środa, 30 lipca 2014

Lipcowe chciejstwa

Witajcie Kochani,
Lipiec się kończy, ale nie zakończę go bez mojej listy chciejstw ;) Zważywszy, że co nieco się na niej uzbierało. Ale do rzeczy...


Pierwsze na mojej liście jest kimono. Wygląda się w nim kobieco, z nutką orientu. Cieszę się, że wraca moda na romantyczne elementy stroju. Co prawda nie wiem, czy się odważę żeby w nim chodzić np. do pracy, ale bardzo podoba mi się u innych kobiet :)

Na kosmetyki marki Rituals mam ochotę już od dawna. Apetyt wzrósł jeszcze bardziej odkąd podziwiam je na blogu Black Raspberry. Szkoda tylko, że dostęp w Polsce jest ograniczony, będę musiała się natrudzić żeby je zdobyć i przełamać opór do zagranicznych zamówień internetowych :(

Wiecie że jestem fanką wszelkich świec i wosków i olejków zapachowych. Mam teraz na oku woski WoodWick, myślę że w najbliższej przyszłości skuszę się na kilka sztuk. Mam świecę tej firmy i uważam że jest bardzo dobrej jakości. Myślę, że z wosków też będę zadowolona.

Od niedawna zaczęłam interesować się aromaterapią. Podobno olejki marki Young living to jedne z najlepszych olejków eterycznych na świecie. Marzę o tym, żeby zakupić choć jeden z nich!!! Na przeszkodzie stoi wysoka cena i ograniczona dostępność, ale cudownie byłoby mieć je w swojej kolekcji..

Kolejna marka, która kusi mnie od dawna, ale nasze ścieżki jeszcze nie zdążyły się przeciąć to Bumble and Bumble, produkująca kosmetyki do pielęgnacji włosów. Tu na szczęście dostępność w Polsce nie stanowi problemu, B&B znajdziecie zarówno w Sephorze jak i w Galilu.

Ostatnia na mojej liście jest nowa bielizna, a konkretnie nowy biustonosz i to koniecznie typu soft bra. Pojawiło się kilka ciekawych marek które szyją na miarę takie biustonosze, np. Le Féminin czy Rilke. Byłoby bardzo przyjemnie sprawić sobie tak piękny i kobiecy prezent.

To już wszystko. A o czym marzą moi czytelnicy? Zdradźcie co Wam ostatnio chodzi po głowie :) A może macie ochotę na coś z mojej listy??
Buziaki i miłego dzionka







poniedziałek, 28 lipca 2014

Natural Beauty Box Full Mellow sierpień - Just Relax

Witajcie Kochani, 
Zamiast wstępu odsyłam do pierwszej notki o pudełkach Natural Beauty Box od Full Mellow - (klik).

I już zabieram się za prezentację zawartości drugiego, sierpniowego pudełka.


Zaskoczyło mnie ono swoją zawartością. Temat przewodni, Just Relax sprawił, że spodziewałam się czegoś w stylu kuli do kąpieli a znalazłam...


Perfumy w sztyfcie (15g) !!!! Pachną bardzo podobnie do mojego relaksującego balsamu Deep Relax Balm marki Aromatherapy Associates z olejkami eterycznymi z wetywerii, rumianku i drzewa sandałowego. Z tymże balsam AA kosztuje ok. 100 zł. a całe pudełko Full Mellow tylko 49,95 zł. Forma sztyftu pozwoli aplikować perfumy Full Mellow podobnie jak balsam AA, na wewnętrzną stronę nadgarstków i nawet zawartość olejków jest podobna!! W Full Mellow znajdziemy lawendę, Ylang Ylang, bergamotkę, drzewo sandałowe, pomarańcze i paczuli.  


Kolejny produkt to scrub do ust Candy Floss (30g) obłędnie pachnący gumą do żucia !! :D (Przepraszam za dużą liczbę wykrzykników w tym poście, ale mój entuzjazm jest wielki). Będę musiała częściej peelingować usta, bo to mój trzeci tego rodzaju scrub. Ale zapachem przebija dwa poprzednie (z zieloną herbatą i miętą od Love & Toast i popcornikowy z Lusha).


Za to obecnie nie mam na stanie żadnej kostki do masażu, a ta z masła kakaowego, masła mango, oleju ze słodkich migdałów, wosku pszczelego z dodatkiem ziaren kawy prezentuje się bardzo ciekawie. (Waga takiej kostki to 80 gr). Zadecydowałam, że będę nią masować miejsca narażone na występowanie cellulitu. 


Dostałam jeszcze trzy urocze ludzikowe woski zapachowe. Carnation to kwiatowa kompozycja z magnolią, bzem i nutą jaśminu (mój faworyt!). Berry Bliss to letnia mieszanka dojrzałych wiśni, truskawek, malin, żurawiny, borówek, jeżyn i czerwonych porzeczek (bardzo apetyczna). A delikatny Hello Spring pachnie kwiatami jabłoni


W związku z wcześniejszym zamówieniem boxa załapałam się na arbuzowe masło do ciała (25 ml), jaką ono ma konsystencję, mmm....


I na koniec tekstylny dodatek, tym razem opaska do spania na oczy.


Jak Wam się podoba edycja sierpniowa?

Ja jestem zachwycona i już się nie mogę doczekać kolejnych edycji! :D





niedziela, 27 lipca 2014

Natural Beauty Box Full Mellow lipiec - Glam Face

Gdy tylko zobaczyłam te śliczne pudełeczka u Jamapi, pomyślałam muszę je mieć.


Idea pudełek kosmetycznych w formie comiesięcznej prenumeraty podoba mi się od dawna. Od dawna też szukałam ekologicznej, naturalnej wersji takich "boxów". I wreszcie są!! Radość moja wielka :D 
Jak najszybciej postanowiłam pokazać Wam zawartość, żebym mogła zabrać się za testowanie, zapalić wosk w kominku, nałożyć serum, zrobić peeling ... ale zaraz, zaraz, po kolei, bo już na wstępie zdradzę Wam zawartość.


Po pierwsze brawa za śliczną stronę wizualną, dopracowaną w najdrobniejszych detalach. Wszystko utrzymane w stonowanej kolorystyce z dodatkiem niebieskich akcentów. Konsekwentnie, prosto, elegancko i z wdziękiem. Każde z pudełek ma zawierać trzy pełnowymiarowe kosmetyki oraz tekstylny dodatek. Ale zarówno w lipcowej, jak i sierpniowej edycji czekały ekstra niespodzianki związane z wcześniejszym zamówieniem "boxa".


Zdecydowałam się na zakup dwóch pudełek (ale już wiem że na dwóch się nie skończy...). Pierwsze z nich pochodzi z edycji lipcowej Glam Face poświęconej jak nazwa wskazuje kosmetykom do pielęgnacji twarzy.

Co my tu mamy...


Serum z witaminą C (10ml). Zużyję na pewno, jestem wielką fanką kosmetyków z zawartością witaminy C, która idealnie wpasowuje się w pielęgnację cery +30. I akurat skończyło mi się serum Auriga! Strzał w 10!!


Maseczka z błota z Morza Martwego (50g) z dodatkiem glinki, witaminy E i oliwy z oliwek. Maseczek Ci u mnie dostatek, ale uwielbiam tego typu produkty, a powyższy skład pasuje do takiej cery jak moja, czyli ze skłonnością do wyprysków, więc na pewno ją zużyję.


Peeling  z mango i kofeiną (50g), ziarnkami maku, białą glinką, olejem jojoba, olejkiem z drzewa herbacianego. Peelingów również mam sporo (to moja druga po maseczkach słabość), ale ponownie satysfakcjonuje mnie skład i ciekawi konsystencja, już się nie mogę doczekać kiedy go wypróbuję!


Okrągły, mięciutki bawełniany ręczniczek do twarzy. Bardzo mnie ucieszył, bo mam zamiar rozpocząć reguralne mycie twarzy olejami i właśnie czegoś podobnego mi brakowało.


Dodatkowo do przedpremierowego pudełka została dołożona mgiełka do ciała, z miętą, zieloną herbatą, aloesem i cytryną z limonką (20ml) cudownie ziołowo-rześka i chłodząca moje zmysły ;) Ależ to będzie ideał na lato!!! Piszę to i piskam się mgiełką raz za razem, ale mi przyjemnie :)


Ostatni jest wosk do kominka o zapachu grejpfruta i trzciny cukrowej kształtem przypominający piernikowego ludzika.


Zachęcam do bycia na bieżąco ze stroną Full Mellow na FB, nie umkną Wam różne interesujące promocje i okazje zakupowe. Choćby teraz w związku z urodzinami sklepu, obowiązuje miesiąc darmowej dostawy (od 25.07.2014 do 25.08.2014. Skorzystam na pewno. Już teraz możecie sobie wybrać dowolne pudełko  z każdego z dwunastu miesięcy. Oprócz zakupionych przeze mnie wersji do twarzy i relaks, są tam m.in. pudełka dedykowane pielęgnacji dłoni, włosów, a zresztą zobaczcie same co jeszcze (klik). 

Cena takiego pudełeczka to 49,95 zł. Ale dostajemy cieszące oko pudełko, a w nim kosmetyki z naturalnymi, wartościowymi składami, przygotowane ręcznie i z wielką troską o klienta (cudowna obsługa sklepu i super kontakt z przemiłą panią Anetą, która odpowiedziała na wiele moich maili i pytań, martwiła się czy otrzymałam paczkę i czy dotarła do mnie bezpiecznie). 

Kosmetyki lecą do nas z Wielkiej Brytanii, w związku z tym czas oczekiwania na paczkę jest dłuższy, ale płacimy tylko za drogę paczki w Polsce, no chyba że skorzystamy z urodzinowej promocji.. Wtedy nie płacimy wcale :) 

Drugie sierpniowe pudełko pokażę Wam jutro, troszkę się rozpisałam :) 

I jak Wam się podoba? Zaintrygowane?













sobota, 26 lipca 2014

MIX zdjęć - nr 3

Ahoj Kochani :)
Wróciłam dziś znad morza Bałtyckiego. Dawno nie miałam tak udanego wypoczynku, codziennie piękna, słoneczna pogoda, zabawy na plaży z Polą, pyszne jedzonko, a zresztą zaraz opowiem Wam dokładniej co się działo.

Zapraszam Was na specjalną, "około-urlopową" edycję cyklu MIX zdjęć.



1.Malutkie zakupy w L'occitane. Bardzo podoba mi się kolekcja Grasse, jest tam sporo udanych kompozycji zapachowych i po prostu musiałam coś sobie wybrać. Jak się zaraz okaże aromatyczne mydełko wanilia z narcyzem nie jest jedynym kosmetykiem z tej kolekcji, jaki wpadł w moje łapki. 2. Uwielbiam marokańskie kostki zapachowe wykonane m.in. z wosku pszczelego i masła shea. Moją ulubienicą jest wersja z ambrą. Skusiłam się jeszcze na kwiat pomarańczy i patchouli. Trzymam je w szufladzie z bielizną. 3. Zawsze przed wizytą w klinice Beautymed mam dwie godzinki dla siebie. Zaszywam się wtedy w pobliskiej kawiarence i czytam. Ostatnio zamówiłam sobie naleśniki z jagodami i przepyszny orzeźwiający koktajl na bazie mleka z sokiem z pomarańczy, cytryn i miętą. 4. A to oczywiście ja :)


5. Rocznicowa kolacja z mężem - trzy lata po ślubie. Wybraliśmy się do greckiej restauracji Tawerna Santorini. Lubimy odkrywać nowe miejsca i smaki, a tam nas jeszcze nie widzieli ;) Knajpka ma ciekawy wystrój, oczywiście w greckim stylu (podróż do Grecji to jedno z moich marzeń). Spędziliśmy bardzo przyjemny wieczór. 6. Lubię pakować kosmetyki na różne wyjazdy, zabieram wtedy ze sobą mnóstwo próbek i miniaturek. Zastanawiam się wcześniej co wziąć. Ważny wybór to perfumy. Staram się zdecydować na zapach, na który będę miała ochotę i który będzie pasował do pogody. Na upalne dni idealne są wody Biotherm. Pomarańczowa wersja Eau D'Energie pachnie rześko i owocowo, pomarańczami, mandarynkami, morelami i cytrynami. Okazała się idealnym wyborem, z przyjemnością używałam jej każdego dnia i prawie wypsikałam do końca. 7. Cudna, przedurlopowa niespodzianka od Noemiss. Noemiss zobaczyła u mnie waniliowe mydełko od L'occitane i wysłała w prezencie perfumy do kompletu. Dostałam jeszcze przepyszną herbatę Malinowe Marzenie. Noemiss raz jeszcze dziękuję, sprawiłaś mi wielką radość!! 8. Tutaj kilka nowości kosmetycznych, które zabrałam ze sobą. Co my tu mamy ... brzoskwiniowy, brązujący krem na dzień  do cery mieszanej i normalnej marki Alterra, krem z filtrem SPF 50 od Avene, (niestety Vichy już nigdzie nie mogłam znaleźć), miniaturkę kremu nawilżającego i wody termalnej również Avene. Jeszcze mgiełkę do ciała z aloesem o zapachu moreli i ryżu od The Body Shop, krem do rąk (również mini) z werbeną i ogórkiem od L'occitane. I kapsułki do twarzy z wyciągiem z róży od Alterry. Kapsułki fajnie sprawdziły się na podrażnioną po opalaniu skórę. Niestety nie mogę powiedzieć tego o kremie do rąk, bo bardzo wysuszał.


9. Jedno z pysznych śniadań w naszym pensjonacie. Śniadania należą do moich ulubionych posiłków. Dzień zaczęty pysznym śniadaniem od razu staje się udany. 10. Morze... Dzięki pięknej pogodzie spędzaliśmy nad nim codziennie czas. Nigdy nie zapomnę spacerów z moją córcią, zbierania muszelek, bursztynów (choć nie jestem pewna, czy to co znalazłyśmy to bursztyny, czy zwykłe kamyki;), budowania zamków z piasku. Mnóstwo radości i bardzo piękne chwile. 11. Podczas urlopu przeczytałam aż cztery książki. Jedną z nich jest "Kosmetyki, które zrobisz w domu" Klaudyny Hebdy z bloga Ziołowy Zakątek. Ta książka jest cudowna!!!! Już wkrótce zabieram się za przepisy Klaudyny. Na pewno pokażę Wam efekty eksperymentów. 12. I znowu zakupowo. W Hebe nabyłam w promocyjnej cenie różowiutki TT i słynne  gumki, które wyglądają jak kabel telefoniczny. Jeszcze lawendowy peeling do stóp od Yves Rocher. A ostatnia biała tubka to prezent od marki Clarena, wyszczuplający żel do ciała z pieprzem Cayenne.


13. Kawałek naszego plażowego parawanu. Parawany to fajna rzecz, można odgrodzić się od świata. Choć przez większość czasu udało nam się zatrzymywać na bardziej odludnych plażach. Nie lubię plażowego tłoku. 14. To co tygryski lubią najbardziej, czyli smażona rybka z frytkami. Dla tego smaku warto wracać nad polskie morze. Udało nam się znaleźć miejsce ze świeżą rybą i normalnej wielkości porcjami. 15. Ładnie podany deser w restauracji w naszym pensjonacie. Lody kokosowe w wydrążonej skorupie orzecha kokosowego. Niestety zbyt mdłe w smaku. 16. A tu paczuszki, które czekały dziś na mnie w domu.  Dwa pudełka z kosmetykami naturalnymi Full Mellow, edycja lipcowa do pielęgnacji twarzy Glam Face i sierpniowa Just Relax. Jesteście ciekawi zawartości? Jeśli tak postaram się ją szybko zaprezentować na blogu. 

To już cały mix :) Oj jak mi brakowało pisania dla Was. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Ściskam




piątek, 18 lipca 2014

Mój typowy dzień

Witam Kochani,
Temat na dziś - mój typowy dzień.
Przebieg dnia zależy oczywiście od tego czy jest to dzień powszedni, czy weekend. Opiszę Wam mój typowy, czyli przeciętny dzień.

7:00 pobudka, przecieram oczy, piję ciepłą wodę z cytryną, szczotkuję ciało (ostatnio o tym zapominam). Poranna toaleta, makijaż, ubieram się, pakuję laptopa do torby, całuję śpiącą Polę w główkę i pędzę do pracy.

9:00 poranna kawa + niezdrowa drożdżówka + internetowa prasówka

Później - praca, praca, praca, praca i tak do 12:20

12:20 obiadek

I dalej znowu, praca, praca, praca, praca. (w międzyczasie napiję się herbaty / wody, wyjdę na kilka minut na powietrze rozprostować kości).

17:00 wymarsz.

18:00 powrót do domu. Wrzucam coś na ząb. Zabawa z Polą. Jeśli jest ładnie idziemy na plac zabaw.
Po powrocie z placu kolacja.

20:00 szykuję Polę do snu, tulenie, kołysanki, ewentualnie czytanie bajek i rysowanie po pleckach (pisze pani na maszynie a, b, c, przecinek).

Po 21:00 czas wolny. Wtedy najczęściej piję herbatę / winko / gorącą czekoladę Whittard, zapalam świece, robię sobie kąpiel, maseczki, czytam, oglądam seriale, You Tuba, bloguję.


Weekend różni się o tyle, że wstaję godzinę później. Częściej i bardziej zdrowo jem. I mam większą  dowolność spędzania czasu z rodziną, jedziemy na większe zakupy, do parku, czy gdzieś w plener. Czasem szwendamy się po starówce, odkrywamy nowe miejsca w Warszawie i okolicy. W międzyczasie wykonuję różne domowe obowiązki, chodzę na kurs prawa jazdy i biegam, lub chodzę na fitness. Choć ostatnio zaniedbałam sport przez kurs prawka i problemy ze zdrowiem (może jakiś post motywacyjny na blogu i wezmę się znowu w garść?).

Ależ miałam masę frajdy podczas tego wyzwania. Ula miałaś genialny pomysł!! Poznałam bardzo dużo ciekawych blogów, niestety nie wszystkie dałam radę odwiedzić, choć bardzo się starałam. Podobno w wyzwaniu wzięło udział aż 120 blogów! Myślę też, że dzięki tematom wyzwania dałam się poznać moim czytelnikom od innej strony.

Kolejne wyzwania w sierpniu, już teraz zachęcam do udziału! :)

Kochani, w weekend wyjeżdżam na małe wakacje, także na pewno nie będą pojawiać się nowe posty, ale postaram się być aktywna na Instagramie (klik), jakby ktoś zatęsknił ;) I oczywiście mam w planach przygotowanie krótkiej relacji z urlopu.

A jak wygląda Wasz przeciętny dzień?




czwartek, 17 lipca 2014

Ulubiona książka do której lubię powracać

Hej, hej
Temat na dziś - ulubiona książka / album muzyczny / film do którego lubię powracać.

Dla wielbicielki książek, wybór był oczywisty, nie będę pisać o albumie muzycznym, praktycznie ich nie kupuję. Czasem w prezencie dla męża. Dla siebie w całym swoim życiu kupiłam trzy płyty. Muzyki słucham głównie z internetu i radia, choć słucham jej codziennie. Filmy - tu już mogłabym coś wybrać. Ale zdecydowałam się na książki. Bo ta forma jest najbliższa memu sercu. 


W dzieciństwie towarzyszyły mi powieści Lucy Maud Montgomery. Cała seria o "Ani z Zielonego Wzgórza", "Emilce ze Srebrnego Nowiu" i wiele wiele innych. Wracałam do nich wielokrotnie i wiem, że będę jeszcze wracać. Lekturze towarzyszą niezmiennie takie same emocje, łzy wzruszenia, radość i uśmiech. Wychowałam się na tych książkach. 

A Wy do czego ciągle wracacie? Napiszcie mi koniecznie. A może tak jak ja, kochacie książki autorki przygód rudej Ani :)
Cudownego dnia


środa, 16 lipca 2014

10 rzeczy, które lubię i 10, których nie znoszę

Temat na dziś - 10 rzeczy, które lubię i 10, których nie znoszę.

Przygotowałam mały kolaż zdjęć z tym co lubię. 


Jeśli nie do końca się domyślacie co to jest, już wymieniam :)

Lubię (choć samo lubię, to czasem za mało):
  1. Perfumy. Uwielbiam testować i wąchać perfumy. Rozmawiać o nich. Szukać swoich zapachów i zdobywać je. Analizować zapachy i wyodrębniać poszczególne nuty. Czytać na temat perfum. Chodzić do Mood Scent Baru i słuchać jak opowiada o nich Victor.
  2. Endorfiny po bieganiu. Kolory są wtedy bardziej kolorowe, powietrze bardziej słodkie, a życie jeszcze piękniejsze.  Wyostrzają się zmysły, a ja czuje się jak królowa mojego świata.
  3. Kawę i herbatę. Najbardziej lubię w miłym towarzystwie albo podczas samotnego relaksu.
  4. Zakupy. Ach ta zakupowa adrenalina..
  5. Kwiaty. Uwielbiam na nie patrzeć, wąchać, hodować, kupować je sobie oraz dostawać od kogoś bliskiego. Uszczęśliwia mnie gdy stoją w wazonie i na chwilę zatrzymam na nich wzrok..
  6. Świece zapachowe. To moja słabość. Mam ich sporą ilość. Wieczór ze świecą w tle, to wieczór idealny. Uświetniają moje małe rytuały.
  7. Pyszne jedzonko. Któż go nie lubi? :D Tarty cytrynowe, makarony z tłustym sosem, sery, rogaliki, gofry, rybka z frytkami..... itd, itd.
  8. Planować. Najczęściej planuję w notesach, kalendarzach i excelowych tabelkach :)
  9. Uszczęśliwiać moją córkę. Po prostu.
  10. Książki. To jedna z miłości mojego życia. I one będą zawsze.
Z rzeczami, których nie lubię kolażu nie będzie. Nie wyobrażam sobie siebie fotografującej np. podroby, haha :D

Nie znoszę:

  1. Wyżej wspomnianych podrobów. To jedna  z niewielu rzeczy, których po prostu nie jadam. Trauma z dzieciństwa? Być może. Jejku, jak ja nie lubiłam w przedszkolu jeść wątróbki. Za to kluski z truskawkami, gdy były na obiadek, dzień zamieniał się w święto.
  2. Kaca. Na szczęście teraz mam go bardzo rzadko. Raz na dwa lata ;)
  3. Szukać, gdy coś ważnego zgubię, zapodzieję (np. paszport, klucze)  i denerwować się, że już mogę tego nie znaleźć. 
  4. Gołębi.
  5. Gdy się na mnie krzyczy.
  6. Braku uczciwości. Kłamstwa, cwaniactwa. Bardzo cenię sobie uczciwość i szczerość. Bez tego po prostu się nie da..
  7. Narzekania. Nie lubię, gdy ktoś nie potrafi dostrzec pozytywów sytuacji i woli tkwić w stanie marudzenia, choć tak naprawdę nie ma do tego powodów.
  8. Gdy boli mnie ząb. Dawno tego nie doświadczyłam, ale to najgorszy dla mnie rodzaj bólu. Jestem dość wytrzymała na ból, więc wszystko mogę zdzierżyć, ale ten jeden wyprowadza mnie z równowagi.
  9. Niesprawiedliwości. Nierównego traktowania. Niesłusznych posądzeń. Gdy ktoś nagina, bądź łamie zasady. 
  10. Publicznych, brudnych toalet, np tych w PKP, czy typu toi toi.

A jak wyglądają Wasze dziesiątki?? 
Ściskam



wtorek, 15 lipca 2014

Dlaczego bloguję

Temat na dziś - dlaczego bloguję.

Mam wrażenie że tłumaczyłam to już wiele razy, ale gdy zaczęłam szukać na blogu, czy rzeczywiście, okazało się, że nie. Pracuję w dużej firmie motoryzacyjnej, jestem jedyną kobietą w dziale liczącym dwanaście osób. W moje pracy gadamy oczywiście ze sobą, pijemy razem rano kawę, czy jemy obiad. I jakie rozmowy dominują wśród mężczyzn pracujących w firmie motoryzacyjnej? Zastanówcie się... 

Tak, bingo, samochody. I czy panowie mają ochotę słuchać moich wywodów o kosmetykach??? Nie, praktycznie nigdy!

Moje serce, moja dusza czuła głód rozmawiania o kosmetykach, jako że nikt mnie nie chciał słuchać, postanowiłam zacząć pisać o nich na blogu. 

Zacytuję Wam mojego pierwszego posta:
"Witam wszystkich serdecznie. Bardzo bałam się zacząć, ale trzask prask, bez dłuższego zastanawiania się zrobiłam to WRESZCIE. Mam na imię Kasia. O czym będę pisać? O tym co sprawia mi przyjemność, o sprawach codziennych, o spełnianiu marzeń.. O książkach, kosmetykach, kawie wypitej rano, kwiatach które wkrótce zakwitną, czereśniach które zaraz zjem :P Dużo tego jest. Stało się, pierwszy post powstał."


Początkowo czułam się jak aktor przed pustą widownią, który udaje że ma publiczność. Ale z czasem wydarzył się cud, zaczęłam mieć czytelników :) Dziewczyny, równie mocno zakochane w kosmetykach jak ja. Monolog zamienił się w dialog. Pustka w sercu została wypełniona. 


Dobrze, to wiecie już dlaczego zaczęłam blogować. Ale pytanie dotyczy chwili obecnej, dlaczego ciągle bloguję?  Bo jest to moja pasja. Nie spodziewałam się, że blogowanie da mi tak wiele, poznałam wyjątkowych, kochanych ludzi. 4 lipca minęły trzy lata, odkąd prowadzę bloga (właśnie uświadomiłam sobie, że zapomniałam o tych urodzinach). Jeśli robisz coś nieprzerwanie trzy lata, nikt cię do tego nie zmusza, robisz to z własnej woli i ciągle towarzyszy ci takie samo zaangażowanie, to chyba znaczy że ... po prostu to kochasz.









poniedziałek, 14 lipca 2014

Historia nazwy mego bloga

Witajcie Kochani,

Tada!!!
Temat na dziś - historia nazwy mojego bloga

Może zacznę od wyznania, nie lubię nazwy swojego bloga
Uważam, że ma niewiele wspólnego z tym co tutaj opisuję i pokazuję, ale gdy zaczynałam pisać bloga,  nie przyłożyłam wielkiej wagi do nazwy. Nie sądziłam, że ktoś mnie zacznie czytać, wymyśliłam "Kolczyki Izoldy" w pośpiechu i bez dodatkowych przemyśleń. Bardziej adekwatny i prawdziwy, choć mało oryginalny, jest podtytuł "O wszystkim co cieszy". Trochę sobie pluję w brodę, bo naprawdę potrafię wymyślać ładne nazwy. Ale teraz boję się zmian, same wiecie jak to jest, ponad dwa lata budowania pozycjonowania i historii w necie. Nowa nazwa, to rozpoczynanie tej pracy od początku.


No dobrze, ale skąd te nieszczęsne kolczyki. Jeśli nie zagłębiacie się w poezję polską, "Kolczyki Izoldy" mogą Wam się skojarzyć z "blogiem jakiejś laski, która sama robi kolczyki" (usłyszała kiedyś taką opinię). Ale nie, nazwa pochodzi od tytułu wiersza mojego kiedyś ukochanego poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Miałam fioła na punkcie jego wierszy. Teraz nie mam czasu na czytanie wierszy. Trochę to smutne, ale w sumie zrozumiałe. Coraz mniej czasu na poezję, gdy pędzi świat...

"Stąd wiersze, obywatele.
Dobrze poczytać w niedzielę.

A z wierszy, znaczy się kawa,
zelówki, chleb, czysty raj.
Sława, panowie, sława,
sława kolczykom.
Good bye
."










niedziela, 13 lipca 2014

Nowe seriale, nowa herbata i nowe wyzwanie

Czasem nowy serial wyznacza początek epoki. Znacie to, prawda? Zaczynacie oglądać serial, może polecili go Wam znajomi, może wyszperaliście pozytywne recenzje w necie. I zaczynacie oglądać, rozpoczyna się niewinnie, pierwszy odcinek, eee taki sobie, ale zobaczę jeszcze troszkę i jeszcze troszkę i tak... to już ten moment, kiedy nie możecie bez niego żyć.

Kiedy czekacie cały dzień na powrót z pracy / szkoły, na wolną chwilę żeby oglądać, oglądać, oglądać!! I ta popółnocna adrenalina, jeszcze jeden odcinek i idę spać i walka z samym sobą, oglądać kolejny odcinek i ryzykować stan zombie następnego dnia? Przy bardziej emocjonujących odcinkach "Pamiętników wampirów" mówiłam sobie "już dość" w okolicach czwartej nad ranem. Ale czas fascynacji "Pamiętnikami" (ale nie Damonem;), już za mną. Szósty sezon dopiero we październiku i nie nastawiam się na zachwyt.

Z każdym sezonem poziom spada. Czym wypełnić poserialową pustkę??? Co będzie godnym następstwem. Zakupiłam dwa seriale, licząc na to że wprowadzą mnie w kolejny ciąg, że serialowy świat znowu mnie pochłonie. 


Pierwszy to miniserial (tylko pięć odcinków) Mildred Pierce. W roli głównej angielska róża Kate Winslet.

Mildred (Kate), matka dwóch córek w pierwszej scenie filmu rozstaje się z mężem. Czasy ciężkie, kryzys, mąż uciekł do kochanki, a Mildred, do tej pory gospodyni domowa, musi sama utrzymać rodzinę i zatrudnia się w restauracji jako kelnerka. Z czasem zaczyna rozwijać własny interes. W międzyczasie szuka prawdziwej miłości i stara się być dobrą matką. Tu już nie idzie jej tak dobrze... 

Jestem już po dwóch odcinkach i ciągle nie czuję chemii. Zważywszy, że to miniserial i zostały mi tylko trzy odcinki, nie rokuje to dobrze. Póki co zaliczyłam tylko jeden emocjonujący moment. 

Kolejny wybór to Wszystko dla pań (oryginalny tytuł The Paradise) na motywach powieści Emila Zoli. Pytałam Was kiedyś o ten serial na FB.

Denise to młoda i ambitna dziewczyna ze wsi, która przybywa do Newcastle podjąć pracę w sklepie bławatnym wujka. Na miejscu okazuje się, że sklep stracił większość klientów na rzecz pierwszego w Anglii domu towarowego otwartego naprzeciw. 

Serial podobno lekki, ale przepiękny wizualnie, cudne kostiumy i sceneria z epoki. Bardzo polecała mi go siostra i mama.

W odkrywaniu nowych światów na ekranie mojego telewizora będzie towarzyszyć mi nowe herbaciane cudo - Three Tulsi marki Pukka. Tulsi jest to indyjskie święte zioło, podobno ma moc poprawiania nastroju, bardziej naukowo mówiąc działa jak antydepresant. Oprócz tego wspomaga odporność, układ oddechowy i trawienny, Smakuje i pachnie cudownie, świeżo i wyraziście.

A jaki serial oglądają teraz moi kochani czytelnicy i oczywiście jaką pijecie herbatę? :)
Ściskam


PS.  Od jutra rusza nowe wyzwanie Uli z bloga senmai.pl Wyzwanie Blogowe - 5 dni do lepszego bloga.

http://urszula-phelep.com/2014/07/wyzwanie-blogowe-lipiec-5-dni-do-lepszego-bloga/

Każdego dnia piszemy jeden post związany z podanym na ten dzień tematem. Tematy są naprawdę ciekawe, lista poniżej:


Ja wezmę udział na pewno i Was też zachęcam. Można poznać wiele ciekawych blogów, dać poznać siebie i zrobić coś kreatywnego, innego niż zwykle. Szczegóły wyzwania znajdziecie tutaj - (KLIK).




sobota, 12 lipca 2014

Zakupy z wyprzedaży - L'Occitane, The Body Shop, Bath & Body Works...

Witajcie Kochani,
Czy kuszą Was wyprzedaże? Bardzo staram się nie ulegać, ale ciężko oprzeć się takim okazjom, bo prędko się nie powtórzą. Tak to sobie przynajmniej tłumaczę.. ;)

Poniżej moje zdobycze.

Na początek Bath & Body Works. Za wszystko zapłaciłam 68 zł, bo oprócz normalnych obniżek doszła jeszcze promocja, drugi produkt gratis. Wybrałam mgiełkę do ciała kokos, limonka, dobrze sprawdzi się podczas upalnych dni. Jabłkowe mydło do rąk w piance. Dużą świecę Poolside Baignade i skarpetki z dodatkiem masła shea, idealne po wieczornej aplikacji kremu do stóp.

Odwiedziłam jeszcze Accessorize. Tam zakupiłam piękny letni szal, który spodobał mi się już dużo, dużo wcześniej, ale cena (115 zł), zniechęciła mnie do zakupu. Warto było czekać i zakupić go 50 % taniej. W Accessorize kupiłam jeszcze fioletowy breloczek do kluczy - literę K i mały portfel w stokrotki, który będę nosić do mniejszych torebek.


Kilka miesięcy temu miałam możliwość zamówienia kosmetyków amerykańskiej marki Tarte i właśnie w lipcu do mnie trafiły. One też były zakupione 20 % taniej :) Zdecydowałam się na róż w kolorze Blushing Bride i pomadkę w odcieniu Coral Blossom.

Wczoraj odwiedziłam The Body Shop (do końca wyprzedaży w TBS zostały jeszcze dwa dni), zdecydowałam się na migdałowy żel pod prysznic, puder do mycia twarzy z nowej serii Japanese Formula i mgiełkę do ciała z aloesem o zapachu moreli i ryżu.


Nabrałam ostatnio ochoty na produkty L'occitane. Po prostu zakochałam się w niektórych zapachach z kolekcji Grasse. Zdecydowałam się na mydełko wanilia z narcyzem i bosko pachnącą świecę neroli z orchideą.


Dostałam kilka próbek gratis, w tym miniaturę kremu do rąk z nowej serii zapachowej werbena z ogórkiem

Pochwalcie się co Wy ciekawego zakupiłyście, możecie wklejać linki w komentarzach, jeśli pokazywałyście zakupy u siebie na blogach. Na pewno do Was zajrzę :)

Ściskam i miłej soboty




poniedziałek, 7 lipca 2014

Wybieramy perfumy cz. 1

Kochani,
Perfumy są moją pasją i wybieranie ich traktuję jako przygodę i bardzo dużą przyjemność. Im więcej perfum poznaję i testuję, tym bardziej wyczulił się mój węch. Kiedyś po powąchaniu trzech flakonów, nie byłam w stanie rozróżniać dalej zapachów. Teraz jestem w stanie testować dużo więcej. Dobra wiadomość - możliwości nosa można rozwinąć :) Jestem też bardziej wyczulona na skład perfum, potrafię rozróżniać pojedyncze nuty, wyłapać "czym to pachnie..."Oczywiście nie wszystko i nie za każdym razem, ale ciągle się uczę i widzę, że zrobiłam postępy.


Testowanie perfum to zabawa i nie martwcie się, nie zawsze musi kończyć się kupowaniem perfum. Testuję, bo uwielbiam poznawać piękne zapachy, zarówno klasyczne jak i ekstrawaganckie. Testuję, gdy oczaruje mnie flakon, szata graficzna. Testuję, gdy jestem ciekawa historii, jaką chciał opowiedzieć twórca. Bo z perfumami, czasem jest jak z poezją. Zapachem można wyrazić najróżniejsze emocje, odnaleźć wspomnienia. Kolega niedawno powiedział mi, że podobają mu się perfumy, zawierające nuty drzewne, bo kojarzą mu się z dzieciństwem i przywołują wspomnienia taty docinającego deski na boazerię :) Może być odwrotnie, odrzucamy jakiś zapach, bo kojarzy nam się z niemiłym okresem w życiu, albo nieprzyjemną sytuacją.

Perfumy to coś więcej niż przedmiot, którego codziennie używamy. Perfumy mogą nas wyrażać.

No dobrze, ale jak wyrazić siebie zapachem? Należy zacząć od poznania swoich preferencji. Nie będę Wam teraz opisywać po kolei wszystkich zapachowych grup, to temat na osobnego posta. Jeśli sami nie jesteście w stanie odnaleźć się w gąszczu zapachowych nut, proponuję skorzystanie z pomocy specjalisty. Dla mnie mistrzowski poziom w tej dziedzinie prezentuje personel warszawskiej perfumerii niszowej Mood Scent Bar (Victor Kochetov!).

Możecie zaczęć od sprawdzenia jakie nuty powtarzają się w perfumach, które lubicie, bądź używaliście w przeszłości. Może to być kluczem, do Waszych upodobań. Gdy wyłonicie "powtarzalny składnik" np. drzewo sandałowe, spróbujcie poszukać go w innych  perfumach z grupy drzewnych itp. Z czasem odkryłam że bardzo lubię np. białe kwiaty (tuberoza!), a nie lubię ... porzeczki. Ale należy zachować otwartość. Perfumy mogą zaskoczyć. Ta sama porzeczka która normalnie  mnie drażni, podana na chłodnym liściu z kropelkami rosy, może zachwycić.

A teraz pytanie do Was. Jakie zapachy lubicie? A jakie nuty Was drażnią. Jestem bardzo ciekawa jak pachną moje czytelniczki i czytelnicy. Czekam na komentarze i zapraszam do dyskusji. Może spróbujemy razem doprecyzować Wasze upodobania zapachowe, jeśli nie jesteście do końca ich pewni :) 

A już wkrótce druga część posta - Jesteśmy w perfumerii i co dalej...? 

Ściskam









Różowe Rozdanie - wyniki

Witajcie Kochani,
Bardzo dziękuję Wam za udział w Różowym Rozdaniu.
Róż Happy Booster otrzyma:

 
Serdeczne gratulacje!
Aniu wyślij mi proszę adres pocztowy na maila.

Miłego dzionka


piątek, 4 lipca 2014

Makijaż cery latem - BBB od Pat & Rub

Witajcie Kochani,
Dziś chciałam z Wami porozmawiać o makijażu cery w lecie. Czy stosujecie podkład latem? A może puder solo? Jak to u Was wygląda?

Ja do niedawna gorącą porą rezygnowałam z fluidów, stosowałam je sporadycznie. W te wakacje to się zmieniło...

Nie planowałam zmiany. Po prostu w moje ręce wpadł produkt, idealny na cieplejsze dni, gdy mamy ochotę na lżejsze konsystencje i na bardziej naturalny efekt. Jeśli doda się do tego ochronę przeciwsłoneczną SPF 30 zmierzamy w stronę pełnej satysfakcji :)


Jak się już pewnie domyśliliście, mam na myśli Pielęgnacyjny, Koloryzujący Balsam BBB do Twarzy marki Pat & Rub.

Co oznaczają owe tajemnicze trzy B?

B - Beauty

Więcej niż krem -  pielęgnacyjny balsam z  filtrem mineralnym o wysokiej ochronie UVB i UVA do twarzy, szyi i dekoltu. SPF 30

B - Blemish

Intensywnie pielęgnuje skórę twarzy, szyi i dekoltu. Chroni i odbudowuje włókna kolagenowe. Przywraca skórze równowagę hydrolipidową i nawilża. Zwiększa odporność i elastyczność skóry, poprawia jej napięcie. Zwalcza wolne rodniki. Jednocześnie chroni skórę twarzy, szyi i dekoltu przed niekorzystnym wpływem promieni UV i fotostarzeniem.

B - Balm

Zastępuje  fluid. Jest koloryzowany naturalnymi pigmentami. Dodatek pigmentów oraz dwutlenku tytanu sprawiają, że krem maskuje niedoskonałości skóry.

Kolejną zaletą produktu jest jego naturalny skład i w 100% naturalne filtry mineralne.


Balsam występuje niestety tylko w dwóch odcieniach, ciemniejszym i jaśniejszym, ja mam wersję ciemniejszą. 
 
Wygląda naturalnie na twarzy, nie tworzy efektu maski. Ciemniejszy odcień naturalnie stapia się z kolorem mojej skóry. Nadaje jej zdrowy koloryt i delikatne rozświetlenie. Mimo dość gęstej konsystencji jest bardzo lekki, dosłownie nie czuć go na twarzy. Komfortowo się rozprowadza. Nawilża, ale minimalnie, za słabo, bym mogła zrezygnować rano z kremu.
 
 
Za największy minus balsamu, uważam średnie krycie, nie radzi sobie z maskowaniem niedoskonałości. Ale powiedzmy, że od tego mam korektor ;) Niestety dla osób z większymi problemami z cerą, może okazać się niewystarczający. Zdarza się również, że cera się po nim błyszczy, wtedy ratuję się odrobiną pudru.
 
Jak zwykle w przypadku P&R super opakowanie typu airless, z wygodną pompką.

Można go kupić na stronie Pat & Rub w wersji mini (KLIK), co uważam za świetny pomysł, bo produkt jest dość drogi (165 zł  za 50 ml, wersja mini kosztuje 10 zł za 3 ml) i będzie można sprawdzić, czy nam odpowiada.

Mam dobre wieści, produkt można nabyć teraz w Sephorze w promocyjnej cenie aż -50 % za 74 zł!! (KLIK)

Miłego dnia!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

Aesop (1) Alba Botanica (2) Alchemia Lasu (1) Alep (1) Alessandro (2) Alterra (9) Alverd (1) Alverde (14) Aquolina (1) ARGILES DU SOLEIL (3) Aromatherapy Associates (3) Aubrey Organics (2) Auriga (4) Balea (4) BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ (1) Bath & Body Works (12) Bath Body Works (1) Batiste (9) Beauty Formulas (1) Becca (2) Benefit (3) BeYu (1) Bielenda (5) BingoSpa (5) Biochemia Urody (13) Bioderma (2) Biopha (1) Biotherm (3) Biovax (4) Blumarine (1) Body Shop (13) Bomb Cosmetics (1) Boss (1) Bumble and Bumble (1) Burt's Bees (9) Caudalie (1) Chanel (12) Chantarelle (1) Charmine Rose (13) Chloe (1) Clarena (5) Clarins (7) Clinique (13) Collistar (1) Coslys (6) Dabur (2) Dax Cosmetics (1) Delawell (2) Dermalogica (3) Dermika (1) Dior (3) Diptyque (9) Dolce Gabbana (4) Douglas (1) Dr. Hauschka (8) Ecospa (2) Ecotools (1) Ecoworld (3) Eko Spa (1) Eos (3) Erbaviva (3) Essie (16) Estee Lauder (1) evrēe (1) Farmona (4) Femi (6) Figs Rouge (4) Fred Farrugia (2) Frederic Fekkai (4) FRESH MINERALS (1) Fridge (11) Fridge by Yde (4) Gaia Creams (7) Gal (1) Givenchy (1) Glam Glow (1) Glyskincare (1) Guerlain (14) H&M (1) HAPPYMORE SKIN CARE (1) Helena Rubinstein (2) Hugo Boss (1) Hugo Naturals (2) Ikarov (3) Inglot (1) Isana (3) Joanna (2) John Masters Organics (18) Joik (6) Kallos (1) Kanebo (3) Kanu (3) Khadi (1) Kiehl's (1) Kindle (1) Kneipp (3) Korres (5) Kringle Candle Company (2) Kryolan (3) L' Occitane (5) L'Oreal (4) L'Orient (5) La Mer (1) Lancome (4) Laura Mercier (6) Lavera (1) Lawendowa Farma (1) Lierac (3) Lily Lolo (1) Lioele (2) Lirene (2) Lorac (1) Love & Toast (1) Lush (55) Mac (1) MÁDARA (3) Maybelline (2) MCMC Fragrances (1) MeMeMe (1) Model CO (2) Munio Candela (1) My Beauty Diary (2) Natural Product (1) Nature's Gate (7) Neom (1) Neutrogena (3) Nivea (3) NOAlab (4) Nuxe (7) Opi (1) Oragnique (6) Orientana (6) Origins (5) Pandora (6) Pat & Rub (33) Phenome (72) Philosophy (7) Physicians Formula (1) Phyto (1) Pierre Rene (1) Prestige Cosmetics (3) Pukka (4) Pupa (2) Queen Helen (1) Real Techniques (3) REN (5) Rene Furterer (1) Revlon (1) Rituals (1) Rituls (1) Rival de Loop (1) Sally Hansen (3) Salvatore Ferragamo (3) Sanoflore (1) Sante (4) Schwarzkopf Professional (3) Scottish Fine Soaps (1) Sephora (7) Serge Lutens (1) Shiseido (5) Siquens (3) Skin79 (1) Skinfood (1) Sleek (4) Smashbox (2) Soap & Glory (3) Stara Mydlarnia (2) Stenders (4) Sylveco (3) Synergen (2) Tangle Teezer (3) Tarte (1) The Balm (1) The Different Company (1) THE SECRET SOAP STORE (1) Tołpa (4) Tommy Hilfiger (1) Trader Joe's (2) Tweezerman (1) Über (2) Urban Decay (1) Uriage (3) Vichy (2) Vita Liberata (2) Wibo (1) Yankee Candle (13) Yasumi (1) Yoskine (1) YSL (1) Yves Rocher (6)