Witajcie,
Jakiś czas temu Łucja z Agulkowego Pola, przeprowadziła ciekawą akcję inwentaryzacji kosmetyków (KLIK). Postanowiłam i ja, w ramach kosmetycznej oszczędności, przeprowadzić porządki. Łucja, dziękuję za super bodziec do działania! :)
Zdecydowanie za dużo zalega u mnie: żeli pod prysznic, balsamów i maseł do ciała, maseczek oraz peelingów do twarzy i masek do włosów. (Na razie nie planuję zajmować się kolorówką).
Oficjalnie wpisuję powyższe kosmetyki na czarną listę i nie wolno, powtarzam nie wolno mi ich kupować!!! Za to mam zamiar namiętnie je, o p r ó ż n i a ć. Postaram się nie otwierać nowych opakowań i w miarę możliwości nie używać ich równolegle, tylko skupić się na jednym opakowaniu i przechodzić do następnego, dopiero gdy je "wykończę". Wyjątkiem są maski do włosów (moje włosy lubią urozmaicenie) oraz żele pod prysznic i masełka do ciała, bo lubię używać je w zależności od nastroju. (Wychodzi na to, że prawie wszystko to wyjątek ;)
Na początek pokażę Wam moje zbiory, przy okazji pokuszę się o kilka mini recenzji, jeśli w miarę dobrze poznałam kosmetyk. Zacznę od balsamów i maseł do ciała.
Mam w tej chwili trzy masła do ciała.
Najnowszy, jeszcze nie używany nabytek to masło z The Body Shop o kobiecym, kwiatowym zapachu moringa. Jeszcze go nie używałam, więc nie wiem jak się sprawdzi, ale znając masła tej marki, powinnam być zadowolona.
Pozostałe dwa to prezent od Aliny. Righteous Butter marki Soap & Glory namiętnie używałam zimą, teraz zapach jest dla mnie zbyt intensywny, ale myślę że sięgnę po nie w chłodniejsze wiosenne i letnie wieczory. Masełko bardzo dobrze się wchłania i pielęgnuje skórę, ale zapach jest bardzo intensywny i czuć go później na pościeli, piżamie (kremuję się wieczorem) i bardzo długo na skórze. Dla mnie to akurat zaleta, ale wiem że niektórzy tego nie lubią.
Kolejne masło od Aliny to miodowy melon z Alverde. Zapach dużo lżejszy od poprzednika, ale również bardzo przyjemny. Z działania też jestem bardzo zadowolona, jest tylko problem z szybkim wchłanianiem się produktu, muszę się mocno naklepać, żeby wniknął w skórę. Ale to jedyny minus.
Najczęściej obecnie używam wygładzającego eliksiru do ciała z ekstraktem z czerwonej herbaty i opuncji figowej Phenome (to ten po prawej stronie na powyższym zdjęciu). Następny w kolejce czeka antyoksydacyjny balsam do ciała z białą herbatą i żurawiną również Phenome. Będę chciała przygotować Wam zbiorczą recenzję tych produktów, dlatego na razie tajemniczo milczę.
I na koniec kilka miniaturek.
Słodkie pianki od B&BW - czarno to widzę, bardzo zimowy zapach, nie mogę się przemóc żeby używać teraz tego balsamu.. Lawendowy od Hugo Natural, naturalny skład i kojący lawendowy zapach, lubię go używać przed snem. Imbirowy od Origins, wdzięcznie nazwany bitą śmietaną do ciała, jeszcze go nie używałam, więc nie wiem jak ta konsystencja naprawdę wygląda. I ostatni produkt, również nie używany wcześniej, mandarynkowy balsam marki Love & Toast.
Planuję zużyć je podczas podróży.
W następnej części opowiem Wam o żelach pod prysznic.
Kosmetyczną inwentaryzację czas zacząć :)
A jak u Was wyglądają zapasy maseł i balsamów, lubicie mieć nadmiar tych produktów, czy wystarczy Wam jeden na półce? Jakie zapachy i konsystencje preferujecie oraz jak Wam się podoba pomysł kosmetycznej inwentaryzacji?
Dużo buziaków!!!
Najnowszy, jeszcze nie używany nabytek to masło z The Body Shop o kobiecym, kwiatowym zapachu moringa. Jeszcze go nie używałam, więc nie wiem jak się sprawdzi, ale znając masła tej marki, powinnam być zadowolona.
Pozostałe dwa to prezent od Aliny. Righteous Butter marki Soap & Glory namiętnie używałam zimą, teraz zapach jest dla mnie zbyt intensywny, ale myślę że sięgnę po nie w chłodniejsze wiosenne i letnie wieczory. Masełko bardzo dobrze się wchłania i pielęgnuje skórę, ale zapach jest bardzo intensywny i czuć go później na pościeli, piżamie (kremuję się wieczorem) i bardzo długo na skórze. Dla mnie to akurat zaleta, ale wiem że niektórzy tego nie lubią.
Kolejne masło od Aliny to miodowy melon z Alverde. Zapach dużo lżejszy od poprzednika, ale również bardzo przyjemny. Z działania też jestem bardzo zadowolona, jest tylko problem z szybkim wchłanianiem się produktu, muszę się mocno naklepać, żeby wniknął w skórę. Ale to jedyny minus.
Najczęściej obecnie używam wygładzającego eliksiru do ciała z ekstraktem z czerwonej herbaty i opuncji figowej Phenome (to ten po prawej stronie na powyższym zdjęciu). Następny w kolejce czeka antyoksydacyjny balsam do ciała z białą herbatą i żurawiną również Phenome. Będę chciała przygotować Wam zbiorczą recenzję tych produktów, dlatego na razie tajemniczo milczę.
I na koniec kilka miniaturek.
Słodkie pianki od B&BW - czarno to widzę, bardzo zimowy zapach, nie mogę się przemóc żeby używać teraz tego balsamu.. Lawendowy od Hugo Natural, naturalny skład i kojący lawendowy zapach, lubię go używać przed snem. Imbirowy od Origins, wdzięcznie nazwany bitą śmietaną do ciała, jeszcze go nie używałam, więc nie wiem jak ta konsystencja naprawdę wygląda. I ostatni produkt, również nie używany wcześniej, mandarynkowy balsam marki Love & Toast.
Planuję zużyć je podczas podróży.
W następnej części opowiem Wam o żelach pod prysznic.
Kosmetyczną inwentaryzację czas zacząć :)
A jak u Was wyglądają zapasy maseł i balsamów, lubicie mieć nadmiar tych produktów, czy wystarczy Wam jeden na półce? Jakie zapachy i konsystencje preferujecie oraz jak Wam się podoba pomysł kosmetycznej inwentaryzacji?
Dużo buziaków!!!
Faktycznie troszkę Ci się tego nazbierało ! :) Ja tak mam z żelami pod prysznic !!
OdpowiedzUsuńZ żelami u mnie nieco gorzej niż ze smarowidłami ;)
UsuńJa nie mam problemu z otwieraniem kilku kosmetyków z tej samej kategorii, bo otwieram kolejny, gdy pierwszy się skończy, ale za to zrobiłam niezłe zapasy :/ Dlatego od jakiegoś czasu powiedziałam sobie stop i zakupy planuję dopiero po zużyciu zapasów :)
OdpowiedzUsuńBędę wyczekiwać recenzji balsamów Phenome :)
Co do instagramu to bardzo się cieszę, że będziesz i tam :*
Bardzo, bardzo się cieszę, że się cieszysz :*
UsuńO ile tego :)
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka balsamów/maseł, bo zawsze wolno je zużywam ;) za to żadnej maski do włosów - wstyd :(
OdpowiedzUsuńEeee jaki wstyd, do nadrobienia raz, dwa ;)
Usuńbardzo fajny pomysł z tą inwentaryzacją . Osobiście największe zapasy mam masek i odżywek do włosów :D Tymczasowo też przystopowałam z zakupami :)
OdpowiedzUsuńOdżywek mam jedynie trzy, uznałam, że nie jest to taka tragiczna ilość :) Ale dwie z nich, bardzo wydajne, więc i tak jestem zaopatrzona na wiele miesięcy :))
Usuńwłaśnie dzisiaj stwierdziłam, że też nie będę kupować żadnych smarowideł ani żeli, bo mam tego stanowczo za dużo. też mam kilka otwartych na raz, więc zostawiłam sobie tylko po dwa "na wierzchu" resztę pochowałam. mam nadzieję, że nic po drodze mnie nie skusi, żeby coś kupić :) powodzenia w zużywaniu!
OdpowiedzUsuńDziękuję, powodzenia i Tobie :) !!
UsuńSporo tego :) Ale i u mnie nie mniej :) Mam wiele balsamów i innych mazideł, ale staram się wykończyć jeden i dopiero wtedy otworzyć następny.. Masek do włosów też mam hurtową ilość :)
OdpowiedzUsuńHihi, nie jestem sama :)
UsuńDzięki :) widzę, że nie tylko ja posiadam zapasy jak na wojnę stuletnią :) U mnie niestety balsamy czekają w kolejce na inwentaryzację.
OdpowiedzUsuńWobec tego czekam na "balsamicznego" posta ;) I jeszcze raz dziękuję za super pomysł :*
Usuńoj tam nie ma takiego problemu! Jak zaczęłam czytać to myślałam że z 15 masz a tu jednak nie : ) ja też sobie dałam bana na kosmetyki : )
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jest ze mną tak źle. Dobrze, że nie rozliczam się z kolorówki ;)
UsuńNie jest źle :) Trochę się nazbierało, ale pomału zużyjesz. Ja właśnie największy problem mam z mazidłami do ciała i staram się ich nie gromadzić :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dokładnie, pomalutku sobie zużyję, muszę tylko regularnie się smarować :))
UsuńTroszkę tego jest,ja mam wielki problem z zużywaniem kosmetyków,wszystko używam,wszystko testuję i denka nie widać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No bo jak tu nie spróbować jak coś nowego kusi :)) Od razu jest ochota, żeby otworzyć ;)
UsuńZapasy wcale nie takie złe, tym bardziej, że większość jest w małych opakowaniach.
OdpowiedzUsuńMoim celem jest jeden, maksymalnie dwa kosmetyki danego rodzaju :)
UsuńJa nawet boję się pokazywać wszystkiego co mam w szafkach.
OdpowiedzUsuńNie bój się, ja chętnie popatrzę :)
UsuńU mnie nie ma tak fajnie, muszę uzupełnić zapasy, a właściwie niedobór. Smaruję się oliwką dla dzieci, kończy się ukochane, oszczędzane masełko L'Occitane.
OdpowiedzUsuńProfil na Insta już lubię. :)
UsuńNiedobór, to nowe zjawisko u blogerki kosmetycznej :) Hmm, interesujące :))
UsuńDziękuję za polubienia na Insta :*
Mam tak samo, nie potrafię wytrzymać jak wpada mi nowy żel pod prysznic i od razu go używam. A potem na półeczce stoi 10 otwartych żeli i męczę je prze pół roku ;-)
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńCiekawią mnie te herbaciane cuda od Phenome :)
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa tej białej herbatki, bo czerwonej już co nieco zużyłam :)
UsuńMasz co zużywać :) Ja właśnie zawsze na ilość balsamów czy masełek do ciała narzekam. Żeli pod prysznic mam za to aktualnie sporo ;)
OdpowiedzUsuńTak, żele się często kupuje w nadmiarze, bo najłatwiej się je zużywa :)
UsuńJak słyszę słowo inwentaryzacja to mną trzęsie, bo mimo że w pracy zajmuje się ściąganiem należności, to właśnie rozliczam czteroletnią inwentaryzację w firmie i już mi mózg wyżera :O
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za niemiłe skojarzenia, ale obawiam się że jeszcze kilka takich postów szykuję z tym paskudnym słowem na i... :P
UsuńKilka tygodni temu zrobiłam spis posiadanych kosmetyków. Mam to zapisane w specjalnym notesie, który służy tylko do blogowych spraw. Dzięki temu wiem, że żelu pod prysznic jeszcze długo nie kupię. Masła do ciała i balsamu również :) To pomocne bardzo. Denkowanie trwa w najlepsze.
OdpowiedzUsuńPomysł z notesem genialny, zgapiam!
UsuńBrak mi odwagi do takich akcji :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nabierzesz ochoty, kto wie ;)
UsuńLubię mieć w zapasie kilka mazideł. Stosuję je wtedy naprzemiennie w zależności od kaprysu:)
OdpowiedzUsuńNo ja też tak lubię, nie zawsze mam ochotę na dany zapach. Ale to co teraz mam, to jednak za dużo jest.
UsuńJa od początku roku mam zakaz kupowania żeli pod prysznic i produktów do pielęgnacji ciała. Pierwszych nakupowałam "przy okazji" a drugich używam nieregularnie, stąd mały zapas się zrobił. Ale dzielnie i powoli zużywam i cieszę się jak dziecko na myśl o przyszłych zakupach.
OdpowiedzUsuńZaszalejesz :) I życzę powodzenia, żeby zużywało się szybciej ;)
UsuńJestem zapasomaniaczką, więc i u mnie duuuużo maseł, żeli i balsamów :D
OdpowiedzUsuńStaram się nie dokupywać, ale różnie wychodzi. Szczególnie jak jestem W B&BW, a ich żele pod prysznic i mydła są moimi ulubionymi, to zawsze robię mały zapasik i w efekcie obecnie mam w zapasie 11 mydeł i 9 żeli pod prysznic. I mówię tu tylko o B&BW, mam też coś tam z innych firm :P
Rozumiem zupełnie inne podejście, zakupy to przecież giga, mega przyjemność, też kocham gromadzić zapasy. Ale postanowiłam się troszkę na sobą poznęcać ;) Taki mały detoks, a jaka potem frajda jak się popuści cugli. A z B&BW w ogóle Ci się nie dziwię, musisz robić zapasy, bo po pierwsze nie masz tego sklepu blisko, a po drugie, tam tak często wypuszczają sezonowe i limitowane zapachy, że nie można nie skorzystać. Bo taka szansa może się, o zgrozo, nie powtórzyć.
UsuńDetoks jest fajny na pewno, ale co potem? Ja bym się chyba bała, bo jak by mnie wpuścili na takim głodzie do perfumerii, to chyba siłą by musieli wyprowadzać :P hihi
UsuńJa też mam zakaz od górny na kupowanie żeli pod prysznic. Maseł do ciała prawie nie używam i mam jedno, tak jak peeling. Maseł do włosów nie używam wcale, jedynie lżejsze odżywki. Może powinnam jednak to zmienić....
OdpowiedzUsuńProfil na Instagramie zaraz znajdę :)
Warto mieć choć jedną maską, raz na jakiś czas włosy lubię ekstra odżywienie ;) Także polecam, taki zakup :))
UsuńSporo tego ;3 Zaraz zacznę obserwować na insta ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńMam również tendencje do intensywnego dokupywania żeli pod prysznic, balsamów, maseł i dochodzą do tego szampony...chciałabym to zmienić, ale chęć posiadania nowych kosmetyków jest często silniejsza. Walczę ze sobą czasami, choć często kończy się to "klęską" ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, różnie to bywa, ja też toczę ze sobą niejedną bitwę. Z różnym skutkiem.. ;)
UsuńMoje zapasy byś zobaczyła :) Właśnie ostatnio zapisałam wszystko co posiadam w specjalnym zeszycie i podzieliłam kategoriami żeby konkretnie wiedzieć co i ile mam - także statystyk Ci nie napiszę ale u mnie to zaczyna się powoli robić zbieractwo :)
OdpowiedzUsuńPomysł zeszytu przedni :D
UsuńŚwietny pomysł z tą inwentaryzacją:) Ja mam aktualnie na stanie 4 mazidła do ciała: winogronowe z Bielendy (choć w zasadzie ono się już prawie nie liczy, bo dziś je wykończę), czekoladowe z Organique, brązujący balsam Dove i rozświetlający balsam z TBS:) Także na razie też odpuszczam zakupy w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńTo czekoladowe z Organique za mną chodzi ;) No i rozświetlacz z TBS, ciekawe co to za cudo :D
UsuńBardzo dobry pomysł, też musiałabym u siebie taką inwentaryzację wprowadzić. Uwierz mi, przy mnie jeszcze nie jest z Tobą tak źle ;D
OdpowiedzUsuńNo to bardzo chcialabym zobaczyć Twoje zbiory,hihi :)
UsuńJa wolę nie liczyć :D
OdpowiedzUsuńJa higienicznie wojnę z Rosją przetrwam, nie ma obawy... ;)
OdpowiedzUsuńHaha :) To już jestem o Ciebie spokojna :))
Usuńo ile nadmiar żeli pod prysznic mi nie przeszkadza bo wiem, że razem z R. w końcu i tak je zużyję, tak nieco przeraża mnie ilość posiadanych maseł/balsamów i mleczek do ciała :D zaczęłam je rozdawać po rodzinie, to było jedyne rozwiązanie :D
OdpowiedzUsuńTak, żele są w miarę bezpieczne ;)
Usuń