Witajcie Kochani,
Zapraszam na przedostatnią, trzecią część serii inwentaryzacyjnej :)
Moim celem jest uszczuplenie kosmetycznych zbiorów, nie kupowanie na zapas. Przy okazji wpisów inwentaryzacyjnych pokazuję Wam moje zasoby kosmetyczne opatrzone mini recenzjami. Były już balsamy, masła do ciała, żele pod prysznic, dziś opowiem Wam o kolekcji maseczek i peelingów do twarzy.
Jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości. Dlatego w moich zbiorach będą przeważać maseczki oczyszczające.
Po lewej stronie na poniższym zdjęciu znajduje się maseczka ziołowa do zanieczyszczonej skóry Vetiver marki Khadi, która pochłania i odprowadza nadmiar sebum i toksyn, oraz wspomaga gojenie się ran. Zawiera różne ciekawe składniki, z którymi nie mam często do czynienia w codziennej pielęgnacji, takie jak neem, lodhra, gałka muszkatałowa. Stoi jeszcze zafoliowana i nieotwierana, termin ważności po otwarciu opakowania jest dość krótki, dlatego czekam na odpowiednią chwilę.
Po prawej stronie glinka Ghassoul inaczej Rhassoul - czyli "ta, która czyści". Jej podstawowym
działaniem jest absorpcja zanieczyszczeń ze skóry lub włosów. Mam ją od lipca 2012 roku, a nadal jestem sporo przed upływem terminu ważności, na szczęście glinki są długoterminowe ;) Dla uciechy możecie sobie przeczytać moją recenzję na temat glinki Ghassoul, to jedna z pierwszych recenzji na blogu i jakość zdjęć jest powalająca ;) Macie ją tutaj (KLIK). Pociesza mnie tylko fakt, że odnotowałam dużą poprawę na tym polu, haha.
Kolejna maseczka oczyszczająca tym razem od Phenome, Purifying white clay mask. Bardzo ją lubię i myślę, że ten pokaźny słoik starczy mi na wiele, wiele miesięcy phenomkowej przyjemności. Nie tak dawno publikowałam obszerną recenzję, więc odsyłam Was do niej (KLIK).
Bardzo nietrafiony zakup, czyli kąpiel parowa do twarzy marki Dr. Hauschka. Na szczęście przez wielki otwór butelki ucieka dużo produktu, więc jest nadzieja, że szybko się jej pozbędę. Ale zaraz, zaraz ... nie, nie ma żadnej nadziei. Bardzo, ale to bardzo nie mam ochoty na jej stosowanie. A niestosowanie = niezużywanie, nawet jeśli się za dużo wylewa. Sterczenie nad miską z gorącą wodą przez 10 minut, z ręcznikiem na głowie, ani to przyjemne, ani zabawne i zawsze jakoś czasu brak na dodatkowe akrobacje (nie licząc dwóch pierwszych zrywów wywołanych początkowym entuzjazmem tuż po zakupie). Nie zauważyłam również, żeby stosowanie kąpieli wzmocniło efekt maseczek oczyszczających. Produkt nie dla mnie.
Ostatnia tura maseczek zanim przejdziemy do peelingów.
Bardzo dobra arbuzowa maska algowa Bielendy. Ponownie odsyłam do historycznej recenzji z początków blogowania (KLIK). Działanie świetne, efekt WOW gwarantowany, ale kłopotliwa przy samodzielnej aplikacji i czasochłonna.
I ostatnia (uff...) maseczka, czyli czekoladowa maseczka marki JOIK dla zmęczonej i zestresowanej cery. Dokładną recenzję znajdziecie tutaj (KLIK). Warta uwagi, ze względu na bardzo przyjemny, relaksujący zapach i naturalny skład.
To już prawie koniec. Jeszcze tylko kilka peelingów..
Po lewej stronie peeling marki Alverde z nagietkiem i morelą. Jeszcze nie mieliśmy przyjemności, ale nastąpi to gdy zużyję cukrowe cudo od Phenome, czyli uwielbiany przeze mnie Multi-Active (dokładne zachwyty na temat cukrowej maski i peelingu 2 w 1 znajdziecie tutaj KLIK).
Na koniec zostawiłam rozświetlająco-odżywczy peeling do twarzy z migdałami i borówką marki Pukka. Nie zachwycił mnie szczególnie mocno, owszem w magiczny sposób oczyszcza i rozjaśnia buzię, ale nie polubiłam "brudzącej otoczenie" formy aplikacji. Postaram się nie nastawiać negatywnie i dam mu jeszcze szansę, dopiero zaczęłam go używać i jak na razie działanie jest całkiem fajne.
To już wszystkie Kasine zbiory. Teraz Wasza kolej na maseczkowo, peelingowe zwierzenia :) Piszcie mi szybciutko czego używacie i czy podobnie jak ja macie słabość do tego typu produktów, a może odwrotnie - w ogóle nie gromadzicie maseczek lub wystarczy Wam tylko jedna.
A już wkrótce ostatnia część cyklu z kosmetykami do włosów - odżywkami i maskami.
Zapraszam!!
Niestety żadnego z tych kosmetyków nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńKasiu, a próbowałaś maseczkę oczyszczającą REN?
OdpowiedzUsuńMam kilka próbek. Niedługo przetestuję :) Polecasz?
UsuńOj, na Multi Active mam chrapkę!
OdpowiedzUsuńKilka tygodni kupiłam peeling w formie pasty Phenome.
Też jest świetny :)
Właśnie go zdenkowałam!! Rewelacja :D
UsuńNic nie miałam ;(
OdpowiedzUsuńO kurczę, ależ Ci się nazbierało ;D A ja żadnego z tych produktów nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńja mysle nad alverde :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kiedy go wypróbuję :)
UsuńUżywam peelingu enzymatycznego Phenome, maski nawilżającej Caudalie, maski Wrinkle Restist Phenome, maski oczyszczającej Sukin. W zapasie czeka saszetka alg z dynią Organique :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich zbiorów zainteresowała mnie Bielenda z arbuzem :)
Z wymienionych przez Ciebie zainteresowała mnie maska nawilżająca Caudalie i ta z dynią :) Peeling enzymatyczny, o którym pisałaś niedawno na blogu muszę mieć, maseczki Wrinkle Restist miałam próbki i też ją kiedyś kupię. Kiedyś oznacza jak zużyję sporo z tego co wyżej :)
UsuńLubię Khadi, choć tego kosmetyku nie znam. Podobnie z Alverde - dotychczas mam miłe doświadczenia z firmą, ale nie miałam tego peelingu.
OdpowiedzUsuńJa z Khadi miałam tylko jeden olejek, ale też marka mnie ciekawi bardzo. Zupełnie inna kosmetyczna bajka :)
UsuńWszystko co pokazalaas oprócz tego produktu do parówki bym wyprobowala ! Ja mam straszna peelingo/maseczkową manie : p
OdpowiedzUsuńJa jak widać też mam :)
UsuńPhenome mnie strasznie kusi po mojej katastrofalnej przygodzie z peelingiem Organique ;-)
OdpowiedzUsuńA co to była za przygoda?
UsuńNiezła gromada :) Znam tylko Multi-Active, bardzo lubiłam w czasam suchej cery. Teraz chyba ta tłusta warstewka by mi przeszkadzała :I
OdpowiedzUsuńNie mów, że zwisanie nad miską nie jest fajne? :P hyhy
Zwisanie nad miską jest cudowne :D !! Pozwisam sobie w weekend, a co!
UsuńNiestety nie znam żadnego produktu;/
OdpowiedzUsuńOhoho, jaka duża gromadka :) Znam tylko multi-active i nie polubiłam się z tym kosmetykiem. U mnie peeling tylko jeden bo odkąd odkryłam Peeling Szfirowy Yoskine nie szukam już innego, ahh zapomniałam o peelingu enzymatycznym Organique, także mam 2 ;) A maseczek też mam kilka, głównie oczyszczających, ale są też i nawilżające ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam tego peelingu Yoskine, ale był dla mnie za ostry.
UsuńWłaśnie! Brakuje mi typowo nawilżającej maseczki, a uwielbiam te tkaninowe.
oemdżi! rzeczywiście sporo tego, ciekawi mnie peeling z phenome i glinka "ta która czyści" :D
OdpowiedzUsuńByło jeszcze więcej i nie pokazałam jednorazówek :)
UsuńMi się baaardzo spodobał ten peeling Pukka :).
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :)
UsuńNic nie miałam ale bardzo interesują mnie te maseczki Bielendy. Kiedy już wykończę wszystkie posiadane opakowanie z pewnością na jakąś się skuszę;)
OdpowiedzUsuńDaj znać na jaką się zdecydujesz :)
UsuńMam wrażenie, że nigdy nie skończę phenomenowych peelingów i masek, są tak wielkie, a JMO czeka w kolejce i nie może się doczekać. Czeka też cała mikrodermabrazja Lierac, no nie mam kiedy zużywać tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNo tak, przecież nie będziemy się peelingować codziennie! :P
Usuń