Niedawno przeczytałam, że silniejszą motywacją niż np. chcę schudnąć, czy chcę być zdrowsza, jest uczucie wstydu i zazdrości. To zdanie skłoniło mnie do refleksji na temat motywacji. Co pcha mnie do działania? Co pcha mnie skutecznie do działania? Skąd się bierze słomiany zapał? I jak to jest naprawdę z tą zazdrością?
Jeśli macie ochotę na podpatrzenie moich sposobów na zmotywowanie się, zapraszam do dalszej lektury.
Jeśli macie ochotę na podpatrzenie moich sposobów na zmotywowanie się, zapraszam do dalszej lektury.
Post bazuje na motywacji związanej ze zdrowym stylem życia, np. do uprawiania sportu, bo z takową mam jako takie doświadczenie, ale wiele poniższych sposobów ma zastosowanie uniwersalne.
Zainspiruj się
Można wielokrotnie zabierać się do rzucenia palenia, rozpoczęcia biegania itd. Im częściej zbieramy się w sobie żeby zacząć, tym bardziej każdy kolejny raz, przypomina poprzedni i tak zlewają się w masę nieudanych prób, a my stoimy w miejscu. Ja lubię zacząć od kumulowania pozytywnej energii i zbierania inspiracji. Najlepiej sprawdza się u mnie lektura tematycznych książek, gdzie pasjonaci danej dziedziny wprost zarażają tematem i czytając myślę: "Ja też chcę tak jak oni, mam ochotę wstać i właśnie teraz zacząć!" Oczywiście jeśli to na Was nie działa, możecie spróbować innych sposobów, słyszałam o tablicach inspiracji tzw. mood board, na które przyklejamy przeróżne zdjęcia, listy, urywki gazet, kartki, które tworzą inspirujący i wyrażający nas kolaż (swoją drogą mam ochotę zrobić własną:). Inspirują nas również ludzie, może to być Ewa Chodakowska, ulubiona autorka bloga, czy kanału na YT o fitnessie albo koleżanka z pracy, która regularnie biega i ćwiczy i wywołuje w nas zdrowe uczucie zazdrości, bo my też tak chcemy jak ona. A od tej chęci już naprawdę dzieli nas mały krok, żeby zacząć.
Teraz na przykład chciałabym popracować bardziej nad sposobem w jaki się odżywiam. Jestem na etapie inspiracji i zacznę od lektury nowej książki Ewy Chodakowskiej, gdzie podobno można znaleźć sporo prostych przepisów i ciekawych informacji na temat zdrowej diety.
Można wielokrotnie zabierać się do rzucenia palenia, rozpoczęcia biegania itd. Im częściej zbieramy się w sobie żeby zacząć, tym bardziej każdy kolejny raz, przypomina poprzedni i tak zlewają się w masę nieudanych prób, a my stoimy w miejscu. Ja lubię zacząć od kumulowania pozytywnej energii i zbierania inspiracji. Najlepiej sprawdza się u mnie lektura tematycznych książek, gdzie pasjonaci danej dziedziny wprost zarażają tematem i czytając myślę: "Ja też chcę tak jak oni, mam ochotę wstać i właśnie teraz zacząć!" Oczywiście jeśli to na Was nie działa, możecie spróbować innych sposobów, słyszałam o tablicach inspiracji tzw. mood board, na które przyklejamy przeróżne zdjęcia, listy, urywki gazet, kartki, które tworzą inspirujący i wyrażający nas kolaż (swoją drogą mam ochotę zrobić własną:). Inspirują nas również ludzie, może to być Ewa Chodakowska, ulubiona autorka bloga, czy kanału na YT o fitnessie albo koleżanka z pracy, która regularnie biega i ćwiczy i wywołuje w nas zdrowe uczucie zazdrości, bo my też tak chcemy jak ona. A od tej chęci już naprawdę dzieli nas mały krok, żeby zacząć.
Teraz na przykład chciałabym popracować bardziej nad sposobem w jaki się odżywiam. Jestem na etapie inspiracji i zacznę od lektury nowej książki Ewy Chodakowskiej, gdzie podobno można znaleźć sporo prostych przepisów i ciekawych informacji na temat zdrowej diety.
Wykonaj mały krok
Wyznaczcie sobie dzień na wykonanie pierwszego kroku. Najlepiej żeby to był krok mały, nie należy narzucić sobie na początku za wiele, bo przy zbyt ambitnych planach możecie się szybko zniechęcić i wrócić do punktu wyjścia. Nie próbujcie biegać od razu przez pół godziny, jeśli ostatni raz biegałyście pięć lat temu na zajęciach wychowania fizycznego. Niech to będzie np. pół godzinny spacer, przeplatany truchtem (1 minuta biegu, 5 minut marszu i tak powtarzamy sześć razy). Dla początkujących biegaczy polecam trening, z którego sama korzystałam (KLIK), gdy rozpoczynałam przygodę z bieganiem.
Wyznaczcie sobie dzień na wykonanie pierwszego kroku. Najlepiej żeby to był krok mały, nie należy narzucić sobie na początku za wiele, bo przy zbyt ambitnych planach możecie się szybko zniechęcić i wrócić do punktu wyjścia. Nie próbujcie biegać od razu przez pół godziny, jeśli ostatni raz biegałyście pięć lat temu na zajęciach wychowania fizycznego. Niech to będzie np. pół godzinny spacer, przeplatany truchtem (1 minuta biegu, 5 minut marszu i tak powtarzamy sześć razy). Dla początkujących biegaczy polecam trening, z którego sama korzystałam (KLIK), gdy rozpoczynałam przygodę z bieganiem.
Zorganizuj się
Tak, dobry plan to podstawa sukcesu. Najlepiej szczegółowo zaplanować trening, a potem traktować wyznaczoną godzinę z żelazną surowością. Nie zastanawiamy się, a może za 5 minut wyjdę, a może jeszcze zadzwonię do siostry, obejrzę kawałek tego filmu, posprzątam itd itd, aż nagle budzimy się, gdy na wyjście z domu jest już za późno. Albo gdy ochota na sport zupełnie nas opuści. Odwlekanie, to wróg motywacji. Trzeba działać szybko, zanim zdąży nam się odechcieć :) Nie dajmy sobie czasu na uświadomienie sobie, że dziś mam lenia.
Pomocne w planowaniu i dobrej organizacji są kalendarze, organizery czy notesy. Można korzystać z tych papierowych, albo np. w telefonie. Ja nie rozstaję się z moim fioletowym kalendarzem, noszę go ze sobą i zaglądam do niego praktycznie codziennie. Zawsze pod ręką mam też grafik fitness clubu do którego uczęszczam, trzymam go w specjalnej kieszonce w kalendarzu oraz przykleiłam go do drzwi lodówki.
Życzę Wam super piątku i już wkrótce zapraszam na drugą część moich sposobów na motywowanie się.
Ściskam
Też zakupiłam książkę Ewy. Dużo prostych przepisów :)
OdpowiedzUsuńNiedlugo będze można ją wygrać u mnie w rozdaniu :)
Książka jest bardzo fajna, mimo że własciwie zawiera to co każdy z nas już wie. Może sie wydawać, że to nic odkrywczego, ale przecież na tym bazują zasady zdrowego żywienia :) Książka daje motywacyjnego kopa :)
I właśnie o to chodzi, rzeczy które tylko pozornie są proste i wszyscy to wiedzą, ale jednak trzeba je sobie uświadomić :) Super, że daje pozytywnego kopa, właśnie o to mi chodziło :))
UsuńCo najważniejsze przepisy nie są w niej skomplikowane :)
UsuńTratuje ją jako książkę kucharską bo samej Ewy nie traktuję jako swojego guru :)
Ewa nie jest też moim guru, liczyłam na sporą porcję łatwych do wykonania przepisów z łatwo dostępnych składników :) Myślę, że mamy podobnie ;)
UsuńJak dla mnie nie warta swej ceny, jeżeli ktoś chce to jest u mnie do wygrania w rozdaniu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mnie nie rozczaruje :)
UsuńJa jestem mocno odporna na wszelkie motywacje, plany itd. Jak czegoś chcę to zrobie, a jak mi się nie chce to milion planów i inspiracji mnie nie zmusi.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz i robisz i nie potrzebujesz tego wszystkiego do pomocy to super, właśnie o to chodzi :)
UsuńAle bez względu na to jaką drogą osiągamy cel, wydaje mi się, że ważne żebyśmy tego naprawdę chcieli. Wtedy damy radę :)
Ja chcę się zabrać za bieganie, najbardziej motywuje mnie osoba z którą mogłabym sie regularnie spotkać i pobiegać :)
OdpowiedzUsuńO tak, drugi człowiek, który również ma podobny cel, to wspaniała motywacja :)
UsuńCiekawa książka - ja jak nie mogę teraz jeździć na rowerze to zmotywowałam sie choć do godzinnego spacerku :)
OdpowiedzUsuńSuper rozwiązanie, brawo :)
UsuńRzeczywiście coś w tym jest, że zazdrość motywuje do działania ;) Ja też poniekąd dlatego wróciłam do ćwiczeń. Źle się czułam z tym jak wyglądam i patrzyłam z niemałym żalem na dziewczyny, którym udało się zachować figurę, jaką ja miałam przez większość studiów. Nadal daleka do tego droga, zresztą nie zależy mi na identycznych efektach, ale nie zmienia to faktu, że w końcu się ruszyłam. Wcześniej miałam zrywy. Ćwiczyłam w domu przed miesiąc, dwa i dawałam sobie spokój. Później chodziłam na fitness, ale też po dwóch, trzech miesiącach odpuszczałam. Teraz poszłam na zumbę i złapałam taką wkrętkę, że nie wyobrażam sobie przestać. Same zajęcia sprawiają mi taką radość, że nie rejestruję ich w kategorii wysiłku, tylko rozrywki i chce mi się tak bardzo, że bez problemu chodzę na zumbę nawek kilka dni pod rząd :) Efekty powoli są, mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńZumba jest wspaniała, moja ulubiona forma aerobiku i o to właśnie chodzi, że jest mnóstwo radochy, a nie zmuszanie się i ciągła walka, żeby iść na fitness. Trzymam kciuki za dalsze efekty, a będą na pewno :* Buziaki :):)
UsuńTa książkę musze kupic (zapisuje sobie, zebym znow nie zapomniała) a motywacja w sesji na cwiczenia to najgorsza rzecz ; (
OdpowiedzUsuńZa dużo na głowie biedulko, ściskam :*
UsuńA ja nic nie zapisuje, nic nie planuje, po prostu co drugi dzień wolny od pracy biorę psa i idę z nim godzinę biegać. Rano Ćwiczenia albo z Mel albo z Ewą a wieczorem biegi i czuję się zdrowsza i ładniejsza ;) :D
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem typem, który lubi planować i to nawet za bardzo, fajnie że nie potrzebujesz planu i po prostu działasz, tak trzymać :)
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Moja motywacja z reguły leży i kwiczy ;p no chyba, że mi na czymś bardzo zależy :)
OdpowiedzUsuńJak naprawdę zależy, można góry przenosić :)
UsuńNie cierpię Chodakowskiej ;/
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadza :) Ale też nie szaleję za nią jakoś mocno.
UsuńJa się przymierzam do zakupu tej książki, ale wiadomo, żeby zdrowo jeść pierw trzeba wiedzieć jakich zdrowych produkty szukać :) Polecam książkę Beaty Pawlikowskiej "W Dżungli Zdrowia", aż włos się jeży od tego co się czyta. 99% produktów na sklepowych półkach, to sama chemia, niestety. We wrześniu ukaże się następna książka z tej serii "Moje Zdrowe Przepisy". Póki co codziennie ćwiczę z Ewą i po zimie znowu zaczęłam biegać ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) A co do książki Pawlikowskiej, boję się po nią sięgnąć ;)
Usuń