niedziela, 31 sierpnia 2014

Sierpniowe chciejstwa

Dzień dobry Kochani,
Zapraszam na sierpniową listę chciejstw :)



1. Bluza z ciekawym wzorem
Chciałabym znaleźć ciepłą bluzę na chłodniejsze dni. Ciekawe wzory ma marka Aloha From Deer, jest jedno ale, ich bluzy są w 100 % z poliestru. Będę musiała się jeszcze zastanowić, czy taki zakup ma sens..

2. Nowy bronzer
W moim bronzerze Givenchy ukazało się metalowe denko, powoli zaczynam rozglądać się za następcą. Wstępnie myślałam o marce Clarins, Body Shop, Guerlain... Macie dla mnie jakieś podpowiedzi? Jaki  bronzer polecacie?

3. Róż Hourglass
Jak zwykle naoglądałam się go na zagranicznych kanał urodowych na You Tubie i mnie zauroczył. Nie mam pojęcia, który kolor wybrałabym i pewnie nie prędko uda mi się go zdobyć, ale póki co tylko patrzę i podziwiam, bo te róże są po prostu prześliczne.

4. Krem Pose 
Bardzo dobre składy, ciekawe opakowania i do tego ze względu na wyjątkową delikatność, są polecane przez chirurgów plastycznych do stosowania po operacjach plastycznych. Jestem bardzo zaintrygowana!

5. Perfumy Isle Ryder od Hylnds by D.S. & Durga
Chodzę koło tych perfum od dawna, mam nadzieje że w końcu nasze ścieżki się przetną. Nie będę Wam o nich za wiele opowiadać, mam nadzieję, że będę mogła w przyszłości zrobić osobną recenzję. Dziś wymienię tylko nuty zapachowe: pączki topoli, szyszki jodły, wiązówka błotna, janowiec ciernisty, jaśmin, norweski świerk, miód pitny, przytulina wonna, sitowie. Niepowtarzalne. Nie ma takiego drugiego zapachu.

6. Herbaty i kosmetyki MIYU Beauty
Kolejny niedostępny w Polsce produkt :( Ale wejdźcie tylko na ich stronę (klik) i zobaczcie jakie to wszystko śliczne, kobiece i pastelowe i do tego naturalne!! 

A co Wam ostatnio chodzi po głowie?

Miłej niedzieli


środa, 27 sierpnia 2014

Moje pierwsze perfumy

Witajcie Kochani,
Dziś chciałam poruszyć temat pierwszych perfum. Opowiem o moich pierwszych prawdziwych perfumach. I będę chciała poznać Wasze :)

Moje pierwsze perfumy przed duże P dostałam od mamy. Chodziłyśmy po sklepach szukając sukienki na studniówkę i weszłyśmy do perfumerii. Nie wiem jak to się stało, że powąchałam Organzę. To musiało być przeznaczenie, że poprosiłam akurat o ten flakon i że spodobał mi się tak bardzo. Pierwsza miłość od pierwszego powąchania. Teraz wiem, że to nie zdarza się często. Ale wierzcie mi, licealistki przed studniówką, jaką byłam wtedy, nie stać na perfumy Givenchy. I w sumie nie wiem czemu mama zgodziła się je dla mnie kupić. To było bardzo szczodre, bardzo spontaniczne, podarować nastoletniej córce, bez okazji markowe, drogie perfumy. Wielki gest ze strony mamy. 

Tamten moment wiele dla mnie znaczył, dlatego do dziś go pamiętam. Pamiętam też ekspedientkę, która taktowanie milczała, powiedziała ze spokojem: "To bardzo piękny zapach". Ja nawet nie śmiałam marzyć, że mama się zgodzi! A z perfumerii wyszłam z moją czarną Organzą Indecence. I od tego momentu, używałam tych perfum przez kilka lat, jeszcze na studiach, dopóki ich nie wycofali, co przyjęłam z rozdartym sercem. Do niedawna miałam resztkę perfum na dnie ostatniego flakonu, którą zostawiłam specjalnie po to, by nie zapomnieć zapachu. Ale gdy zaczęłam pisać ten tekst i chciałam ostatni flakon Organzy dla Was sfotografować, okazało się, że mama go wyrzuciła  (zostawiłam perfumy w domu rodzinnym). Bardzo szkoda.. 

Zdumiewa mnie wybór jakiego dokonałam w wieku 18 lat. Czarna Organza jako jedna z niewielu  kobiecych zapachów nie posiada żadnej nuty kwiatowej. Nie jest to typowy zapach dla nastolatki, o nie!!! To korzenna, egzotyczna, zmysłowa kompozycja. Niesamowicie kobieca i sensualna. Słowo indecence, czyli nieprzyzwoity, dobrze oddaje niemalże seksualny charakter tego zapachu.


Perfumy powstały w 1999 roku, dostałam je, jak się okazuje tuż po premierze. Czyli byłam im wierna od ich narodzin, do smutnego końca. Dlaczego wycofuje się takie piękne kompozycje!?!

Autorzy zapachu to Norbert Bijaoui i Jean-Claude Delville

Nuty głowy: paczula, brazylijskie drzewo różane,
Nuty serca:  śliwka, cejloński cynamon,
Baza: żywica bursztynowa, piżmo i wanilia. 

Och Boże!! Jakiż to był cudowny zapach!!! Bogaty, ciepły słodki, Niesamowicie intensywny, mocny i trwały. Najpiękniejsza orientalno-korzenna uczta w jakiej było mi dane brać udział. A ten doskonały cynamon!! Mmmm... Ileż zachwytów nad złotym cynamonem z czarnej Organzy znajdziecie w opisie perfum na polskich i zagranicznych stronach...

A teraz Wasza kolej, jakie były Wasze pierwsze perfumy i w jakich okolicznościach je otrzymaliście? Opowiedzcie mi proszę.

Cudnego dnia














wtorek, 26 sierpnia 2014

Różności - co lubię w sierpniu

Witajcie Kochani,
Zapraszam na post z ulubieńcami kończącego się sierpnia. Będzie troszkę pielęgnacji, pojawi się coś z kolorówki, a także film i książki miesiąca. Pojawi się również coś na ząb!

Zaczynamy!!


Oj chyba sporo czasu minie, zanim koral znowu zacznie dominować na moich ustach. Intensywne korale i róże to odcienie, które uwielbiam latem. W dodatku pięknie wyglądają na tle lekko opalonej skóry. Ulubiony koral w mojej kolekcji to pomadka marki Tarte, odcień Coral Blossom. Piękny koral wpadający w róż, z delikatnymi złotymi drobinkami. Pomadka oprócz radosnego i oryginalnego opakowania, ma jeszcze wartościową zawartość. Wzbogacona masłem cupuacu, murumuru, shea i prowitaminą A formuła pielęgnuje i dba o naszą skórę. Szminka przepięknie prezentuje się na ustach. Cechuje ją również trwałość (moja koralowa pomadka Mac znika o wiele szybciej), w przypadku Tarte dużo rzadziej dokonuję poprawek makijażu w ciągu dnia.

Jeśli chodzi o pielęgnację od dawna w gronie ulubieńców znajduje się żelowy krem nawilżający do cery problematycznej marki REN (to już moje czwarte opakowanie!), który ma za zadanie łagodzić podrażnienia skóry, redukować zaczerwienienia oraz przebarwienia pozapalne oraz przywracać odpowiedni stopień nawilżenia.


Krem stosuję rano i wieczorem. Rano bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż, a wieczorem przynosi ukojenie i ulgę po całym dniu. Delikatnie matowi skórę, łagodzi wszelkie, nie tylko potrądzikowe podrażnienia, niweluje zaczerwienienia i przebarwienia. Jest lekki, nie zapycha. Mocno pachnie olejkami eterycznymi, uwielbiam aromat tego kremu! Opakowanie typu airless jest super wygodne, higieniczne i wyciskamy krem dosłownie do ostatniej kropli. Moja skóra go kocha! Jedyny minus jaki widzę to wydajność, krem starcza mi jedynie na miesiąc, a nie należy do tanich (130 zł za 50 ml). 

Kolejny ulubieniec do pielęgnacji tym razem okolic oczu to maska z jedwabnej tkaniny pod oczy marki Orientana. Moja ulubiona wersja to czereśnia japońska (działa kojąco, likwiduje cienie, przebarwienia i zmarszczki) oraz kaskaryla (likwiduje zmarszczki i ujędrnia). Występuje jeszcze zmniejszająca opuchnięcia z rozmarynem, ale zdecydowanie wolę dwie pierwsze.


Jestem zwolenniczką wzbogacania pielęgnacji okolic oczu. Często poprzestajemy tylko na kremie, a warto podarować tej cienkiej i wyjątkowo delikatnej skórze coś ekstra! Dlatego bardzo dobrym rozwiązaniem są wszelkie maseczki w formie płatków, czy kompresu. Te z Orientany wyraźnie poprawiają wygląd okolic oczu, delikatnie wygładzają zmarszczki i rozjaśniają spojrzenie. Płatki ściśle przylegają do skóry, przez co wspomagają wnikanie substancji aktywnych. Troszkę denerwuje mnie aplikacja, ciężko je dokładnie przykleić i często się marszczą, ale efekt wynagradza te drobną niedogodność. Opakowanie zawiera dwa jednorazowe płatki w cenie ok. 11 zł.

Mineralny dezodorantu Nuxe o długotrwałym działaniu z naturalnym pudrem ałunowym i srebrnym używam od niedawna, a już w pięknym stylu znalazł się w gronie ulubieńców. Zakupiłam go skuszona recenzjami Czarnej Ines z bloga Ines Beauty i wiem że na jednym opakowaniu się nie skończy. 


Jestem zachwycona, składem, ślicznym zapachem, delikatnością i skutecznością. Dezodorant zawiera również płatki kwiatów pomarańczy i migdałowca. Można spokojnie stosować go nawet po depilacji.

Przyszedł moment na ulubione książki sierpnia. Wróciłam do swojej starej znajomej Emily Giffin ("Coś niebieskiego", "Coś pożyczonego", "Dziecioodporna"). Było to bardzo udane spotkanie po latach. Powieści Giffin połyka się jednym tchem, nie jest to wysokich lotów literatura kobieca, ale mam wrażenie że oparta na doświadczeniach autorki i przez to bardzo autentyczna. I nie ukrywam, cudownie relaksująca. 

Marienne z powieści "Pewnego dnia" to kobieta, która odniosła sukces, jest producentką serialu, ma wspaniałego partnera i poukładane, niemalże perfekcyjne życie. Pewnego dnia w drzwiach Marianne staje jej osiemnastoletnia córka Kirby, którą Marienne oddała po porodzie do adopcji. Czy kobiety zbliżą się do siebie, jak Kirby zmieni poukładane życie Marienne? Przeczytałam w jeden wieczór z wielką przyjemnością, nie mogłam się od tej książki oderwać! 

Kolejna powieść, opowiada o Tessie i Nicku Russo, którzy od siedmiu lat tworzą udane małżeństwo z dwójką dzieci. Podczas kolacji z okazji siódmej rocznicy, Nick odbiera telefon ze szpitala. Telefon, który zmieni ich życie. Tego wieczoru doktor Nick Russo pozna Valerie. "Siedem lat później" to powieść o zdradzie. O różnych jej aspektach, zarówno z perspektywy zdradzanej żony, ale również kochanki. Emily Giffin próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czy po zdradzie można dalej współtworzyć udany związek. Bardzo Wam polecam.


Największe wzruszenie i jednocześnie najlepszy film sierpnia to opowieść o miłości "Gwiazd naszych wina". Chora na raka Hazel za namową rodziców idzie na spotkanie grupy wsparcia, gdzie poznaje Gusa... Dziewczyny!! Na tym filmie nie da się nie płakać. I to nie pod koniec. O nie!! Ja płakałam już po 20 minutach. I tak do końca kilka, jeśli nie kilkanaście razy. Radzę Wam zaopatrzyć się w wielkie pudło chusteczek.


Przepiękna historia, uroczy bohaterowie, musicie to obejrzeć!! Wobec tego filmu nie da się przejść obojętnie.

Ostatni akcent, to smakołyk :) Doprawdy nie rozumiem czemu tak późno spróbowałam mrożonego jogurtu z owocami. Przecież jest obłędnie pyszny! I można dodawać do niego różne owoce (preferuję truskawki, z braku truskawek wybieram arbuza). To smakołyk, który pewnie wkrótce pożegnam, bo niestety często się przeziębiam, a w okresie jesienno zimowym się to wzmaga.


To już wszyscy ulubieńcy. Znacie ich może? A jakie są Wasze ulubione kosmetyki, książki, filmy, smakołyki w sierpniu? 

Cudownego dnia!




niedziela, 24 sierpnia 2014

Sposoby na poprawę humoru w deszczowy dzień

Witajcie Kochani,
Tak stało się, w powietrzu czuć jesień. Za oknem deszcz, trzeba przygotować się na pożegnanie lata i więcej takich deszczowych dni. Dziś podzielę się z Wami sposobami na poprawę humoru, gdy za oknem szaro i mokro. Nie są to odkrywcze rzeczy, ale na mnie działają :)


1. Posprzątaj, oczyść przestrzeń. (jeśli Wasza przestrzeń jest posprzątana, możecie przejść od razu do punktu drugiego ;). Ciężko będzie poprawiać sobie humor w bałaganie, na mnie działa on przygnębiająco. Dobrze czuję się w wysprzątanym pokoju, w takim miejscu można zacząć prawdziwie odpoczywać. Dodatkowo porządek sprawia, że przybywa mi energii i nabieram chęci do działania. Można pójść o krok dalej i uporządkować kilka szuflad, do których dawno nie zaglądaliśmy, a zalega w nich mnóstwo niepotrzebnych szpargałów. Albo przygotować wstępnie szafę  na jesień.

2. Zapal świeczkę. Zadbaj o atmosferę. Zapal świeczkę zapachową, albo wosk w kominku. Od razu zrobi się bardziej wyjątkowo i zwykły szary dzień nabierze kolorów. Wraz z ochłodzeniem pogody, częstotliwość używania przeze mnie świeczek i zapachowych gadżetów wzrasta. Wybieram też zupełnie inne zapachy niż latem, cieplejsze, bardziej apetyczne, niekiedy z korzenną nutą.. Na pewno wybiorę coś z kolekcji na jesień 2014 marki Yankee Candle, Indian Summer. Słyszeliście już o niej? Jeśli nie, szybciutko przedstawię Wam zapachy. 

Wild fig - czyli słodki, bogaty, aromat dzikich fig. Nie przepadam za figami, ale kto wie, może mi się spodoba...

Amber Moon - bardziej złożona kompozycja, gdzie woń ciepłego bursztynu łączy się z paczulą i drzewem sandałowym. Czuję się zaintrygowana :)

Honey Glow - kolejny mój typ, miodowy, ciepły i przytulny zapach.

Ginger Dusk - połączenie słodkich, orzeźwiających cytrusów ze szczyptą ostrego imbiru. Nie moje klimaty, ale gdy będę w pobliżu sklepu YC, na pewno powącham.

Który z zapachów kolekcji Indian Summer przypadł Wam do gustu?

 
Planuję też kupić kilka smakowitych wosków Kringle i poszperać w ofercie Woodwick.

3. Zrób coś kreatywnego. Ten punkt daje największe pole do popisu. Pomysłów jest mnóstwo, możecie coś ugotować, upiec (ja w tym momencie powinnam zabrać się za tartę cytrynową ;), namalować obraz, czy zrobić domowej roboty maseczkę do twarzy. Poniżej kilka prostych przepisów na maseczki, do których składniki na pewno znajdziecie w kuchni :)




Wszystkie przepisy pochodzą z bardzo fajnej książki:


Możecie też zrealizować jakiś projekt DIY. Zachwyciły mnie ostatnio dekoracje na drzwi z parasoli i kwiatów, prawda że ładne? I nie są chyba takie trudne do zrobienia. Oczywiście może się okazać, że nie macie w domu wszystkich potrzebnych do zrealizowania projektu elementów, możecie wtedy poszukać inspiracji w internecie, na projekty które zrealizujecie podczas następnego deszczowego dnia. Szukanie inspiracji też jest przyjemne!


4. Spędź czas z bliskimi. Możesz w powyższe działania zaangażować bliskich. Moja córcia jest zawsze chętna do pomocy we wszelkich kreatywnych akcjach. Czasem wystarczy po prostu przytulić się do ukochanego domownika, męża, chłopaka, dziecka, kota, czy psa. Albo zagonić towarzystwo na kanapę, zrobić popcorn i zarządzić wspólne oglądanie bajek Disneya.

5. Niezawodne trio - koc / herbata / książka. A jeśli nie masz ochoty na bardziej aktywne działanie, zaparz pyszną herbatę albo zrób sobie kubek gorącej czekolady (obowiązkowo bita śmietana i pianki ;), owiń się ciepłym kocykiem i poczytaj książkę. Takie chwile to czysta przyjemność. Nawet jak to piszę, ogarnia mnie błogość i poczucie spokoju.

A teraz Wasza kolej. Czym poprawiacie sobie humor w deszczowy dzień? Może korzystacie z takich sposobów jak ja, a może macie zupełnie metody. Czekam na Wasze komentarze :)


wtorek, 19 sierpnia 2014

Plany i marzenia - moja osobista lista

Witajcie Kochani,
Niewątpliwie trzeba marzyć, trzeba próbować nowych rzeczy i mieć w zanadrzu coś, na co nie możemy się doczekać. Już dawno temu zrozumiałam, że nie trzeba odkładać marzeń i planów, a w miarę możliwości realizować je tu i teraz. 

Poniżej lista rzeczy na które mam ochotę i które być może uda mi się zrealizować w przyszłości. Są to małe bądź większe marzenia, które mam zamian zamienić w plany.



1. Zrobić własne perfumy. Na punkcie perfum jestem pozytywnie zakręcona. Dlaczego by nie spróbować zrobić własnych. W książce Klaudyny Hebdy "Ziołowy zakątek. Kosmetyki, które zrobisz w domu." jest prosty przepis na domowe perfumy. Wystarczy tylko poeksperymentować z olejkami eterycznymi, a to przecież sama frajda :)

2. Wybrać się z mężem na weekend do Pragi, Wiednia, albo z całą rodziną na weekend w siodle. Jeśli chodzi o spontaniczne podróże radzę sobie całkiem nieźle, potrafię w moment podjąć decyzję o wyjeździe, wybrać termin i kupić bilety. Następnym moim celem będzie Praga (mąż jeszcze nie widział), Wiedeń (byłam tylko przejazdem), bądź wypad z całą rodziną do ośrodka jazdy konnej, żeby Pola mogła pojeździć konno. Odziedziczyła po mnie to marzenie z dzieciństwa. A zresztą, która mała dziewczynka nie kocha koni?

3. Popracować nad wystrojem mieszkania. Dawno nic nie zmieniałam we wnętrzu swojego mieszkania. Niedawno byłam w Ikei z córcią i nabrałam ochoty na drobne zmiany, które dodadzą wnętrzu charakteru. Kilka ładnych poduszek, wywołanie i oprawienie zdjęć (wreszcie!!), nowy pled, pościel, więcej kobiecych akcentów...  Mam kilka pomysłów które chciałabym wdrożyć.

4. Zmienić fryzurę. Chodzę do fryzjera raz na kilka lat i nabrałam ochoty na zmiany. Będę musiała wreszcie wykonać telefon do mojego ulubionego fryzjera. Niby takie proste, ale wcale nie łatwo się zebrać.

5. Upiec tartę cytrynową. Tarta Cytrynowa to jeden z moich ulubionych smakołyków. Od dawna myślałam żeby upiec własną. Czas przestać myśleć i zabrać się do działania. Może znacie jakieś sprawdzone przepisy. 

A jakie są Wasze marzenia i plany??
Ściskam

 


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

MIX zdjęć - nr 4

Witajcie Kochani,
Zapraszam na kolejny, już czwarty, mix zdjęć, czyli co u mnie słychać ostatnio..


1. Wprowadzenie linii kosmetyków z olejkiem arganowym do oferty The Body Shop. Z tej okazji załapałam się na malowanie dłoni henną. Pięknie wyszło. Taki tatuaż może zdobić i przyciągać uwagę niczym oryginalna biżuteria i podobno przynosi szczęście. 2. Małe zakupy w TBS z serii z olejkiem arganowym, żel pod prysznic, balsam do ust i próbka masła do ciała. 3. Wreszcie wybrałam się z rodziną na multimedialne widowisko w parku fontann. 4. Na początku sierpnia odwiedziła nas siostra z rodziną. To nasz ostatni czas razem przed jej przeprowadzką do Kansas. Wybrałyśmy się na kolację do Dzikiego Ryżu. Tutaj Dim Sum Hacao, czyli pierożki krewetkowe w cieście ryżowym. Polecam tamtejszy koktajl na bazie mleka kokosowego z mango, szpinakiem i spiruliną. Pycha!! A jaki zdrowy :)


5. W Mood Scent Barze pojawiło się kilka bardzo ciekawych nowości, musiałam zajrzeć i powąchać. 6. A tu ja, Wasza Kasia. Zdjęcie zrobione rano, przed wyjściem do pracy. 7. Bratki to jedne z kwiatów, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Pozostałe to bzy, fiołki i stokrotki. A jakie są kwiaty Waszego dzieciństwa? 8. Wybrałam się z mamą na fantastyczną tartę cytrynową do Saint Jacques. Nigdy nie jadłam lepszej!!! Wieczór z mamą bardzo miły, musimy częściej wychodzić tylko we dwie.


9 i 11. Ostatni weekend spędziłam z rodziną nad Jeziorem Zegrzyńskim w Serocku. Zaprosiła nas tam moja mama, na coroczny plener malarski, która jest organizatorką tej imprezy. Dostałam w prezencie od jednej z uczestniczek pleneru obraz z dwoma kotkami, prawda że świetny? Tym bardziej mi miło, że zupełnie się takiego prezentu nie spodziewałam. 10. Dobroci z Galilu. Jestem uzależniona od tych paczuszek. Nie ja jedna zresztą, hihi.. 12. Obiadek w Złotym Okoniu w Serocku. Uwielbiam smażoną rybkę!! A tam podają wyjątkowo pyszną. Chyba jedna z lepszych w okolicy Warszawy.

Po więcej zdjęć zapraszam na mój instagramowy profil :)
Życzę Wam cudownego tygodnia i wielu miłych wrażeń.




czwartek, 14 sierpnia 2014

Sierpniowe nowości

Witajcie Kochani,
Czas na sierpniowe nowości :)

Na początek zakupy z drogerii.

W Rossmannie nabyłam w promocji za ok. 5 zł za sztukę dwa szampony marki Alterra, Nie używałam ich nigdy wcześniej i jestem ciekawa jak się sprawdzą. Jeśli będę zadowolona, to świetnie, bo są niedrogie i mają niezłe składy. Zdecydowałam się na wersję dla włosów łamliwych i pozbawionych blasku z morelą i pszenicą oraz na wersję migdał i jojoba, dla wrażliwej i podrażnionej skóry głowy.

Zakupiłam jeszcze kilka paczek chusteczek do demakijażu Alterry z aloesem. Wzięłam ich większy zapas, bo na nie również była promocja ok. 2,50 zł za opakowanie. Nie będę ich używać do zmywania makijażu, ale zabieram je ze sobą na fitness i przecieram nimi twarz w trakcie ćwiczeń. Całkiem niezły pomysł jak się okazuje ;)


Zdecydowałam się jeszcze na zmywcz do paznokci Isana, podobno bardzo dobry oraz  na chwalony w blogosferze neutralny płyn do higieny intymnej marki Tołpa. Żadnego z tych produktów nie używałam wcześniej.


Czarna Ines zachęciła mnie do zakupu dezodorantu marki Nuxe, używam go już od kilku dni i jestem zachwycona, składem, zapachem, delikatnością i skutecznością.  Na jednym opakowaniu na pewno nie poprzestanę.


Nie dotarło do mnie masło arganowe w ramach akcji promocyjnej marki The Body Shop. TBS się tym nie przejęło. Ja w sumie też. Może to i lepiej, bo  nie wiem czy byłabym w stanie napisać dla Was rzetelną ocenę produktu do ciała z pojemnością 50 ml. Chyba że smarowałabym same kolana ;) Mam nauczkę na przyszłość, żeby w żadne kooperacje z TBS się nie mieszać, bo nie podchodzą do tematu profesjonalnie.

Kosmetyki TBS niezmiennie lubię i byłam ciekawa linii z olejem arganowym, dlatego zdecydowałam się na zakup balsamu do ust i żelu pod prysznic. Próbkę nieszczęsnego masła dostałam gratis ;)


Byłabym zapomniała, zamówiłam jeszcze w Galilu mój ulubiony żelowy krem nawilżający marki REN do cery problematycznej i Thickening Spray od Bumble and Bumble, mający za zadanie jak sama nazwa wskazuje zwiększać objętość naszej fryzury :) Mam mało kosmetyków do stylizacji, więc bardzo się cieszę, przyda się urozmaicenie podczas układania włosów.


Na koniec niekosmetycznie. Naszyjnik z Accessorize, który zakupiłam w promocji za ok. 20 zł (wcześniej kosztował niecałe 70 zł).


To już wszystkie nowości. Znacie coś z prezentowanych przeze mnie produktów?
Pozdrawiam i miłego dnia


wtorek, 12 sierpnia 2014

Kosmetyczna inwentaryzacja cz. 4 - maski i odżywki do włosów

Witajcie Kochani!
Zapraszam na ostatnią część serii inwentaryzacyjnej :)

Na początek odsyłam do poprzednich wpisów, cz. 1cz. 2 oraz cz. 3.

Pokrótce - planuję uszczuplić zapasy kosmetyków, nie dublować i nie kupować tego co mam w nadmiarze. Przy okazji pokazuję Wam moje zapasy kosmetyczne opatrzone mini recenzjami.

Dziś zaprezentuję moją kolekcję produktów do pielęgnacji włosów, odżywek i masek, ale nie szamponów. Tych mam w miarę rozsądną ilość, więc nie ma co denkować ;)
Zaczynamy!!


Na początek ukochane odżywki marki Nature's Gate, które zawsze kupuję u siostry. Zachwycają składem, zapachem, działaniem, ceną, wydajnością... Jedyny minus - niestety nie są dostępne w Polsce. I w tym akurat przypadku bardzo się cieszę, że mam spory zapas. Polecam bardzo, bardzo, bardzo, jeśli tylko macie możliwość zakupu.  Odsyłam do dokładniejszej recenzji na ich temat, (klik).


Kolejna to jeszcze nigdy nie używana maska jednej z moich ukochanych "włosowych" marek John Masters Organics. Maska intensywnie odżywia, przywraca nawilżenie i witalność suchym i zmęczonym włosom, zawiera m.in. olejek lawendowy i awokado, masło shea, rumianek, proteiny sojowe i pantenol. Jestem jej bardzo, bardzo ciekawa, ale czeka cierpliwie na swoją kolej.

Za to od dłuższego czasu używam głęboko regenerującej maski Phenome. Ta maska ma moc!! Ale muszę bardzo uważać z jej dawkowaniem, bo gdy nałożę za dużo, obciąża włosy. Jest bardzo esencjonalna, to prawdziwa bomba dobroci dla włosów. Oddzielna recenzja wkrótce.


Ostatnie dwa produkty nie mają tak imponującego składu jak powyższe. Maskę marki Balea bardzo lubię. Z bananową odżywką z The Body Shop jeszcze nie wiem czy się zaprzyjaźnię. Ale po kolei. 

Maska Balea z ekstraktem z fig i pereł jest przeznaczona do włosów pozbawionych połysku. Ma przyjemny, choć lekko chemiczny zapach, całkiem przyzwoite działanie i co najważniejsze lubią ją moje włosy. Stosuję ją jako przerywnik w głównie naturalnej pielęgnacji włosów.

Odżywka z The Body Shop ma całkiem niezły skład, przyjemny zapach (moim zdaniem szampon z tej serii pachnie jednak zdecydowanie bardziej bananowo!), ale jeszcze nie wiem do końca, czy lubią ją moje włosy. Stosowałam ją chyba tylko trzy razy. Szamponu na pewno nie lubię, bo dostałam od niego łupieżu i na razie boję się go używać.


To już wszystko. Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrać się za zużywanie zapasów :)
A jak u Was wygląda kwestia kosmetyków do pielęgnacji włosów, jesteście minimalistkami, czy lubicie różnorodność?

Super dnia


niedziela, 10 sierpnia 2014

Różności - co lubię w lipcu

Witajcie Kochani,
Moje ulubione różności z ostatniego miesiąca troszkę spóźnione. Ale nie szkodzi, nadal odegrały niewątpliwą rolę w umilaniu mi życia i te 10 dni opóźnienia im tego nie odbierze ;)


Będzie kosmetycznie, ale nie tylko.. A zresztą zaraz się przekonacie :)

Zakochałam się w błyszczykach Clarins, chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, żeby używanie błyszczyka sprawiło mi tyle frajdy. Mowa o Instant Light Natural Lip Perfector. Jestem posiadaczką odcienia nr 02, Reflet Corail. I tak, przyznaję się, mam ochotę na więcej!! Cudownie pachnie, nie wysusza ust, a nawet delikatnie je pielęgnuje i ma zaskakującą formę aplikacji. Nie zdradzę Wam jaką, też będziecie miały niespodziankę, a co! No chyba że znacie i kochacie te błyszczyki tak jak ja, to niespodzianki nie będzie :P No dobrze, czy są tu jeszcze jakieś wielbicielki błyszczyków Clarins?? Ręka w górę! Pisać mi tu szybciutko, jakie macie odcienie??  O, a przy okazji w sklepie internetowym  Douglasa są teraz w promocji -28 %, kosztują 49 zł, także to dobry moment żeby je przetestować albo uzupełnić zapasy o nowy odcień ;) 


Perfum (a raczej wody toaletowej) D&G nr 3, L'Imperatice używam od dawna. Na pewno kojarzycie serię inspirowaną kartami tarota, gdzie każdy z zapachów utożsamia inną osobowość. Proste opakowanie, ciężka bryła, różowy płyn, prosta biała naklejka i zakrętka jak od detergentu ;) Tak, zakrętka zdecydowanie psuje efekt...
Jest to jeden z moich ukochanych zapachów na lato, mocno energetyzujący, odświeżający, dlatego też lubię zaczynać z nim dzień. Jak na wodę toaletową długo utrzymuje się na skórze.
A sama kompozycja? Soczyste egzotyczne owoce, arbuz, kiwi, rabarbar, jaśmin, który dodaje całości subtelności i baza, piżmo z drzewkiem cytrynowym


Przejdźmy do pielęgnacji. Na początek coś już w blogosferze kultowego. A mianowicie reprezentant linii marki Laura Marcier inspirowanej francuską cukiernią.  Krem do rąk o zapachu migdałów z mlekiem kokosowym. Cóż z tego że upiornie drogi, cóż z tego że skład nie zachwyca? Jest w nim (a w zasadzie w całej serii LM) coś takiego, co sprawia, że go pożądasz mimo, że to zupełnie nieracjonalne. Magia tkwi chyba w zapachach. Kosmetyki są bardzo mocno perfumowane, a kompozycje zapachowe trafione i niezwykle intensywne, niczym perfumy które ogarniają swoim aromatem całe pomieszczenie. Bardzo apetyczne, a jednocześnie kobiece i niezwykle miłe dla nosa. Takie małe cukiernicze niebo.


Żel pod prysznic marki The Body Shop Moringa znalazł się w dzisiejszych ulubieńcach również ze względu na zapach. Mnie kojarzy się on z kwiatami tiare i olejkiem frangipani, z upalnymi, namiętnymi nocami w tropikach. Niedawno gościła u mnie siostra i wybrała sobie ten żel do używania, jej zdaniem pachniał pięknie, ale rumiankiem. Cóż za rozbieżność skojarzeń. 

Warto żebym wspomniała o organicznym toniku marki Coslys z ekstraktem z lilii polecanym do cery normalnej i mieszanej. Oprócz lilii tonik jest wzbogacony wodą z wiązówki błotnej oraz chabra, wodą kwiatową z rumiankuoczaru wirginijskiego, kwiatu pomarańczy. Do tego zawiera olejki, ze słodkich migdałów i drzewa różanego.  
Nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia i szczerze go Wam polecam. To bardzo delikatny, ładnie pachnący i cudownie kojący skórę produkt. Tonizowanie skóry, to często lekceważony etap w codziennej pielęgnacji. Jestem zdania, że warto go wzbogacać o takie właśnie produkty jak tonik Colsys, czy drugi mój ukochany tonik Pat & Rub.


Przyszła pora na ważne książki miesiąca. 

"Kosmetyki, które zrobisz w domu" Klaudyny z bloga Ziołowy Zakątek zabrałam ze sobą na urlop. Nie rozstawałam się z tą książką i przytulałam ją tak jak się tuli w dzieciństwie misia. Była ze mną na plaży, w samochodzie, na balkonie, w łóżku... Jest to skarbnica wiedzy na temat kosmetyki naturalnej i cudowny receptariusz. A wszystko podane w przystępny i przyjemny sposób, tak jakby Klaudyna była moją dobrą koleżanką i opowiadała mi różne ciekawostki przy herbatce ziołowej. Kolejnym wielkim atutem jest strona wizualna, książka jest przepięknie wydana, a zdjęcia zachwycają.
Wiem że będę do niej wracać i wracać i wracać. I ostrzegam, będę pokazywać na blogu i Instagramie pozakątkowe kasine twory kosmetyczne :)

Druga z bardzo ważnych książek lipca to ... tak , tak same widzicie - kolejna książka Ewy Chodakowskiej. Tym razem Ewa skupia się na zdrowym odżywianiu. Przyznaję, nie przeczytałam jeszcze wstępu, ale za to zrobiłam mnóstwo przepisów. Z poradnika Ewy, zrobiłam osobistą książkę kucharską. Przepisy są w większości tanie, bajecznie proste do wykonania i smaczne. I co najważniejsze dzięki niej uwierzyła, że nawet zajęta osoba, cierpiąca na brak czasu może zacząć zdrowo się odżywiać.


Ostatni z lipcowych ulubieńców to serial "Wszystko dla pań (oryginalny tytuł The Paradise) na motywach powieści Emila Zoli. Dziś obejrzałam ostatni odcinek drugiego sezonu, chyba nie nakręcą już więcej. Krótkie streszczenie dla przypomnienia: Denise to młoda i ambitna dziewczyna ze wsi, która przybywa do Newcastle podjąć pracę w sklepie bławatnym wujka. Na miejscu okazuje się, że sklep stracił większość klientów na rzecz pierwszego w Anglii domu towarowego otwartego naprzeciw.  Bardzo przyjemny, kobiecy serial. Dobry do obejrzenia z przyjaciółką, mamą, siostrą. Cieszą oko cudne kostiumy i sceneria z epoki. Fabuła też niczego sobie, o czym świadczy fakt, że po odpaleniu pierwszej płyty poszłam spać o trzeciej nad ranem, a następnego dnia musiałam wstać do pracy!!! Polecam :)


To już wszystko kochani. Mam nadzieję, że spodobała się Wam ulubieńcowa seria.
Przytulam








czwartek, 7 sierpnia 2014

Regulujący żel do mycia skóry tłustej i mieszanej PHENOME

Witajcie Kochani,
Dziś opowiem Wam o produkcie, który od maja towarzyszy mi w codziennej pielęgnacji twarzy. Mowa o regulującym żelu do mycia skóry tłustej i mieszanej marki Phenome

Jestem bardzo zadowolona z obecnego stanu mojej cery, który w porównaniu do przeszłych miesięcy poprawił się diametralnie. Stawiam na delikatną i wyważoną pielęgnację. Stosuję łagodne kosmetyki, które nie zaburzają równowagi skóry. Regulujący żel Phenome dobrze wpasowuje się w nową koncepcję równowagi w pielęgnacji.

Jak zwykle w przypadku kosmetyków Phenome mamy tu wspaniały skład i szereg dobroczynnych składników. Żel bazuje na wodach roślinnych aloesowej i migdałowej z dodatkiem m.in. ekstraktu z wierzbownicy, cedru, granatu, owoców goji, białej herbaty, wyciągu z mięty pieprzowej i liści oczaru wirginijskiego.

Po pełen skład i opis działania poszczególnych składników odsyłam na stronę producenta.

Przede wszystkim ma to być kosmetyk delikatny, przeznaczony do oczyszczania skóry tłustej, mieszanej, z niedoskonałościami. Dodatkowo oczyszcza pory, bez naruszania bariery ochronnej skóry.  Działa kojąco na zmiany trądzikowe, redukuje zaskórniki, usuwa nadmiar sebum. Skóra pozostaje świeża i matowa, bez odczucia dyskomfortu i wysuszenia.


Bolączką w dbaniu o cerę tłustą, problemową jest zbyt agresywna pielęgnacja, która poprzez wysuszanie skóry mocnymi specyfikami, pobudza ją do nadmiernej produkcji sebum. Z własnego doświadczenia mogę doradzić Wam przede wszystkim delikatność. Dotykajcie swoją skórę tak, jakbyście dotykały skóry małego dziecka. Stosujcie łagodne kosmetyki i unikajcie agresywnych składów i konsystencji, które będą zaburzać naturalną równowagę.

Regulujący żel Phenome jest kosmetykiem bardzo łagodnym. Na tyle łagodnym, że nie szczypie w ogóle po dostaniu się do oczu, ale również łagodność ta nie pozwoli mu na przykład na zmycie makijażu, dlatego musiałam pomagać sobie płynami micelarnymi, którymi poprzedzałam korzystanie z żelu.

Kosmetyk ma lekką, żelową, konsystencją, półprzezroczysty, zielonkawy  kolor. Pieni się dość słabo. Jest również bardzo wydajny. Do umycia twarzy wystarczy niewielka ilość. Używam go od maja i dopiero teraz (po ok. 3 miesiącach) zbliżam się do dna butelki. 
Zapach bardzo podobny do zapachu kremu Oil Control z tej samej serii, ziołowy, świeży, cytrusowy, uwielbiam!!

Żel koi, łagodzi, oczyszcza, a nawet delikatnie matowi i rzeczywiście po umyciu twarzy nie odczuwałam większego dyskomfortu. Ale nie oczekujcie, że sam jeden rozwiąże Wasze wszystkie problemy z cerą, potraktujcie go raczej jako uzupełnienie codziennej pielęgnacji.  

Kosmetyk jest dostępny w dwóch pojemnościach  50 ml w cenie 26 zł oraz 200 ml w cenie 77 zł. Fajnie, że mamy tańszą opcję do wyboru, bo możemy przetestować żel przed zakupem większej pojemności i przekonać się, czy warto w niego zainwestować ;) Oczywiście tradycyjnie zachęcam do czekania na promocje, Phenome robi je naprawdę bardzo często i można bez problemu upolować upatrzony kosmetyk, 20,30, a czasem nawet 40 % taniej.

Miłego dnia











wtorek, 5 sierpnia 2014

Wybieramy perfumy cz. 2

Witajcie,
Przyszła pora na drugą część krótkiego cyklu "Wybieramy perfumy". Na początek tradycyjnie odsyłam do części pierwszej (klik).

Dziś chciałam podzielić się kilkoma radami, które możecie wykorzystać podczas wizyty w perfumerii. Dowiecie się również, na co warto zwrócić uwagę wybierając perfumy. Wiele z moich podpowiedzi może wydać się oczywiste, ale mam nadzieję, że niektóre okażą się przydatne :)

Pierwsza zasada, przed odwiedzeniem perfumerii nie perfumuj się. Ja staram się przynajmniej zostawiać "wolne" ręce i perfumuję tylko szyję, ewentualnie dekolt. Wybieram też delikatne zapachy, które nie będą mi zakłócać odbioru innych pachnideł.

Jesteśmy w perfumerii i co dalej? Sprawa jest prosta, gdy wiemy czego chcemy. Ewentualnie, gdy profesjonalista zaproponuje nam perfumy w naszym guście. Najpierw aplikujemy perfumy na papierek (nie na zadrukowanej stronie). Po wstępnej akceptacji zapachu możemy użyć perfum na ciele.

Z  reguły wącham większą ilość zapachów na papierkach i z tych które przyciągną moją uwagę wybieram kilka, którymi psikam wewnętrzną stronę nadgarstków i zgięcia łokcia. To miejsca tylko dla czterech zapachów, więc staram się wybrać te, które najbardziej mnie zaintrygowały i które chcę zabrać ze sobą do domu. Dobrze testować perfumy na nawilżonej skórze, na skórze suchej zapach słabiej się rozwija (jeśli chcecie wzmocnić efekt, możecie nałożyć  wcześniej bezzapachowy balsam nawilżający).

Na koniec proszę o próbki zapachów, które podobają mi się najbardziej. Pamiętajcie żeby zawsze testować perfumy na skórze. Te same perfumy mogą pachnieć zupełnie inaczej na różnych osobach.

Rzadko kupuję pod wpływem impulsu, z reguły muszę z danym zapachem pochodzić. Zdarzało mi się, że po początkowej euforii na trzeci dzień noszenia próbki zapach zaczął mnie drażnić. Zdarzały się też miłości od pierwszego powąchania (Serge Lutens Datura Noir), ale nie mam gwarancji, że nagle coś mi zacznie  w danym zapachu przeszkadzać. Dlatego wolę poużywać perfum kilka dni, zanim zdecyduję się na zakup. 

Oczywiście idealnie, gdy możecie liczyć na pomoc osoby, która się na tym zna. Polecałam Wam już warszawski Mood Scent Bar. Niestety nie każdy ma możliwość skorzystać z pomocy specjalisty. Często jesteśmy zdane na siebie. Ale przecież dookoła jest mnóstwo inspiracji, powstaje tyle ciekawych postów na blogach, wiele  nowości perfumeryjnych pojawia się w czasopismach, na You Tube... Miejcie oczy szeroko otwarte. Notujcie albo zapamiętujcie, co przyciągnęło Waszą uwagę, co zawiera lubiane przez Was nuty, co może Was zaintrygować.. 


Przy doborze perfum warto zwrócić uwagę na trwałość zapachu i projekcję. W większości przypadków zależy nam na tym, żeby perfumy były trwałe. Co to za frajda jeśli zapach ulatnia się po godzinie i nie możemy się nim cieszyć? Dobre perfumy powinny być trwałe. Te najtrwalsze przypadki, potrafią utrzymywać się na skórze ponad 12 godzin! Lubię ten moment gdy odkrywam ulubiony zapach na apaszce którą zakładam ponownie po kilku dniach, czy w załamaniu płaszcza. Trwałość duża to ok. 7-12 godzin. Mamy do czynienia z przeciętną, ale nadal satysfakcjonującą  trwałością w przedziale od ok. 3 do 6 godzin. Natomiast poniżej jednej godziny, to już bardzo słaby wynik.

Oczywiście może się zdarzyć, że wolimy lżejsze zapachy, które krócej utrzymują się na skórze, wtedy bezpiecznym wyborem powinna być woda toaletowa, która ma mniejsze stężenie olejków niż woda perfumowana, czy perfumy. Pozostaje nam jeszcze mgiełka do ciała - bardzo fajna opcja na lato i upał.

Kolejny aspekt to projekcja, czyli zasięg zapachu. Może być bliskoskórna - czujemy perfumy wtedy gdy zbliżymy nos do skóry, możemy również czuć perfumy na długość ramion od osoby, która ich używa, aż do tzw perfum ogoniastych, gdzie zapach ciągnie się za nami, a nawet wypełnia pomieszczenie! Jakie preferujecie perfumy, te bliskoskórne, czy też lubicie pozostawiać za sobą mgiełkę zapachu?

Ile posiadać perfum? Odpowiedź brzmi, ile tylko macie ochotę :) Są osoby którym wystarcza jeden zapach, ale idealnie dobrany. Często też decydujemy się na dwa flakony, jeden na dzień, np do pracy, a drugi na wieczór i specjalne okazje. Ja na przykład perfumuję się zależnie od nastroju, pory dnia, a również pogody. Innych perfum użyję gdy pada deszcz, innych gdy jestem smutna, innych gdy idę na randkę, przed spotkaniem biznesowym, imprezą, innych w upalny dzień, czy w zimowy wieczór.. Tak naprawdę wszystko dozwolone, można wybierać perfumy zachowawcze, można eksperymentować i wybierać bardziej ekstrawaganckie kompozycje, które zadziwią otoczenie. Najważniejsze jednak, by zapach Wam się podobał i by dobrze się w nim czuć.

Jestem bardzo ciekawa jak to u Was wygląda, jeden zapach, dwa, a może kilka? Czy zdarza Wam się wybierać perfumy w zależności od samopoczucia, temperatury, czy może okazji?

Z niecierpliwością czekam na komentarze..















niedziela, 3 sierpnia 2014

Depilacja laserowa - wrażenia po ostatnim zabiegu

Witajcie Kochane,
Jak ten czas leci... Mam wrażenie, że dopiero co poddawałam się pierwszemu zabiegowi depilacji laserowej, (miało to miejsce w lutym). A tu już za mną ostatni, czwarty zabieg. Przyszła pora na opisanie wrażeń z przebiegu całej serii i oczywiście na efekt końcowy.

Zanim zaczniecie lekturę możecie zajrzeć do poprzednich postów na ten temat, pierwsza dotyczy wstępnych informacji na temat depilacji laserowej (KLIK), a w drugiej opisuję jak przebiegał pierwszy zabieg (KLIK). 

Przypominam, że depilacji poddawałam się w warszawskiej klinice BeautymeD (KLIK). Na obszar do przeprowadzenia depilacji wybrałam łydki. A zabiegi wykonywane były  za pomocą Lasera Diodowego PALOMAR VECTUS


Czy jestem zadowolona z efektów zabiegu i czy spełnił moje oczekiwania? 
Tak!!!

Jestem tak zadowolona, że zdecydowałam że we własnym zakresie poddam się depilacji innych rejonów :) Już jestem w trakcie depilacji pach (za mną dwa zabiegi, 19 sierpnia udaję się na trzeci) i po pachach prawdopodobnie zdecyduję się na uda albo kolana (kolana robi się osobno ;).


Pamiętam że po pierwszym zabiegu z niecierpliwością oczekiwałam co się stanie. Początkowo przestraszyłam się, że nic się nie dzieje. Ale nagle włosy po prostu przestały rosnąć. Po pierwszym zabiegu ogoliłam je jedynie dwa razy! A I i II zabieg dzielił okres aż 8 tygodni. Dla osoby która musiała golić nogi co drugi dzień to naprawdę niesamowite uczucie.


Ilość usuniętych włosów oceniam na poziomie 95 %. Są jeszcze jakieś niedobitki, ale ostatni czwarty zabieg miałam dopiero dwa dni temu, więc zobaczymy czy wypadną. W ostateczności zdecyduję się już we własnym zakresie na piąty zabieg, ale może nie będzie to konieczne. Ostatni zabieg przypadł na gorący okres letni, muszę więc chronić łydki przed słońcem. Najważniejsze są pierwsze trzy dni, dlatego stosuję filtr SPF 50 i noszę spódnice maxi. Za trzy dni zrezygnuję ze spódnic, ale dla bezpieczeństwa pozostanę przy filtrach.


Uważam, że jest to genialne rozwiązanie. Jedyną przeszkodą jaką widzę, są finanse. Ale warto odłożyć na taki cel. Cieszę się, że miałam możliwość przekonania się bez ponoszenia kosztów, że naprawdę warto. Teraz ze spokojem mogę zainwestować w depilację innych rejonów. Gdyby nie szczęśliwy przypadek, (w sumie nie przypadek, a piękny prezent od kliniki BeautymeD - dziękuję!!), męczyłabym się z depilatorem jeszcze wiele lat, cały czas odkładając depilację laserową na kiedyś tam (może nigdy) w przyszłości. Teraz jestem na laserowej fali i z każdym miesiącem jest mi lżej, milej i bardziej komfortowo. Mogę zapomnieć o czymś, co stanowiło kiedyś problem i mocno utrudniało życie. 


Oczywiście nie mogę Wam i sobie dać gwarancji, że włosy zniknęły na zawsze. Sama tego nie wiem. Ale pomyślałam, że na przykład za rok, napiszę jeszcze na ten temat.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało, postaram się pomóc.

Na pewno jesteście ciekawe ile kosztuje taki zabieg, odsyłam do szczegółowego cennika (KLIK).

Podaję kontakt do kliniki BeautymeD:
Aleja Komisji Edukacji Narodowej 54/U11 (stacja metra Natolin), 02-797 Warszawa
+48 22 400-90-26,
+48 605-905-608
rejestracja@beautymed.com.pl


A jakie jest Wasze zdanie na temat depilacji laserowej? Miałybyście ochotę spróbować, nie macie takiej potrzeby, czy możne poddawałyście się takiemu zabiegowi w przeszłości?

Ściskam!!!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

Aesop (1) Alba Botanica (2) Alchemia Lasu (1) Alep (1) Alessandro (2) Alterra (9) Alverd (1) Alverde (14) Aquolina (1) ARGILES DU SOLEIL (3) Aromatherapy Associates (3) Aubrey Organics (2) Auriga (4) Balea (4) BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ (1) Bath & Body Works (12) Bath Body Works (1) Batiste (9) Beauty Formulas (1) Becca (2) Benefit (3) BeYu (1) Bielenda (5) BingoSpa (5) Biochemia Urody (13) Bioderma (2) Biopha (1) Biotherm (3) Biovax (4) Blumarine (1) Body Shop (13) Bomb Cosmetics (1) Boss (1) Bumble and Bumble (1) Burt's Bees (9) Caudalie (1) Chanel (12) Chantarelle (1) Charmine Rose (13) Chloe (1) Clarena (5) Clarins (7) Clinique (13) Collistar (1) Coslys (6) Dabur (2) Dax Cosmetics (1) Delawell (2) Dermalogica (3) Dermika (1) Dior (3) Diptyque (9) Dolce Gabbana (4) Douglas (1) Dr. Hauschka (8) Ecospa (2) Ecotools (1) Ecoworld (3) Eko Spa (1) Eos (3) Erbaviva (3) Essie (16) Estee Lauder (1) evrēe (1) Farmona (4) Femi (6) Figs Rouge (4) Fred Farrugia (2) Frederic Fekkai (4) FRESH MINERALS (1) Fridge (11) Fridge by Yde (4) Gaia Creams (7) Gal (1) Givenchy (1) Glam Glow (1) Glyskincare (1) Guerlain (14) H&M (1) HAPPYMORE SKIN CARE (1) Helena Rubinstein (2) Hugo Boss (1) Hugo Naturals (2) Ikarov (3) Inglot (1) Isana (3) Joanna (2) John Masters Organics (18) Joik (6) Kallos (1) Kanebo (3) Kanu (3) Khadi (1) Kiehl's (1) Kindle (1) Kneipp (3) Korres (5) Kringle Candle Company (2) Kryolan (3) L' Occitane (5) L'Oreal (4) L'Orient (5) La Mer (1) Lancome (4) Laura Mercier (6) Lavera (1) Lawendowa Farma (1) Lierac (3) Lily Lolo (1) Lioele (2) Lirene (2) Lorac (1) Love & Toast (1) Lush (55) Mac (1) MÁDARA (3) Maybelline (2) MCMC Fragrances (1) MeMeMe (1) Model CO (2) Munio Candela (1) My Beauty Diary (2) Natural Product (1) Nature's Gate (7) Neom (1) Neutrogena (3) Nivea (3) NOAlab (4) Nuxe (7) Opi (1) Oragnique (6) Orientana (6) Origins (5) Pandora (6) Pat & Rub (33) Phenome (72) Philosophy (7) Physicians Formula (1) Phyto (1) Pierre Rene (1) Prestige Cosmetics (3) Pukka (4) Pupa (2) Queen Helen (1) Real Techniques (3) REN (5) Rene Furterer (1) Revlon (1) Rituals (1) Rituls (1) Rival de Loop (1) Sally Hansen (3) Salvatore Ferragamo (3) Sanoflore (1) Sante (4) Schwarzkopf Professional (3) Scottish Fine Soaps (1) Sephora (7) Serge Lutens (1) Shiseido (5) Siquens (3) Skin79 (1) Skinfood (1) Sleek (4) Smashbox (2) Soap & Glory (3) Stara Mydlarnia (2) Stenders (4) Sylveco (3) Synergen (2) Tangle Teezer (3) Tarte (1) The Balm (1) The Different Company (1) THE SECRET SOAP STORE (1) Tołpa (4) Tommy Hilfiger (1) Trader Joe's (2) Tweezerman (1) Über (2) Urban Decay (1) Uriage (3) Vichy (2) Vita Liberata (2) Wibo (1) Yankee Candle (13) Yasumi (1) Yoskine (1) YSL (1) Yves Rocher (6)