niedziela, 22 lutego 2015

Alchemia Lasu

Witajcie Kochani,
Jakiś czas temu wypatrzyłam przeglądając instagramowe zdjęcia ciekawe kosmetyki. Nazwa Alchemia Lasu i prosty, ale pomysłowy wygląd opakowań i etykiet od razu przykuły moją uwagę. Postanowiłam sprawdzić co to za cuda i znalazłam alchemiczną stronę na FB (klik). 

Jak się okazuje są to kosmetyki w 100% naturalne, a niektóre ze składników jak np. zioła są zbierane własnoręcznie przez twórców marki na łąkach i lasach w górach południowej Polski. W alchemicznych kosmetykach używa się olei i maseł tłoczonych na zimno. Są to produkty wegetariańskie i w większości wegańskie, korzystające z  mocy roślin, naturalnych olejków i ekstraktów.

Kosmetyki można zamawiać poprzez stronę na FB Alchemii (klik) lub poprzez maila alchemialasu@gmail.com. Ceny produktów są zaskakująco atrakcyjne, a oferta bardzo ciekawa. Oprócz kremów, balsamów do ust, czy olejków do kąpieli, możecie tam znaleźć nietypowe maści lecznicze, olejek dla brodaczy o zapachu lasu,  sole do inhalacji, czy proszek co mycia zębów.

Oto co zakupiłam:


Jako pierwszy przedstawiam Wam Peeling do Twarzy Różano-Kokosowy z Nasionami Malin (14 zł, 30 ml; 25 zł, 60 ml). Peeling zawiera również  również glinkę kaolin, która dodatkowo oczyszcza skórę i ma działanie antyoksydacyjne, a powstał na bazie nawilżającego oleju kokosowego.

Zamówiłam również balsam do ust (18 zł, 15 ml). Alchemia ma w swojej ofercie różne kompozycje zapachowe balsamów, ale ja zdecydowałam się na melisę, niaouli i bergamotę. Balsam ten oprócz tradycyjnych właściwości nawilżających i ochronnych, działa również antywirusowo, co pomaga w zapobieganiu jak i leczeniu opryszczki oraz szybszemu gojeniu się przesuszonych ust.


Kolejny "zdzierak" tym razem do ciała, to aromatyczny Peeling z kawą i kardamonem (28 zł, 120 ml), ujędrniający, wygładzający i pomagający pozbyć się nadmiernej tkanki tłuszczowej i cellulitu. A przy tym jak pachnie! Dziś zadebiutuje pod prysznicem :) Już się nie mogę doczekać.


Na koniec jeszcze produkt do kąpieli, ewentualnie masażu czyli Rozgrzewający Olejek do Masażu i Kąpieli (22 zł, 50 ml; 38 zł, 100 ml) idealny na zimowe dni. Podobnie jak z balsamami, olejków też jest kilka różnych wersji w ofercie. Ta moja działa rozgrzewająco dzięki wyciągom z imbiru i papryczek chili oraz olejkom eterycznym z goździków, rozmarynu, cynamonu i majeranku. Olejek pobudza krążenie i można nim na przykład rozgrzewać zmarznięte stopy, czy dłonie. 

Ostatni produkt to Serum do Twarzy (22 zł, 10 ml; 54 zł, 30 ml) z m.in. olejkami eterycznymi z geranium, kadzidłowca, ylang ylang, lawendy i drzewa sandałowego i olejku z  nasiona marchwi. Serum pachnie przepięknie i ma za zadanie działać regenerująco, odżywiająco, przeciwstarzeniowo, regulować wydzielanie sebum, dodać skórze świeżości i blasku, redukować przebarwienia. Brzmi wyjątkowo wszechstronnie. Zobaczymy jak się sprawdzi.


To już wszystkie skarby niemalże prosto z lasu. Co sądzicie o Alchemii Lasu, mielibyście ochotę przetestować ich produkty? Który z powyższych kosmetyków najbardziej Was zaintrygował?

Miłego wieczoru



niedziela, 8 lutego 2015

Zakupy z Berlina

Dzień dobry :)
Zgodnie z obietnicą pędzę do Was z postem z zakupami, które zrobiłam w Berlinie podczas ostatniego weekendu (klik).
Zapraszam i życzę miłej lektury.

Co każda blogerka urodowa będąc w Niemczech odwiedzić powinna? Tak, tak oczywiście DM. I tam też skierowałyśmy swoje kroki pierwszego dnia we Frankfurcie. Drogerie DM to nie tylko Alverde i Balea. Jest tak sporo bardzo dobrych, naturalnych kosmetyków marek Lavera, Luvos i Weleda, pyszne herbaty i różne zdrowe smakołyki. Zakupiłam tam na przykład organiczny keczup, ale w dzisiejszym poście nie będę Wam  pokazywać jedzenia ;) 

Skończył mi się tonik, więc zdecydowałam się na tonik z dzikiej róży Alverde. Masełko do ciała Vintage Rose pokazywałam Wam już wczoraj, to prezent od Aliny.  Zdecydowałam się jeszcze na mydło do rąk o zapachu lawenda z malwą.


Skończył się mój rumiankowy żel  do twarzy Yves Rocher. Całkiem niezły zresztą. Postanowiłam znaleźć mu w DM następcę, padło na piankę do mycia twarzy Alverde z jabłkami i limonką
Kończy się również krem do stóp Phenome, przezornie zapakowałam więc do koszyka balsam do stóp Alverde z limonką i sosną.



Wybrałam również szampon, pomyślałam że idealny będzie szampon do włosów normalnych Lavery z bio ekstraktem z jabłek. Jeszcze jeden produkt do mycia twarzy, czyli emulsja do skóry wrażliwej z ekstraktem z rumianku marki Alverde.



Z żeli pod prysznic Balea wybrałam obłędnie pachnący wiśniowy. Z Weledy zdecydowałam się na pielęgnującą pomadkę do ust z olejkiem jojoba, masłem shea i woskiem różanym. Wzięłam jeszcze saszetkę z maseczką Luvos dla zestresowanej skóry.


Następnego ranka pojechałyśmy do Berlina. Moim wielkim marzeniem, było odwiedzenie sklepu Lusha. Wreszcie udało się to marzenie spełnić, bo to właśnie do Lusha skierowałyśmy swoje kroki tuż po opuszczeniu dworca. Oto z czym wyszłam:


Bez umilaczy kąpielowych nie mogłam się obejść. Wybrałam bubble bar Brightside pachnący świeżymi pomarańczami oraz dwie kule. Blackberry Bath Bomb z dodatkiem olejku z kadzidłowca i bergamotki oraz moją ukochaną Twilight (klik). 


W koszyczku znalazło się masło w kostce do pielęgnacji ciała Buffy, zawierające drobinki ryżu, fasoli aduki i migdałów, masło kakaowe i masło shea.

Postanowiłam też przetestować kultowe szampony w kostce, na początek wybrałam Karma Komba, głęboko oczyszczający i leczący skórę głowy z dodatkiem olejku pomarańczowego, sosny i paczuli.


Na koniec jeszcze tylko pasta myjąca do twarzy Aqua Marina z aloesem, algami, solą tonizującą oraz glinką kaolinową. Na szczęście nie przeszkadza mi jej zapach i nie czuję ryb. 

Wzięłam jeszcze próbkę odżywki do ciała Ro's Argan, na której zakup nie zdecydowałam się od razu ze względu na zbyt wysoką, nawet jak na Lush cenę. Próbkę już zużyłam. Naprawdę rewelacyjny produkt, szkoda że taki drogi (30 euro) i daleko :(


Ależ to była frajda!
Po wyjściu z Lusha po drugiej stronie ulicy zobaczyłyśmy sklep Rituals. Co za dziwny zbieg okoliczności..

W Rituals zakupiłam żel pod prysznic o bardzo ciekawej konsystencji  i przepięknym zapachu (mleczko ryżowe plus kwiat wiśni). Wzięłam też patyczki zapachowe kwiat lotosu, niestety ich zapach przypomina mi zapach chusteczek dla niemowląt i ciężko mi go znieść.


Ostatni przystanek było to stoisko Jo Malone, gdzie dość szybko jak na mnie wybrałam perfumy Peony and Blush Suede. Prosty i mało złożony zapach. Otwiera się przyjemnym, rześkim czerwonym jabłkiem. Szkoda tylko, że czuć je tak krótko. Potem już tylko różowa, elegancka peonia. Niektórzy wyczuwają jeszcze zamsz, różę  i jaśmin. Chciałam Jo Malone to mam i nauczkę za zbyt pospieszny wybór, byłam oszołomiona i podjęłam decyzję bez namysłu. Perfumy są ładne i nieprzeszkadzające, ale tylko poprawne. 


To już wszystko, uff.... Znacie coś z wymienionych przeze mnie rzeczy, może miałybyście ochotę coś wypróbować?
Miłego wieczorku


piątek, 6 lutego 2015

Kolczyki w Berlinie

Witajcie Moje Skarbule!
Jak ja nie lubię porzucać blogowych stron. Mało tego, że nie piszę dla Was, to jeszcze nie myszkuję bo Waszych blogach i bardzo mi tęskno. 

Ale mam dobre wieści, w ten weekend planuję spędzić czas m.in. pisząc, robiąc zdjęcia i mam nadzieję, że uda mi się przynajmniej po części przełamać blogowe milczenie.

Jeśli śledzicie mojego Instagrama, na pewno zauważyliście, że zeszły weekend spędziłam w Niemczech z wizytą u Aliny z bloga Koffer in Berlin. Dziś chciałabym Wam o nim opowiedzieć. 

W piątek rano ruszałam z moją dzielną pistacjową walizeczką na dworzec. Już sam fakt podróży pociągiem mnie cieszył, miałam  spakowane zdrowe przysmaki, sok pomidorowy (który w końcu wypiłam w drodze powrotnej) i przede wszystkim Kindla. Nie ma nic lepszego w podróży niż czytnik ebooków, wierzcie mi. W drodze do celu skończyłam czytać "Informacjonistkę" i rozpoczęłam smakowitą lekturę "Lawendowego pokoju". Początkowo myślałam, że to kolejny romantyczny gniot z cyklu kulinarnych podróży. Nie obrażajcie się za te słowa, lubię czasem przeczytać książki tego typu. Ale "Lawendowy pokój" mimo iż pojawił się w nim motyw podróży, był inny i mnie zachwycił. Uwielbiam taki pełen delikatności, zmysłowy styl pisania. Powieść o miłości i o ... książkach. Każdy wielbiciel książek powinien ją przeczytać. 
Tak, czytnik to skarb. Dzięki niemu cztery godziny podróży minęły bardzo miło i błyskawicznie. Na peronie we Frankfurcie stała Alinka. Nastąpiły uściski, piski, okrzyki radości, przytulasy. I ruszyłyśmy do domu Aliny, gdzie czekały na nas fantastyczne placki z serem i szpinakiem i smażący je Niemiec Aliny, którego w tym poście będę nazywać tajemniczym Ch.


Po jedzonku nastąpiła wymiana podarków. Dostałam obłędnie pachnące masło do ciała Alverde z limitowanej serii Vintage Rose, którego zapach Ch. bardzo trafnie określił jako jogurtową różę. Później napiłyśmy się herbaty, (Alina ma niesamowity zapas herbat). I ruszyłyśmy na spacer wzdłuż Odry. Bardzo spodobały mi się grające klocki :) To te kafelki, na poniższym zdjęciu po których skacze Alina. Ukoronowaniem spaceru były zakupy w DM. Ależ to była frajda.


Alina i Ch. przygotowali w czasie całego pobytu masę smakołyków. Niezapomniany okazał się wegański sernik jaglany. 

Całą sobotę spędziłyśmy zwiedzając Berlin. Oczywiście jeden dzień okazał się niewystarczający żeby odwiedzić wszystkie godne  uwagi miejsca. Po prostu będę musiała wrócić :) Najlepiej wiosną albo latem, żeby zobaczyć cieplejszą odsłonę tego miasta. 

Alina chciała, żebym spróbowała mochi, ryżowych ciasteczek owiniętych liściem wiśni z nadzieniem z czerwonej fasoli. W tym celu udałyśmy się do jej ulubionego sushi baru, Ishin. Niestety ciasteczka się skończyły i musiałyśmy zadowolić się puddingiem z mango i zieloną herbatą. W międzyczasie spotkałyśmy Marilyn.



Nie  obyło się bez zakupów. Spełniłam swoje małe marzenie i odwiedziłam sklep Lusha. W Berlinie mają kilka salonów Lusha, a my w Polsce żadnego, to niesprawiedliwe :( Zajrzałyśmy jeszcze do firmowego sklepu Rituals i na stoisko Jo Malone.


Nie mogłyśmy doczekać się obiadu. Alina zarezerwowała stolik w malutkiej, klimatycznej wietnamskiej restauracji Cat Tuong z kuchnią wegetariańską. Na początek zamówiłam pierożki z warzywami i tofu, a do tego herbata z ulubioną lukrecją. Nie poprzestałam na pierożkach i zjadłam jeszcze ryżowy makaron z warzywami i szaszłykami z tofu i kotletów sojowych owiniętych w liście betelu. Nie sądziłam, że kuchnia wegańska może być taka pyszna!! Mochi w ten weekend były nam jednak przeznaczone, co prawda nie owinięte w wiśniowy listek, ale za to z dodatkiem pysznego, miętowego musu.


Wieczory spędzaliśmy grając w gry planszowe. I spełniło się moje kolejne marzenie, zagrałam w karcianą grę RPG. Ch. okazał się fantastycznym mistrzem gry!
Był  to bardzo piękny weekend i magiczny, bo spełniający marzenia :) Niezapomniany.

Już wkrótce zapraszam na posta z weekendowymi zakupami :D Będzie Jo Malone, Lush, DM i Rituals.
Spokojnego wieczoru

PS. Na blogu Aliny możecie już przeczytać jej relację z weekendu (klik).
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

Aesop (1) Alba Botanica (2) Alchemia Lasu (1) Alep (1) Alessandro (2) Alterra (9) Alverd (1) Alverde (14) Aquolina (1) ARGILES DU SOLEIL (3) Aromatherapy Associates (3) Aubrey Organics (2) Auriga (4) Balea (4) BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ (1) Bath & Body Works (12) Bath Body Works (1) Batiste (9) Beauty Formulas (1) Becca (2) Benefit (3) BeYu (1) Bielenda (5) BingoSpa (5) Biochemia Urody (13) Bioderma (2) Biopha (1) Biotherm (3) Biovax (4) Blumarine (1) Body Shop (13) Bomb Cosmetics (1) Boss (1) Bumble and Bumble (1) Burt's Bees (9) Caudalie (1) Chanel (12) Chantarelle (1) Charmine Rose (13) Chloe (1) Clarena (5) Clarins (7) Clinique (13) Collistar (1) Coslys (6) Dabur (2) Dax Cosmetics (1) Delawell (2) Dermalogica (3) Dermika (1) Dior (3) Diptyque (9) Dolce Gabbana (4) Douglas (1) Dr. Hauschka (8) Ecospa (2) Ecotools (1) Ecoworld (3) Eko Spa (1) Eos (3) Erbaviva (3) Essie (16) Estee Lauder (1) evrēe (1) Farmona (4) Femi (6) Figs Rouge (4) Fred Farrugia (2) Frederic Fekkai (4) FRESH MINERALS (1) Fridge (11) Fridge by Yde (4) Gaia Creams (7) Gal (1) Givenchy (1) Glam Glow (1) Glyskincare (1) Guerlain (14) H&M (1) HAPPYMORE SKIN CARE (1) Helena Rubinstein (2) Hugo Boss (1) Hugo Naturals (2) Ikarov (3) Inglot (1) Isana (3) Joanna (2) John Masters Organics (18) Joik (6) Kallos (1) Kanebo (3) Kanu (3) Khadi (1) Kiehl's (1) Kindle (1) Kneipp (3) Korres (5) Kringle Candle Company (2) Kryolan (3) L' Occitane (5) L'Oreal (4) L'Orient (5) La Mer (1) Lancome (4) Laura Mercier (6) Lavera (1) Lawendowa Farma (1) Lierac (3) Lily Lolo (1) Lioele (2) Lirene (2) Lorac (1) Love & Toast (1) Lush (55) Mac (1) MÁDARA (3) Maybelline (2) MCMC Fragrances (1) MeMeMe (1) Model CO (2) Munio Candela (1) My Beauty Diary (2) Natural Product (1) Nature's Gate (7) Neom (1) Neutrogena (3) Nivea (3) NOAlab (4) Nuxe (7) Opi (1) Oragnique (6) Orientana (6) Origins (5) Pandora (6) Pat & Rub (33) Phenome (72) Philosophy (7) Physicians Formula (1) Phyto (1) Pierre Rene (1) Prestige Cosmetics (3) Pukka (4) Pupa (2) Queen Helen (1) Real Techniques (3) REN (5) Rene Furterer (1) Revlon (1) Rituals (1) Rituls (1) Rival de Loop (1) Sally Hansen (3) Salvatore Ferragamo (3) Sanoflore (1) Sante (4) Schwarzkopf Professional (3) Scottish Fine Soaps (1) Sephora (7) Serge Lutens (1) Shiseido (5) Siquens (3) Skin79 (1) Skinfood (1) Sleek (4) Smashbox (2) Soap & Glory (3) Stara Mydlarnia (2) Stenders (4) Sylveco (3) Synergen (2) Tangle Teezer (3) Tarte (1) The Balm (1) The Different Company (1) THE SECRET SOAP STORE (1) Tołpa (4) Tommy Hilfiger (1) Trader Joe's (2) Tweezerman (1) Über (2) Urban Decay (1) Uriage (3) Vichy (2) Vita Liberata (2) Wibo (1) Yankee Candle (13) Yasumi (1) Yoskine (1) YSL (1) Yves Rocher (6)