędzającej się fascynacji zdrowym stylem życia. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że taka tematyka staje się moją pasją. Nie był to szybki proces. Ale opisanie Wam jak i dlaczego do tego doszło, to temat na osobny odcinek.
W planach posty m.in. o tym co mnie inspiruje, przygotowywaniu zdrowych posiłków do pracy, aktywności fizycznej, recenzje książek, opinia o diecie Ewy Chodakowskiej i wiele innych.
Na początek chciałam Wam pokrótce opowiedzieć o kilku gadżetach, których używam do ćwiczeń w domu. Bez niektórych nie wyobrażam sobie areobiku, inne są urozmaiceniem, które sprawia że ćwiczenia mnie nie nudzą.
Zacznijmy od rolki w biało różowe kropki. Jest to urządzenie, które fachowo nazywa się foam roller, rolka lub po prostu wałek. Ma ono za zadanie zniwelować napięcie mięśniowe i służy do wykonywania automasażu. Są różne rodzaje rolek. Tradycyjne do masażu ogólnego (nóg, pośladków, pleców) i bardziej precyzyjne (pojedyncze i podwójne piłki) np do masażu poszczególnych odcinków kręgosłupa, czy trudno dostępnych punktów. Rolki mogą być gładkie albo o wyżłobionej powierzchni. Te drugie lepiej sprawdzą się w walce z cellulitem i wspomaganiu usuwania toksyn z organizmu. Rollery różnią się też pod względem twardości, dobieranym w zależności od stopnia napięcia mięśniowego, wytrzymałości na ból, czy masy ciała. Ja posiadam uniwersalną rolkę o najniższym stopniu twardości, zalecaną dla osób początkujących z wysokim napięciem mięśniowym. Mimo wysokiego prógu bólu zdecydowałam się na najmiększy model. "Twardsze nie zawsze znaczy lepsze". Wolałam przyzwyczaić swój organizm do tej formy masażu, a nie porywać się od razu na twardszy model. Jak się okazuje słusznie, bo momentami masaż jest ciągle bolesny. I zdecydowanie nie jestem jeszcze gotowa na średni stopień zaawansowania. Dodam jeszcze, że w planach mam zakup osobnej rolki dedykowanej specjalnie dla kręgosłupa. Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda masaż wykonywany foam rollerem zerknijcie np tutaj:
Bloczek do jogi używałam może dwa razy. Ale mam nadzieję, że okaże się bardziej przydatny w przyszłości, na przykład podczas warsztatów jogi na Mazurach, na które wybieram się w kwietniu. Dla odmiany ciężarków używam bardzo często, ale wkrótce będę musiała nabyć większe, bo te dwukilogramowe są już dla mnie za lekkie.
Największym zaskoczeniem z dzisiejszego zestawienia okazał się dla mnie fioletowy odważnik z uchwytem, który fachowo nazywa się kettlebell. Kupując go nie spodziewałam się, że aż tak polubię ćwiczenia z jego użyciem. Trening z kettlebell zwiększa siłę mięśni, ale w odróżnieniu od hantli działa też ogólnorozwojowo, bo ze względu na przesunięty środek ciężkości angażuje więcej grup mięśniowych.
Moim najnowszym nabytkiem jest piłka do ćwiczeń. Ćwiczyłam z nią dosłownie kilka razy, ale było bardzo ciekawie i wesoło. Miałam kłopoty z utrzymaniem równowagi i często z niej spadałam. Niestety zajmuje dużo miejsca w mieszkaniu. Ale na plus policzę, że moja córka używa jej jako krzesło :)
Matę do jogi rozkładam praktycznie za każdym razem, gdy ćwiczę w domu. Ciężko mi wypowiadać się na jej temat szczegółowo, bo nie mam porównania z innymi matami. Ale jestem z niej zadowolona. Ma odpowiednią grubość i raczej nie ślizgają się na niej dłonie.
Wszystkie wyżej opisane produkty kupiłam w TK Maxxie. Jedynie rolkę zakupiłam na Allegro. Ale też zależało mi na wysokiej jakości rolce konkretnej marki (Blackroll). Wolałam wydać więcej i mieć sprzęt na lata, niż zapłacić połowę mniej i wyrzucić rolkę po kilku użyciach. Tak właśnie zrobił mój kolega, bo kupiona przez niego rolka bardzo szybko się złamała. Mała rada - unikajcie rolek pustych w środku, mają tendencje do pękania.
Jestem bardzo ciekawa, czy stosujecie któreś z wymienionych przeze mnie urządzeń. Jakie macie z nimi doświadczenia. Mam nadzieję, że nowy cykl Was zaciekawił i będziecie do mnie zaglądać w każdy poniedziałek. Serdecznie zapraszam! :)