Zdumiewa mnie jak dalece może różnić się odbiór zapachu przez użytkownika z zamierzeniem jakie towarzyszyło twórcy podczas kreacji perfum.
Marka perfumeryjna Arquiste wpadła na genialny pomysł uwieczniania ważnych momentów historycznych za pomocą zapachów.
Carlos Huber Arquiste dokonuje rekonstrukcji historycznych za pomocą kolekcji perfum. Uważam to za genialny pomysł! Zapachy, mają przenosić nas do ważnych momentów w historii świata.
Arquiste zaczyna pracę nad perfumami od wnikliwych badaniach historycznych, wyszukuje najbardziej ekskluzywne składniki by jak najtrafniej odtworzyć określony moment w czasie i przestrzeni, zabrać nas w intymną podróż w czasie, podróż do minionych wieków...
Tak powstało już kilka wyjątkowych kompozycji. Jestem niezwykle zauroczona pomysłami Hubera i muszę je Wam zacytować!!:
Perfumy Anima Dulcis - Listopad 1695 roku, Meksyk, Mexico City.
Aromat egzotycznych przypraw snuje się po korytarzach Królewskiego
Klasztoru Jezusowego, gdzie zakonnice przygotowują deser z kakao i
papryczek chili, korzystając z sekretnych przepisów epoki baroku. Ta
kompozycja odkrywa tajemnice klasztornego świata, ściśle strzeżone przez
wieki, i prezentuje bogactwo doznań zmysłowych.
Perfumy Infanta el flor - Czerwiec 1660 roku, Isle of Pheasants, Kraj Basków, granica
francusko-hiszpańska.
Maria Teresa, hiszpańska infantka, ma zostać żoną
Ludwika XIV, aby zapewnić pokój swojemu krajowi.Owiana niewinnym zapachem kwiatów pomarańczy rumieni się pod grubą
warstwą pudru, gdy szarmancki król spogląda na nią po raz pierwszy.
Rozwija skropiony perfumami wachlarz i odwzajemnia spojrzenie.
Perfumy Fleur de Louis - Czerwiec 1660 roku, Isle of Pheasants, Kraj Basków, granica
francusko-hiszpańska.
W bogato zdobionym pawilonie, zbudowanym ze
świeżego drewna sosnowego i cedrowego, spotykają się dwory królewskie
dwóch krajów, aby zawrzeć przymierze i zagwarantować pokój. Stronę
francuską reprezentuje młody Ludwik XIV, w złocistej poświacie irysów,
róży i jaśminu. Wyprężony na baczność wypatruje swojej nowej
narzeczonej, hiszpańskiej infantki Marii Teresy.
Perfumy Aleksander - Styczeń 1837 roku, St. Petersburg, Rosja.
Jest mroźne, zimowe popołudnie. Wzburzony gentleman kończy właśnie
toaletę skrapiając się zapachami neroli i fiołka. Poprawia mankiety,
przywdziewa grube futro i wychodzi zdecydowanym krokiem w połyskujących
skórzanych butach. Wsiada w sanie. W powietrzu unosi się leśny zapach
jedliny. Gdzieś poza ośnieżonymi drzewami, na skąpanej księżycowym
światłem polanie, odbędzie się jego ostatni pojedynek.
Perfumy Boutonniere nr 7 - Maj 1899 roku, Foyer Opery Komicznej w Paryżu.
Podczas antraktu siedmiu młodzieńców zbiera się w Grand Foyer w
nadziei na udany flirt z jedną z pięknych pań. Adoratorzy i damy
zbliżają się ku sobie, aby zachwycać się się rześkimi zapachami gardenii
w butonierkach i wody kolońskiej o aromacie bergamoty i lawendy. Białe
gardenie, trwające dzielnie w klapach marynarek, zostaną już niedługo
poświęcone dla namiętnych uścisków.
Moja przygoda z tuberozą zaprowadziła mnie do perfum Arquiste. Sama jestem zaskoczona tą emocjonalną podróżą. Nie przypuszczałam, że tyle można wyrazić zapachem!
Ale gdzie jest obiecana tuberoza? Która z historii mnie przypadła w udziale?
Flor y Canto - Sierpień 1400 roku, Tenochtitlan, Meksyk.
Trwa jedno z najbogatszych w zapachy świąt w kalendarzu azteckim.
Ołtarze ofiarne dekorowane są niezmierzonym bogactwem kwiatów, w rytm
bębnów. Unoszące się opary kadzidlane Copal stanowią tło dla
oszałamiającego tchnienia tuberozy, magnolii, plumerii i intensywnie
żółtego aromatu świętej aksamitki yahutli, cempoalxochitl.
Perfumy Flor y Canto, czyli kwiat i pieśni (mniej więcej ;). Flor y Canto to zbiór pieśni, hymnów meksykańskich.
Nuty zapachowe: tuberoza meksykańska, magnolia, plumeria, aksamitka yahutl.
Czyli w większości białe kwiaty.
Zapach jest dość płaski, jednorodny, tak jak pachnie na mojej skórze na początku, tak samo pachnie później, nie rozwija się. Jest również krótkotrwały i bliskoskórny. Utrzymuje się na krótko i jest praktycznie niewyczuwalny dla otoczenia. Żeby go poczuć trzeba zbliżyć nos blisko do skóry.
Niestety Flor y Canto nie zdradził mi swojej tajemnicy. Nie zabrał mnie na rytualne uroczystości azteckiego święta, nie usłyszałam dudnienia bębnów, nie poczułam się oszołomiona, radosna, nie doznałam uniesienia.
Tuberoza w wydaniu Arquiste nie jest drapieżna, drapiąca, lecz bardziej ciepła, letnia, może troszkę aksamitna i kremowa.
To nie tłumy świętujące w ekstazie, tylko intymna chwila, sam na sam ze sobą, skupienie, moment namysłu w pewien letni dzień, refleksja, która nawiedza nas tylko na chwilę by zaraz potem odejść. Nie hymn pochwalny, a piękna w swej prostocie piosenka.
Piękne te opisy :) Marią Teresą chcę być. Przynajmniej jeśłi chodzi o zapach.
OdpowiedzUsuńCiekawa jaki on jest, jeśli choć w połowie tak cudny jak opis, musi pachnieć bosko :)
UsuńI znów świetny cytat - wypatruję ich w tych postach!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie spodobało mi się to przedsięwzięcie łączenia zapachów i historii!
Najbardziej zaciekawił mnie opis zapachu Infanta el flor :)
Czyli kolejna Maria Teresa :)
UsuńMam jeszcze kilka cytatów w zanadrzu ;)
Ja też jestem pod wrażeniem pomysłu na rekonstrukcję historyczną za pomocą wysokiej jakości perfum, uwiodła mnie ta koncepcja! :D
No tak ;)
UsuńSuper, będę ich wyczekiwać!
Aleksander mi się podoba - z nazwy, z miejsca i z fiołka oraz neroli :).
OdpowiedzUsuńAlina i Aleksander :)
UsuńFajny pomysł z tą historią we flakoniku perfum!
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie na rozdanie
http://joanna-interestingdetails.blogspot.com/2013/08/wakacyjne-rozdanie-z-firma-green-house.html
Też uważam Asiu, że to świetny pomysł :)
Usuńjak Ty to ładnie opisałaś Kasieńko :) dla mnie coś ładnie pachnie lub śmierdzi :P taka za mnie poetka :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się opis spodobał Marti, bardzo się starałam ładnie to oddać. Ty również masz dobre pióro :) Lubię Twój styl pisania. Perfumy są ciężkie do opisu, bo są mało konkretne.
Usuń